Rozdział 5 - Mówi o tobie całe miasto!

471 42 9
                                    

Kochani! 

Bardzo serdecznie dziękuję Wam za tak duże zainteresowanie moim opowiadaniem. Tworzę dla siebie, ale przede wszystkim dla Was i bardzo cieszy mnie, że podobają Wam się te moje wypociny :D                                                                                                                                                                             

Rozdział ze specjalną dedykacją dla pannaes oraz ksiezycowo! Dzięki za pomoc, dziewczyny! :)

PS. Postanowiłam spróbować pisać rozdziały krótsze - na około dwie strony - ale dodawać je częściej. Co o tym myślicie?

***

Wychodzące na południe okna od zawsze były zmorą Alexa.

Pierwsze promienie słoneczne pojawiały się już wczesnym rankiem i rozświetlały cały pokój, uniemożliwiając dalszy sen. I chociaż na ogół nie stanowiło to aż tak dotkliwego problemu – wtedy przynajmniej, gdy przed udaniem się do łóżka blondyn opuścił rolety – o tyle tego poranka całe pomieszczenie zostało dosłownie zalane intensywnie jasnym blaskiem.

Alex zaklął soczyście pod nosem i naciągnął kołdrę na głowę. Odwrócił się plecami do okna w nadziei, że zdrzemnie się jeszcze chwilę.

Co za pomysł, myślał ze złością, żeby słońce wschodziło tak wcześnie. Jaki wariat budzi się o ósmej?

Wprawdzie nie wrócił w nocy z szalonej, hucznej imprezy, po której musiałby przespać całe popołudnie, żeby nie czuć się jak żywy trup, ale wczorajsza kolacja – bliskość Arii, rozmowa z nią, tak wiele nowych doznań i myśli – zmęczyły go bardziej niż całonocne szaleństwo po mieszance alkoholu i narkotyków.

Na wyspanie się dał sobie czas do południa.

Ledwo zwinął się w ciasny kłębek i uśmiechnął do wspomnień wczorajszego spotkania, gdy usłyszał pod drzwiami swojego pokoju podejrzany szmer. Zaraz potem bardziej poczuł otwieranie drzwi i znajomy głos.

– A gadają, że to informatycy śpią do wieczora!

– Mike, spieprzaj stąd – Alex wycharczał spod pościeli. – Nie ma mnie co najmniej do południa.

Nie zdziwiła go obecność przyjaciela. Mike miał zapasowe klucze i nocował czasami u niego, kiedy z jakichś przyczyn nie mógł zostać u siebie. Najczęściej powodem była niezadowolona ze zdrady dziewczyna, albo zniecierpliwony nieoddawaniem długu facet.

– Słyszałem o wczorajszej imprezie na jachcie – pochwalił się niski brunet, ani myśląc opuszczać pokoju. Rozsiadł się na fotelu przy biurku i obrócił wokół własnej osi. – Trafiłeś na najlepszą imprezę w mieście. A jak z tą Arią? – nachylił się i bezceremonialnie ściągnął kołdrę z głowy kumpla. – W łóżku też jest taka ostra?

Nagłą złość, która nim wstrząsnęła, Alex złożył na karb bycia brutalnie wyrwanym z ciepłego, miękkiego łóżka. Ale tak naprawdę nie chodziło tylko o to. Wiele razy opowiadał Mike'owi o swoich podbojach, a teraz czuł irytację, kiedy tamten w ten sposób wyrażał się o Arii.

– Do niczego nie doszło – skrzywił się niechętnie, przenosząc się do pozycji siedzącej. Nadal miał na sobie wczorajsze ubranie.

– Chyba, kurwa, żartujesz?! – podekscytowanie Mike'a zmieniło się w ogromne rozczarowanie. – Miałeś okazję pieprzyć się z najlepszą dupą w mieście, na którą inni boją się nawet spojrzeć, i co? Akurat ci nie stanął? Mówiłem, żebyś nie brał przed takimi...

– Zamknij się w końcu, co? – Alex spojrzał na kumpla ze złością. – Gówno cię obchodzi, czemu z nią nie spałem – warknął. – I tak byś nie zrozumiał.

