12. "Gra"

2.1K 204 26
                                    

Razem z Hrabią Trancy siedzieliśmy właśnie w altance za rezydencją, nie wiele minut po tym, jak spotkaliśmy się po raz pierwszy. Obiad wykonany przez Matthiasa jedliśmy w ciszy, delektując się nim, a nikt nawet słowem się nie odezwał. No, przynajmniej tak było i miała nadzieje, że tak zostanie, niestety ale mój rozmówca uwielbia zwracać na siebie uwagę.

- Isabelle... - zaczął, ale przez jego złe sformułowanie, przerwałam mu. Nie pozwolę, by ktoś taki jak on zwracał się do mnie po imieniu.

- Dla ciebie, Hrabio Trancy, Lady Cheshire. - zmarszczyłam brwi, nie zaszczycając go nawet moim spojrzeniem.

- Nie bądź taka, Isabelle... - nalegał swoim piskliwym głosem, nachylając się nad stołem.

- Przed chwilą coś powiedziałam, Hrabio Trancy. - zmarszczyłam brwi. Wolałabym teraz prowadzić rozmowę z tym poważnym Hrabią, nie tym dziecinnym.

- Mniejsza o to. Mam pytanie. - spojrzałam na niego, gdyż wcześniej mój wzrok przyciągnęła lawenda, rosnąca w ogrodzie. - Mógłbym? - pokiwałam głową. Ciekawe czy będę tego żałowała?

- Czy będziesz moim towarzystwem, na dzisiejszym balu? - a jednak, będę tego żałować. Niestety, a raczej na szczęście, ale Hrabia w moim typie nie jest.

- Wybacz, ale jestem zmuszona odmówić. - zasiadłam do małego stoliczka obok, na którym znajdowały się już rozłożone szachy.

- Mam dla ciebie propozycje. - przyciągnął mój zaciekawiony wzrok. - Jeśli wygram z tobą, będziesz moim towarzystwem. - uśmiechnął się zwycięsko z odrobiną psychozy.

- A jeśli przegrasz? - na moje usta wkradł się diabelski uśmiech. Hrabia zastanawiał się chwilę. Ciekawe co jego rozum mu podpowiada?

- Wiem! Udostępnię ci całą wiedzę o sobie! - zasiadł na krześle na przeciw mnie.

Brzmi kusząco. Chętnie się czegoś o nim dowiem, a wygranie może być łatwe. Tylko nie zapominaj, Isabelle, nie ocenia się szlachcica po wyglądzie. Nie raz się o tym przekonałam i nie mam zamiaru się na to nabrać ponownie. Do tego mam dowody na to powiedzenie, mam aż dwa przykłady. Pierwszy to ja, Lady Isabelle von Cheshire, drugi to Hrabia Ciel Phantomhive.

- Przyjmuję twoją ofertę. - uśmiech diabła nie schodził z moich ust.

- Zacznijmy więc! - zaśmiał się radośnie, obserwując mnie.

Po dość długiej, gdyż kilku godzinnej, rozgrywce, poznawaliśmy się lepiej. Nawet nie zauważył, kiedy wyciągałam z niego wszystkie informacje. Pytałam o wszystko, a on odpowiadał. Sama odpowiadałam na jego pytania, by nic nie podejrzewał. Tak się gra. Nie będę się cofać i przegrywać tak dziecinne zakłady!

- No niestety... - zaczęłam z uśmiechem. - Przegrałeś. - zbiłam jego króla, co było dziecinnie proste. Na przyszłość powinien więcej myśleć i się skupić.

- Mogę jedynie powiedzieć, że było zabawnie. - uśmiechnął się w ten jego dziwny, ale i interesujący sposób.

- Przyznam ci rację. - wstałam od stoliczka, w tym samym momencie co Hrabia Trancy.

- Lady Isabelle, czy mimo naszej gry, zjawisz się na dzisiejszym balu? - czemu nagle się tak zmienił? Z dziecinnego Hrabi, do poważnego Hrabiego. Nadal mi się bardziej podoba ta jego strona, niż ta druga, dziecinna.

- Niestety, ale nie mam wyboru. - zaczęłam odchodzić. - Nie mam zamiaru splamić nazwiska. - powiedziałam jeszcze na odchodne.

Kilka minut później powoź Hrabiego Trancy odjechał, a ja mogłam odetchnąć z ulgą. Z nim to jak niańczenie bachora! Z tego co mi wiadomo, jest starszy ode mnie, a zachowuje się jak rozpieszczone ośmioletnie dziecko. W sumie, to jest szlachcicem, jak ja, a my robimy dziwne i nie normalne rzeczy. Czyli tak długo jak w odpowiednim towarzystwie umie się zachować i nie robić nic głupiego, jest uznawany w naszym świecie za normalnego. To co robi poza tym czasem, jest jego sprawą i nikt nic nie może mu zrobić.

- Przygotowałem kąpiel. - zawiadomił mnie Matthias, stojąc obok mnie. Nadal muszę wybrać się na ten Bal, więc pora się powoli przygotować.

- Idę. - westchnęłam i ruszyłam do łazienki. Byłam akurat w swojej sypialni, więc daleko nie miałam.

Weszłam do środka i powoli zaczęłam się rozbierać, słysząc jak drzwi się zamykają. Kiedy byłam już naga, weszłam powoli do swojej wanny i zanurzyłam się po sam nos. Teraz czas na rozmyślanie. Zwykle w takim spokoju myślę, lub rozważam, o wszystkim co się wydarzyło, albo co może się wydarzyć. Po około godzinie, czysta i odświeżona, wyszłam z wanny i zaczęłam się wycierać, rozmyślając przy tym o Balu.

Jedna rzecz mnie interesowała: Czy Ciel też się zjawi?

Biało-włosa |Kuroshitsuji|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz