Tyle czasu., tyle dni, tyle ludzi, tyle przeżyć. Wszystko w kilka dni w cyrku. Tyle się wydarzyło, ale ja nadal jestem ta sama. Zimna, obojętna, nie czuła, bezduszna i nie raz wredna. Taka już jestem i to mi się podoba. Nawet byle jaki cyrk tego nie zmieni! Teraz stoję tu, w sali odtworzonej jak ta, w której Ciel i Sebastian zawarli kontrakt. Ku moich stóp leży martwy dziad, który według naszego śledztwa jest za wszystko odpowiedzialny. Nigdy nie interesowałam się nim, więc jego imię jest zbędne.
- Kitty. - spojrzałam na Jokera. Z jego oczu lały się łzy, a jego ręką leżała obok. Tak źle skończył, a był taki miły.
Joker to jeszcze żywy dowód, że miły i nawet uczciwy człowiek zostanie osądzony. Powoli do niego podchodziłam, a moja twarz nie wskazywała nic. Nawet jeśli go lubiłam, to nie zmieni to tego, że był mordercą dzieci. Choć teraz, patrząc na to wszystko i jego nie jedne reakcje wcześniej, mogę stwierdzić, że był raczej pomocnikiem, niż naszym pedofilem-mordercą. Wątpię, że byłby w stanie skrzywdzić dziecko, dorosłego na pewno, ale nie kilkuletnie dzieci z ulicy czy ubogich rodzin. Jego przeszłość by mu na to nie pozwoliła.
- Joker. - jednym ruchem sprawiłam, że leży ku moich stóp. - Byłeś ciekawy, ale nie dla mnie. - nachyliłam się do niego, by złapać go za włosy i podnieść jego głowę trochę do góry. - Chętnie skróciłabym twoje cierpienia, ale musisz zapłacić za swoje grzechy. - mój głos był obojętny, pozbawiony wszystkich uczuć. Widziałam jego przerażenie. Ten wzrok, jest taki cudowny.
- Kitty... - wyszeptał i znowu zaniósł się płaczem. Słone łzy lały się po jego polikach, spadając na zimną podłogę.
- Jestem Lady Isabelle von Cheshire. - wstałam i ruszyłam do Matthiasa i reszty, nie zwracając już uwagi na tego robaka, choć nie powinnam go tak nazywać, patrząc na to, że go polubiłam. - Wracamy. - powiedziałam cicho do Matthiasa, chcąc po prostu już zamknąć ten rozdział mojego życia i nigdy nie wrócić.
- Spal to! Spal wszystko! - Ciel krzyczał tak już drugi raz. Nie dziwie się, ja dokonałam tego samego, spaliłam wszystko i wszystkich.
- Sebastian zaczekaj chwile. - ruszyłam do Jokera i urwałam jeden z jego guzików. Taka pamiątka po osobie, której okłamywanie przychodziło mi z trudem. - Możesz zaczynać. - schowałam małą rzecz do kieszonki marynarki.
Odwróciłam się do nich z lekkim smutkiem w oczach. Ogień. To jedyne co widzę, prócz dwóch demonów przede mną. Ciel jest niesiony przez Sebastiana, a ja idę o własnych siłach, nawet jeśli ten cholerny dym zaczyna mi przeszkadzać. Nie mam zamiaru jeszcze pokazywać moich słabości lub prosić o pomoc. Tak długo jak jestem w stanie iść o własnych silach, będę z tego korzystać i nie wysługiwać się nikim.
- Panienko... - usłyszałam zmartwiony głos Matthiasa przy moim uchu.
- Dam radę! - skrzywiłam się i przymknęłam oczy, starając się iść prosto i nie zemdleć po drodze.
Wyszliśmy na zewnątrz, gdzie w końcu świeże powietrze dostało się do moich płuc. Ale nie dostałam swojego tak upragnionego spokoju. Piegus, jak to Ciel ją nazywał, inaczej znana pod pseudonimem Doll, stała przed nami z szeroko otwartymi oczami, patrząc to na nas to na palącą się rezydencje mężczyzny, który ją wychował i zabrał z ulicy. Jej wielbiony ratownik, bohater czy ojciec, nigdy nie był taki, jakim go sobie wyobrażała, dlatego spotkał go taki los.
- Doll. - powiedziałam zimno, nie chcąc pokazywać jej mojego sztucznego wyrazu twarzy, czy jeszcze bardziej ją oszukiwać. Jak na razie tyle jej wystarczy i jeśli się zachowa, to będzie żyć. Nawet jeśli jej nigdy nie lubiłam, to niech zna moją litość.
- Kitty, Smile. - skrzywiłam się na swoje stare i znienawidzone przezwisko, które przesądziło jej los.
- Nie nazywaj mnie tak! - krzyknęliśmy razem z Ciel'em.
- Jestem Hrabia Ciel von Phantomhive! - powiedział dumnym i ostrym głosem.
Doll ściska w ręku sztylet. Serio myśli, że coś nam zrobi? Kiedy tak biegła w naszą stronę, wyszłam na przód nas, dając innym znać, że majom się nie wtrącać, bo sama dam sobie z nią razem. Mam swoje sekrety, jak na przykład to, że zawsze jestem przygotowana na takie właśnie sytuacje. Szybko złapałam za laskę w odwrotny sposób i nacisnęłam magiczny guziczek, a z jej końca wysunęło się ostrze. Specjalnie wykonana dla mnie przez najlepszego wykonawcę, jakiego Matthias znalazł w całej Francji.
- Nie było mi miło. - uśmiechnęłam się w dość potwory sposób.
Doll patrzyła chwile na mnie z przerażeniem, ale później jej oczy zasłoniła mgła. Dla mnie to jednoznaczny znak, że chce się pożegnać z tym światem i dołączyć do reszty swoich znajomych z cyrku. Nie potrzebowałam dużo czasu, by spełnić jej życzenie, sprawiając, że nie żyje. Przebiłam ją na wylot, trafiając w jej serce, samej nie musząc się wysilać by wyminąć jej sztylet.
- Teraz, pora wracać do domu. - schowałam ostrze i z powrotem złapałam za główkę laski.
Zabić z zimną krwią, jest do zrobienia. Zabić bez mrugnięcia okiem, już mniej. Nie raz zabiłam i nie raz zabiję. Tylko silni przejdą dalej, słabi zginą. Muszę być silna, by nie zostać zabita. Tego się trzymam i będę, aż do czasu gdy mój demon wykona swoją część kontraktu.
CZYTASZ
Biało-włosa |Kuroshitsuji|
FanfictionPoprawki zakończone Isabelle Cheshire to niby zwykła 13 letnia francuska szlachcianka, choć nikt nie wie jaka jest na prawdę. Ukryta pod grubą skorupą swojej oschłości, idzie przez życie, nie raz się w tym czasie potykając. Smutna przeszłość doprowa...