Demon

84 8 1
                                    


Usłyszałam przesuwającą się zasłonę i poczułam ciepłe promienie porannego słońca pieszczące moją skórę. Coś się nie zgadzało, przecież jestem więźniem.
Poderwałam się z łóżka, siadając, ale szybko tego pożałowałam, ból przeszył dosłownie każdy skrawek mojego ciała, zmuszając mnie do ponownego położenia się.
- Ostrożnie panienko - usłyszałam męski głos nad sobą.
Spojrzałam na demona z wczoraj, jego oczy trochę zmieniły swą barwę i teraz wpadały bardziej w brąz, ale nadal miały ten sam nieodgadniony wyraz.
Może i powinnam się go bać, ale jak na razie nie miałam na to siły. Postanowiłam zaufać mu, jednak po tym, co przeszłam, nikomu już bezgranicznie nie oddam swej ufności.
Demon poprawił mi poduszkę, teraz było mi o wiele wygodniej, niż mogłabym przypuszczać.
- Gdzie jesteśmy? - Nadal miałam chrypę, ale lekko zelżała i nie dokuczała tak jak wcześniej.
- W hotelu Corbs, gdzie nikt panienki nie znajdzie - odpowiedział na moje pytanie z automatu.
- Co dokładnie się stało i kim ty jesteś? - Postanowiłam nie bawić się i od razu przeszłam do sedna sprawy.
- Została panienka uprowadzona z racji, że panienki nazwisko brzmi Phantomhive, prawdopodobnie byli to ci sami ludzie, którzy zabili panienki rodzicieli. Przepraszam za zwłokę i poniesione rany, to moja wina, gdybym zareagował wcześniej - spuścił wzrok.
- Jak to moi rodzice nie żyją i kto to do cholery Phantomhive? - Zaczęłam się wiercić z niepokojem, nie zważając na piekące rany i ostry ból w nodze.
Wiadomość o śmierci rodziców... Miałam ochotę płakać, ludzie, którzy mnie wychowali... Których znałam całe życie ... Nie ma już ich, tyle rzeczy chciałam im opowiedzieć, o tyle zapytać.
- Ech jak by to delikatnie ująć... - szukał słów, a mnie się wydawało, że się mną bawi, w końcu to demon.
- Wal prosto z mostu! - Podniosłam głos, wzburzona jego zachowaniem od razu pożałowałam tego, ponieważ ból na chwilę odebrał mi oddech.
Demon popatrzył na mnie, ale nic nie zrobił, bo uprzedziłam go skinieniem dłoni.
- No więc rodzice panienki Vanessa i William Phantomhive zginęli 13 lat temu, podczas pożaru rezydencji. Zdołałem tylko panienkę uratować, panienki rodzice poświęcili swe życie, by panienka mogla żyć. To było zaledwie dwa miesiące po urodzinach panienki. Wtedy nie wiele mogłem zrobić, byś mogła być bezpieczna, dlatego oddałem cię do rodziny tak jakby zastępczej. Oni myślą, że jesteś ich prawdziwą córką, ale prawda jest taka, że ich córka zmarła zaraz po narodzinach, a ja podrzuciłem wtedy panienkę na jej miejsce. Ich dziecku postawiłem piękny grób. Przez cały czas miałem piecze nad panienką, ale teraz słudzy panienki mieli kłopoty i musiałem im pomóc, jak się okazało, to było tylko odwrócenie mojej uwagi od panienki. - Byłam zaszokowana tym, co mi powiedział, ale to chyba jakaś pomyłka, jak mogę być jakaś Phantomhive. Cały mój świat uległ destrukcji, całe moje życie było tylko jedna, wielką tajemnicą.- Przed śmiercią panienki rodzicieli obiecałem im, że zawsze będę panienkę chronił i wspierał, niestety chyba zawiodłem... No więc panienka jest ostatnią z rodu, hrabiną Rayon Phantomhive.
- W co ty grasz? - narastało we mnie wzburzenie i dekoncentracja.
- Nic, po prostu mówię prawdę - z jego oczu bił prawdziwy smutek i żal, jakby się obwiniał za całą tę sytuację. Jednakże nie mogłam dać się zwieźć.
- Demon i prawda... Może i nigdy wcześniej nie spotkałam demona, ale na ogół słyszałam o nich i dowiedziałam się, że to podstępnie i nikczemne istoty.
- Zgadzam się z tym, ale kontrakt, jaki podpisali panienki przodkowie zobowiązuje mnie do bycia szczerym mym paną.
- Moi przodkowie?
- Służę panienki rodzinie już dokładnie 6 pokoleń, panienka jest siódmym.
- Jak to możliwe?
- Po prostu jestem diabelnie dobrym lokajem, lub jednym i drugim- Uśmiechnął się upiornie i popatrzył na mnie z ukosa.
- Nie wierzę w ani jedno twoje słowo! Jeśli nie zobaczę papieru, potwierdzającego twoje słowa nigdy nie uwierzę! - Wściekłam się nie na żarty.

- W takim razie jak tylko udamy się do rezydencji, pokażę panience panienki akt urodzenia.

- A w ogóle skoro mówisz prawdę to, czemu się mną ty nie zaopiekowałeś?

Kuroshitsuji & Rayon PhanyomhiveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz