2

28 2 0
                                    

Wyszliśmy z domu Jake'a i usiedliśmy na ławce w pobliskim parku.

- Dlaczego to zrobiłeś? - spytałam patrząc na przygnębionego Tylera.

- Zawsze powtarzam.. Chroń przyjaciela bardziej niż samego siebie.

- Mógł ci coś zrobić... - zmartwiłam się.

- Co jak co ale tobie szybciej by coś zrobił niż mi.

- Jesteś moim bohaterem - powiedziałam, pocałowałam go w policzek i położyłam głowę na jego ramieniu. Siedzieliśmy tak około dwudziestu minut. Nagle wstałam i chcąc go rozweselić podałam mu rękę - Czy ty Tylerze zatańczysz ze swoją księżniczką, jak ty to nazwałeś?

- Nie ma muzyki...

- Jak nie? A ptaki śpiewające na drzewach? Muzyka jest wszędzie. - mówiłam z zafascynowaniem, a Tyler w tym momencie podniósł na mnie wzrok, w jego oczach pojawił się błysk.

- A więc czemu nie. - Wstał i zaczęliśmy tańczyć. Może to się wydawać dziwne, że tańczymy w nocy na samym środku parku, ale jakoś nas to nie krępowało.

Bawiliśmy się świetnie. Pierwszy raz mam przyjaciela. Tyle, że nie zna całej mnie... Bynajmniej w najbliższym czasie nie zamierzam mu o tym powiedzieć.

- No dobra jednak poprawiłaś mi humor. - powiedział z uśmiechem co odwzajemniłam. - A więc Liso - klęknął na kolano. - Czy zechciałabyś odwiedzić mój dom? - mówił udając powagę.

-No pewnie mój Księciu! - zrobiłam to samo podając mu z dumą rękę.

Szliśmy tak mrocznymi miejscami, że przyprawiało mnie o dreszcze.

- A więc to tu - wskazał ręką stary garaż. Patrzyłam na to ze zdziwieniem i niesmakiem. Mimo wszystko starałam się uśmiechnąć.

- Tu mieszkasz?

- Dokładnie. Witam w moim skromnych progach! - mówiąc to otworzył bramę. Wnętrze było pomalowane na czarno. Na ścianach widniały różnokolorowe graffiti. przy bocznej ścianie leżał materac okryty kocem i pościelami. - Przepraszam za bałagan, ale nie za często mnie tu ktoś odwiedza - śmiał się. - Jak ci się podoba?

-No... Kreatywnie

- Przepraszam hahah na nic innego mnie nie stać.

- Ale naprawdę jest całkiem przyjemnie.

- Już nie długo..

- Ale jak to ? Dlaczego tak uważasz?

- Księżniczka chce tu wybudować wielkie centrum handlowe.. Jak to uznała: Ci biedacy kiedyś znajdą sobie dom.. A ja będę miała więcej miejsc na zakupy.

- Przecież ja tak nie... Znaczy! Media zawsze zmieniają słowa!

-Jasne.. Każdy wie, że ona nie ma żadnych uczuć... Liczy się tylko ona.

- A nie przyszło wam nigdy do głowy, że może wykonuje tylko rozkazy?

- Księżniczka i rozkazy? Hahaha proszę nie ośmieszaj się. - Na te słowa otworzyłam bramę i wyszłam. - Nie! Lisa czekaj.

- Na co na kolejne wyśmiewanie się ze mnie? NIE DZIĘKI.

- Lisa no przepraszam... Tu jest naprawdę niebezpiecznie. Chodź do środka. - Złapał mnie za rękę. Szczerze mówiąc było mi bardzo zimno, więc zgodziłam się. Po za tym nie umiłam bym się obronić jakby ktoś mnie zaatakował. - A więc ty śpisz na materacu ja zajmuję podłogę.

-Przecież zmieścimy się razem.

- Twój chłopak będzie zazdrosny haha.

- Nie mam chłopaka.. Ekhem - odkaszlnęłam.

- To co nic nie mówisz?! Pewnie, że zmieścimy się razem - Zaśmialiśmy się.

Około 4:00 nad ranem ktoś zaczął szaleńczo pukać do drzwi.

- Udawaj, że cię tu nie ma okej?

- OK.. - położyłam się spowrotem i okryłam się kołdrą najbardziej jak mogłam. W tym czasie Tyler otworzył bramę. Stał tam Jake..

- Stary co ty tu robisz?! - spytał z przerażeniem odwracając się na sekundą w moją stronę, sprawdzając  czy na pewno jestem bezpieczna. 

- Jak to co nie przyszedłem tu na pogaduszki czekam na kasę.

- Jake wiesz jaki jest mój stan materialny..

- Gówno mnie to obchodzi! Myślisz kurwa, że ja nie mam problemów! Przez ciebie i tego zasranego bachora Lisę czy jak jej tam było, jeszcze gorsze!

- Nie chciałem żeby tak wyszło.. Daj mi chwilę czasu.

- Masz 2 tygodnie. Inaczej pożegnaj się z przyjaciółmi bo ich więcej nie zobaczysz!

- Co chcesz im zrobić?

-Im? nic.. To ty nie potrafisz nawet za dragi zapłacić.

- Staram się jak mogę..

- To staraj się bardziej bo inaczej po tobie! - mówiąc to przyparł go do ściany z pistoletem przy jego głowie.

- Dobrz.. Wyluzuj..

-Ja mam się wyluzować?!- Mówił jeszcze większą złością o mało nie klikając na spust.

- Zostaw go! - stanęłam za nim i krzyknęłam.

- O proszę proszę nasza księżniczka.. Co już się pieprzyliście?!

- Zamknij się - krzyknęłam. A Jake przybliżał się teraz coraz bliżej mnie.

- Zostaw ją - mówił Tyler.

- O na niej ci tak zależy? A co jakby coś przypadkiem jej się stało?

- Nie pożył byś za długo.. - patrzyli sobie prosto w oczy.

- Ty Jebany kurwiu! Jesteś do niczego! Nie potrafisz nawet normalnie straszyć ludzi?! Pedał! - Krzyczałam i sama zdziwiłam się na co mnie stać.

GRA O WSZYSTKOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz