10. "Znalezione"

2.2K 218 44
                                    

Tyle czasu., tyle dni, tyle ludzi, tyle przeżyć. Wszystko w kilka dni w cyrku. Tyle się wydarzyło, ale ja nadal jestem ta sama. Zimna, obojętna, nie czuła, bezduszna i nie raz wredna. Taka już jestem i to mi się podoba. Nawet byle jaki cyrk tego nie zmieni! Teraz stoję tu, w sali odtworzonej jak ta, w której Ciel i Sebastian zawarli kontrakt. Ku moich stóp leży martwy dziad, który według naszego śledztwa jest za wszystko odpowiedzialny. Nigdy nie interesowałam się nim, więc jego imię jest zbędne.

- Kitty. - spojrzałam na Jokera. Z jego oczu lały się łzy,  a jego ręką leżała obok. Tak źle skończył, a był taki miły. 

Joker to jeszcze żywy dowód, że miły i nawet uczciwy człowiek zostanie osądzony. Powoli do niego podchodziłam, a moja twarz nie wskazywała nic. Nawet jeśli go lubiłam, to nie zmieni to tego, że był mordercą dzieci. Choć teraz, patrząc na to wszystko i jego nie jedne reakcje wcześniej, mogę stwierdzić, że był raczej pomocnikiem, niż naszym pedofilem-mordercą. Wątpię, że byłby w stanie skrzywdzić dziecko, dorosłego na pewno, ale nie kilkuletnie dzieci z ulicy czy ubogich  rodzin. Jego przeszłość by mu na to nie pozwoliła.

- Joker. - jednym ruchem sprawiłam, że leży ku moich stóp. - Byłeś ciekawy, ale nie dla mnie. - nachyliłam się do niego, by złapać go za włosy i podnieść jego głowę trochę do góry. - Chętnie skróciłabym twoje cierpienia, ale musisz zapłacić za swoje grzechy. - mój głos był obojętny, pozbawiony wszystkich uczuć. Widziałam jego przerażenie. Ten wzrok, jest taki cudowny.

- Kitty... - wyszeptał i znowu zaniósł się płaczem. Słone łzy lały się po jego polikach, spadając na zimną podłogę.

- Jestem Lady Isabelle von Cheshire. - wstałam i ruszyłam do Matthiasa i reszty, nie zwracając już uwagi na tego robaka, choć nie powinnam go tak nazywać, patrząc na to, że go polubiłam. - Wracamy. - powiedziałam cicho do Matthiasa, chcąc po prostu już zamknąć ten rozdział mojego życia i nigdy nie wrócić.

- Spal to! Spal wszystko! - Ciel krzyczał tak już drugi raz. Nie dziwie się, ja dokonałam tego samego, spaliłam wszystko i wszystkich.

- Sebastian zaczekaj chwile. - ruszyłam do Jokera i urwałam jeden z jego guzików. Taka pamiątka po osobie, której okłamywanie przychodziło mi z trudem. - Możesz zaczynać. - schowałam małą rzecz do kieszonki marynarki. 

Odwróciłam się do nich z lekkim smutkiem w oczach. Ogień. To jedyne co widzę, prócz dwóch demonów przede mną. Ciel jest niesiony przez Sebastiana, a ja idę o własnych siłach, nawet jeśli ten cholerny dym zaczyna mi przeszkadzać. Nie mam zamiaru jeszcze pokazywać moich słabości lub prosić o pomoc. Tak długo jak jestem w stanie iść o własnych silach, będę z tego korzystać i nie wysługiwać się nikim.

- Panienko... - usłyszałam zmartwiony głos Matthiasa przy moim uchu.

- Dam radę! - skrzywiłam się i przymknęłam oczy, starając się iść prosto i nie zemdleć po drodze.

Wyszliśmy na zewnątrz, gdzie w końcu świeże powietrze dostało się do moich płuc. Ale nie dostałam swojego tak upragnionego spokoju. Piegus, jak to Ciel ją nazywał, inaczej znana pod pseudonimem Doll, stała przed nami z szeroko otwartymi oczami, patrząc to na nas to na palącą się rezydencje mężczyzny, który ją wychował i zabrał z ulicy. Jej wielbiony ratownik, bohater czy ojciec, nigdy nie był taki, jakim go sobie wyobrażała, dlatego spotkał go taki los.

- Doll. - powiedziałam zimno, nie chcąc pokazywać jej mojego sztucznego wyrazu twarzy, czy jeszcze bardziej ją oszukiwać. Jak na razie tyle jej wystarczy i jeśli się zachowa, to będzie żyć. Nawet jeśli jej nigdy nie lubiłam, to niech zna moją litość.

- Kitty, Smile. - skrzywiłam się na swoje stare i znienawidzone przezwisko, które przesądziło jej los.

- Nie nazywaj mnie tak! - krzyknęliśmy razem z Ciel'em.

- Jestem Hrabia Ciel von Phantomhive! - powiedział dumnym i ostrym głosem. 

Doll ściska w ręku sztylet. Serio myśli, że coś nam zrobi? Kiedy tak biegła w naszą stronę, wyszłam na przód nas, dając innym znać, że majom się nie wtrącać, bo sama dam sobie z nią razem. Mam swoje sekrety, jak na przykład to, że zawsze jestem przygotowana na takie właśnie sytuacje. Szybko złapałam za laskę w odwrotny sposób i nacisnęłam magiczny guziczek, a z jej końca wysunęło się ostrze. Specjalnie wykonana dla mnie przez najlepszego wykonawcę, jakiego Matthias znalazł w całej Francji.

- Nie było mi miło. - uśmiechnęłam się w dość potwory sposób. 

Doll patrzyła chwile na mnie z przerażeniem, ale później jej oczy zasłoniła mgła. Dla mnie to jednoznaczny znak, że chce się pożegnać z tym światem i dołączyć do reszty swoich znajomych z cyrku. Nie potrzebowałam dużo czasu, by spełnić jej życzenie, sprawiając, że nie żyje. Przebiłam ją na wylot, trafiając w jej serce, samej nie musząc się wysilać by wyminąć jej sztylet.

- Teraz, pora wracać do domu. - schowałam ostrze i z powrotem złapałam za główkę laski. 

Zabić z zimną krwią, jest do zrobienia. Zabić bez mrugnięcia okiem, już mniej. Nie raz zabiłam i nie raz zabiję. Tylko silni przejdą dalej, słabi zginą. Muszę być silna, by nie zostać zabita. Tego się trzymam i będę, aż do czasu gdy mój demon wykona swoją część kontraktu.

Biało-włosa |Kuroshitsuji|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz