-2-

202 28 1
                                    

Usiadł na brzegu, który porośnięty był jakimiś krzakami i małymi roślinami. Księżyc świecił na ciemnym tle, a w oddali słychać było odgłos świerszczy.

Michael odpalił papierosa i wsadził go sobie do ust. Dym dostał się do jego płuc, co było niesamowicie cudownym odczuciem.

Sam chłopak nie potrafił stwierdzić ile czasu spędził na samym bezczynnym siedzeniu, ale stwierdził, że czas umierać.

Powoli wstał że swojego miejsca, a zaskoczony dźwiękami łsmanych gałązek, odskoczył na bok i o mało nie wpadł do lodowatej wody.

-Ktoś tu jest? - usłyszał z małej odległości i już wiedział, że niechciany gość nie odejdzie. Mike czuł, że jest to ciekawski typ i niewiele się pomylił.

-Nie. Jestem tu sam - odparł z wyrzutem w głosie, ale nieznajomy nie dał się zniechęcić. Już po paru minutach różowowłosy mógł przed sobą ujrzeć wysokiego chłopaka z kapturem na głowie.

Jak na razie dziwnie mi się to pisze, ale spokojnie, muszę się tylko przyzwyczaić i będzie dobrze. Obiecuję

Tak wogóle to jak się wam podoba sam pomysł?
Bo w sumie nie wiem czy jest sens w ciągnięciu tego xD

Do następnego meow

Guns For Hands »Muke« ✔Where stories live. Discover now