Wstał z łóżka i przetarł dłońmi twarz, uświadamiając sobie, że za bardzo naskoczył na przyjaciela. Po prostu Mike mówił zbyt dużo i zbyt bezmyślnie.

– Nie gniewaj się – klepnął go pojednawczo w ramię. Nie udało mu się jednak sprawić, aby z twarzy przyjaciela zniknął nadąsany grymas. – Jakoś nie było klimatu do seksu – przyznał, samemu zastanawiając się nad wczorajszym wieczorem. – Gadaliśmy. Dużo – podkreślił, ściągając koszulkę i rzucając ją gdzieś w kąt.

– Miałeś okazję puknąć taką laskę i wolałeś z nią gadać?

Blondyn wzruszył ramionami i zaczął rozpinać ciemne jeansy.

– Kiedy jestem z nią, mam wrażenie, że to ona wszystkim kieruje. To ona decyduje, co robimy i w którą stronę potoczy się nasza dyskusja – zastanawiał się głośno. – Zresztą nie wiem – burknął. – Spotkaliśmy się tylko raz.

Spodnie wylądowały na tej samej kupce, co koszulka, a palce Alexa wsunęły się za gumkę czarnych, obcisłych bokserek.

– Wychodzisz, czy zostajesz pooglądać mnie z gołą dupą? – mruknął ze zniecierpliwieniem.

Mike roześmiał się, ponownie okręcając się na fotelu.

– Idę, idę – skapitulował. – Ale wiesz, co ci powiem? Gdyby mnie taka babka zaprosiła na jacht i zabrała do prywatnej kajuty, jedyne, co chciałbym od niej usłyszeć to moje imię. Głośno wykrzykiwane.

Alex spojrzał z niesmakiem na przyjaciela.

Ona to wie, pomyślał, dlatego nie zaprosiła ciebie, tylko mnie.

– Naprawdę wszyscy już gadają o tym, że się spotkaliśmy?

– Na jakim ty świecie żyjesz? – Mike wstał z fotela i chociaż był o niemal głowę niższy, rzucił blondynowi spojrzenie pełne wyższości. – Wszyscy mówią o Arii. Jedni dobrze, drudzy źle. Inni bardzo źle. Ale nikomu nie jest obojętna, bo trzęsie nie tylko tym miastem, ale całym stanem. A ty spędziłeś z nią kilka godzin w prywatnej kajucie. Dopowiedz sobie resztę – chłopak wzruszył ramionami i wyszedł z pokoju, nie trudząc się zamykaniem drzwi.

Alex nieświadomie przygryzł dolną wargę, zastanawiając się, co z tego wyniknie. Może faktycznie powinni zakończyć wczorajsze spotkanie dobrym seksem i rozejść się w swoją stronę? Co dobrego mogło wyniknąć z ciągnięcia takiej znajomości?

I czy w ogóle Aria chciała czegoś więcej niż jednego wieczoru?

Otrząsnął się z rozmyślań i zsunął w końcu bieliznę, odrzucając ją na drugi koniec pokoju. Porządek był dla niego sprawą drugo, albo i trzeciorzędną. Nigdy nie planował marnować życia na bieganie z mopem po domu.

Z dużego, stojącego lustra spoglądał na niego boski, młody Adonis.

Wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna o doskonałych proporcjach i jedwabistej, jasnej skórze. Zmierzwione, krótkie blond włosy przywodziły na myśl uroczego cherubinka z barokowych rzeźb i obrazów.

Był absolutnie piękny.

Pokrzepiony tą myślą, ziewnął przeciągle i drapiąc się po brzuchu, skierował kroki w stronę łazienki. Potrzebował prysznica. 

– Jeszcze jedno! – głowa Mike'a niespodziewanie pojawiła się w drzwiach.

– Ty jednak naprawdę lubisz mnie podglądać, co? – parsknął blondyn.

Na szczęście miał już wokół bioder owinięty ręcznik.

– Nie pochlebiaj sobie, stary, i wpadnij do kuchni jak się wykąpiesz. Mam dla ciebie zlecenie. Można nieźle zarobić. Trzeba dostarczyć prochy paru osobom. Coś dla ciebie – puścił kumplowi oczko i zniknął.

Alex uśmiechnął się szeroko. Los naprawdę mu sprzyjał.

Per Aspera Ad AstraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz