-Zayn?Lily?

487 47 4
                                    

Nigdy mi się tak dobrze nie spało. Oczywiście musiał to przerwać budzik.

Nacisnęłam drzemkę i odwróciłam się na drugą stronę.

Nawet nie zauważyłam, kiedy z siódmej rano, zrobiła się siódma czterdzieści.

Wyskoczyłam z łóżka jak oparzona. Jeżeli znowu się spóźnię to moja mama już mnie na prawdę zabije.

Jak zwykle moje włosy to porażka. Związałam je w koka i szybko się ubrałam. Pomalowałam jeszcze usta czerwoną szminką i biorąc torbę wyszłam z domu.

-Pięknie, po prostu cudownie.-mruknęłam do siebie, gdy weszłam do szkoły po dzwonku. Miałam pierwszą biologię. Stojąc przed drzwiami klasy biologicznej wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam klamkę.

-O panna McKenzy jak zwykle na czas-odparła z sarkazmem nauczycielka. Poprawiłam torbę na ramieniu i uśmiechnęłam się szeroko do kobiety.

-Nawet sobie pani nie wyobraża jaki ze mnie dobry człowiek.-oznajmiłam patrząc na swoje paznokcie.-Kiedy szłam do szkoły, starsza pani chciała przejść przez pasy i ktoś musiał jej pomóc.-dodałam poważnie. Usłyszałam jak ktoś z tyłu klasy prychnął.

-I tylko ty byłaś w pobliżu, tak?-spytała i pokręciła głową.-Żeby mi to było ostatni raz.-wywróciłam oczami i skierowałam się na sam koniec klasy do ławki pod oknem.

Jak zwykle zaczęło mi się nudzić i wyciągnęłam telefon. Już miałam wyciągać słuchawki, kiedy drzwi do klasy się otworzyły, a w nich stanął on. Jego włosy były w totalnym nieładzie. Miał na sobie czarną, skórzaną kurtkę i czarne rurki.

Jęknęłam, czując się bezsilna. Dlaczego on musi być wszędzie tam, gdzie jestem ja? Uczepił się mnie, jak rzep psiego ogona.

-Nareszcie się pojawiłeś, już myślałam, że do nas nie wrócisz.-oznajmiła nauczycielka nawet na niego nie krzycząc. Ja się pytam, gdzie tu jest sprawiedliwość? Koleś przychodzi sobie w środku lekcji, a ona przyjmuje to z takim luzem.

-Spokojnie, jeszcze się pani ze mną troszkę pomęczy.-oznajmił i ruszył w głąb klasy. Boże, żeby mnie tylko nie zobaczył. Obniżyłam się na krześle i nałożyłam na głowę kaptur. Nie miałam ochoty na spotkanie z nim. Błagam niech on mnie nie zobaczy.

Rozejrzałam się i spostrzegłam, że nigdzie go nie widzę. Odetchnęłam z ulgą.

-Ja ci mówię, to przeznaczenie.-kiedy to usłyszałam to aż podskoczyłam. Wszyscy popatrzyli się na mnie. Odwróciłam głowę w bok i ujrzałam, że tuż obok nie siedzi on z szerokim uśmiechem.

-Już coś ci o tym powiedziałam.-odparłam przesuwając się krzesełkiem jak najdalej od niego.-To pech.-oznajmiłam mrużąc oczy i ściągając kaptur z głowy.

-Nie bądź taka drętwa.-zaśmiał się szturchając mnie łokciem. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech, aby się uspokoić.

-Możesz dać mi spokój?-rzekłam odwracając się do niego i patrząc się w jego oczy. Widziałam jak się uśmiecha.

-Nie-zaśmiał się i przysunął bliżej. Wywróciłam oczami. Podniosłam rękę do góry.

-Mogę wyjść do łazienki?-spytałam nauczycielkę.Ta powiedziała ciche'tak'.

Kiedy wstałam i chciałam wyjść z klasy, on ruszył za mną.

-A ty gdzie?-spytała nauczycielka. Chłopak się zatrzymał i wsadził ręce do kieszeni. Nie czekałam na dalsze wydarzenia, tylko wyszłam z klasy.

Będąc w łazience odkręciłam kran i umyłam ręce. Poprawiłam włosy i kiedy chciałam wyjść to ktoś mnie wepchnął do środka. Nie musiałam zgadywać, żeby wiedzieć kto to był.

SevenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz