Rozdział 6 - Kosz słodkości i szemrane interesy

442 41 15
                                    

Podobnie jak całe mieszkanie, kuchnia była niewielka i sprawiała wrażenie raczej ciasnej.

Przetarta w wielu miejscach na ścianach farba i porysowane blaty jasnych szafek nie pozostawiały złudzeń – nikt nie dokonał tutaj remontu od bardzo wielu lat. Rozrzucone pojemniki po sokach i opakowania po słodyczach tylko potęgowały wrażenie ciasnoty i czyniły to pomieszczenie nieprzyjemnym i zaniedbanym.

Kuchnia może i zdawała egzamin, jeśli poruszała się po niej tylko jedna osoba, ale teraz, kiedy na wysokim stołku barowym siedział Mike, Alex zastanawiał się, jak dojść do lodówki.

Gorący prysznic nie pobudził go tak, jak miał nadzieję, ale postanowił nie wracać już do łóżka. Tym bardziej, że żołądek głośnym burczeniem dopominał się o solidne śniadanie.

– Powiesz mi coś więcej o tej robocie? – poprosił, energicznie trąc włosy ręcznikiem, który zaraz potem odrzucił gdzieś na toster.

– Stary, wiesz, że możesz mi zaufać – Mike rzucił kumplowi spojrzenie pełne wyrzutu. – I wiesz jak to jest. Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz.

Alex przewrócił oczami. Czasami zdawało mu się, że przyjaciel nic nie rozumie. Przecież przemycanie narkotyków nie było tylko sposobem na zdobycie większej kasy. Było tym uzależniającym zastrzykiem adrenaliny, który chłopak tak uwielbiał i bez którego ciężko mu się żyło.

O konsekwencjach wolał myśleć później, albo wcale. Jak dotąd i tak zawsze mu się udawało.

– Lepiej popatrz na to – dodał Mike, przesuwając się i odsłaniając coś, czego blondyn wcześniej nie dostrzegł.

Na jednej z szafek leżała sporej wielkości paczka oraz duży, wiklinowy koszyk po brzegi wypakowany słodyczami. Nie musiał nawet podchodzić bliżej, żeby rozpoznać wśród czekolad, gum do żucia, batoników, ciastek i krakersów swoje ulubione wafelki kokosowe.

– Odebrałem za ciebie paczkę od kuriera – wyjaśnił Mike, przesuwając koszyk w stronę blondyna. – Co za babka – rozmarzył się. – Gdyby mnie panienka wysyłała prezenty po udanym seksie, chyba bym się z nią ożenił – wyszczerzył się szeroko.

Alex nie usiłował się już nawet trudzić wyjaśnianiem, że wczorajszego wieczoru do niczego nie doszło. Wiedział, że chociaż Mike był świetnym, wiernym kumplem, jego spojrzenie na męsko-damskie relacje było zbyt ograniczone i tendencyjne, żeby mógł zrozumieć, że spotkanie z kobietą mogło nie zakończyć się w łóżku.

Właściwie dotychczas Alexowi też nie bardzo mieścił się w głowie taki obrót spraw, ale Aria... Cóż.

– Jest bilecik – Mike ujął w palce niewielką karteczkę o kremowym kolorze i zamachał nią zachęcająco.

– Nawet nie muszę zgadywać, że zdążyłeś ją przeczytać, co? – prychnął blondyn, zabierając swój prezent z dala od wścibskich oczu kumpla.

Wytarł w spodnie dłonie, które nagle zaczęły mu się bardzo pocić i biorąc głębszy wdech, aby opanować zdenerwowanie, przeczytał wiadomość.

Alex,

dziękuję za wczorajszą kolację. Zapamiętam ją jako jeden z najbardziej udanych wieczorów.

Proszę, przyjmij te kilka... łakoci jako wyraz mojej wdzięczności.

Czy dobrze zapamiętałam, że lubisz wafelki kokosowe...?

Z wyrazami sympatii,

A.

Dłoń Alexa bezwiednie powędrowała ku górze, a jeden z palców dotknął kącika uśmiechniętych szeroko ust, który wczoraj na pożegnanie pocałowała Aria.

Per Aspera Ad AstraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz