Samochód ruszył i uciekał przed syreną, która była coraz dalej. Moje szanse na ucieczkę malały. Jechaliśmy przez las. Samochód stanął. Drzwi się otworzyły.
- Wyłaź! - krzyknął Ashton.
Nie miałam zamiaru się stamtąd ruszyć. Napastnik złapał mnie za włosy i wyciągnął z samochodu, a następnie dostałam pięścią w brzuch przez co upadłam. Chciał mnie jeszcze kopnąć, ale ktoś mu przerwał:
- Zostaw ją!
- Nie będziesz mi rozkazywał Luke!
- Jestem szefem tego gangu, więc mogę robić sobie co mi się podoba.
Luke podszedł do mnie.
-Wstawaj!
Jakbym mogła to już by mnie tu nie było.
Powoli podciągnęłam się na łokciach. Luke złapał mnie za nadgarstek i zaczął ciągnąć do domu. Otworzył drzwi, a moim oczom ukazał się piękny biały i duży salon. Luke nie zatrzymywał się tylko dalej ciągnął mnie za sobą. Weszliśmy na górę po schodach i przeszliśmy przez kilkanaście korytarzy. Lewa, prawa, prawa, lewa,.. próbowałam zapamiętać drogę, ale powoli zaczęło kręcić mi się w głowie. Po paru minutach zatrzymaliśmy się przed białymi drzwiami. Otworzył je i wepchnął mnie do środka pokoju.
- To jest twój pokój. Nie próbuj uciekać bo źle się to dla ciebie skończy - powiedział i zatrzasnął drzwi.
- Do czego jestem wam potrzebna?! - próbowałam jeszcze uzyskać odpowiedź, ale jedynym dźwiękiem zza drzwi były oddalające się kroki.
Rozejrzałam się dookoła. Białe łóżko, biała szafa, biała szafka nocna z lampką, okno, drugie drzwi, pewnie prowadzące do łazienki.
Wyjrzałam przez okno. Nie jest strasznie wysoko. Niestety nie było klamki, ale od czego ma się lampę. Wzięłam do ręki przedmiot, chwilę zastanowiłam się nad słowami chłopaka. Zmarszczyłam brwi i uderzyłam przedmiotem o szybę. Połamała się na kilkanaście małych kawałeczków. Stanęłam na parapecie. Do pokoju wpakował ostatni z ich gangu.
- Co ty robisz do cholery?
- Skaczę przez okno, nie widać?
- Złaź stamtąd! - już ruszył w moją stronę.
Nie odpowiedziałam, tylko się uśmiechęłam i skoczyłam.
Wylądowałam na nogach. Nie bolało tak strasznie jak skakanie z dachu mojego starego domu. Bez zastanowienia zaczęłam biec w dół wzgórza, w stronę lasu, bo tylko to było widać na horyzoncie. Słyszałam ich krzyki. Popatrzyłam do tyłu, ale to był mój błąd. Potknęłam się i zaczęłam turlać sie w dół. Bluzka podwinęła mi się pod szyję, kamienie raniły moje ciało, a ja nie mogłam się zatrzymać. W końcu zatrzymałam się na jednym z drzew. Wszystko mnie bolało. Próbowałam wstać, ale ciało odmawiało posłuszeństwa. Moje powieki zaczęły opadać, aż zamknęły się całkowicie. Poczułam jak ktoś obejmuje mnie i idzie gdzieś. Otworzyłam delikatnie oczy.
- Nie ładnie tak uciekać - odezwał się Luke.
Uśmiechnęłam się.
- Z czego się tak cieszysz, nie dostaniesz kolacji.
- Zawsze chciałam trochę schudnąć.
On tylko przewrócił oczami, a ja zamknęłam swoje.
CZYTASZ
You are a little light in my heart | L.H.
FanficBezdomna dziewczyna, która przeszła wiele w życiu zostaje porwana przez bandę chłopaków. Porwanie jest dla niej zabawą. Dziewczyna skrywa wiele tajemnic, jeśli chcesz je poznać i ciekawość Cię zżera zapraszam do przeczytania. Czy zaiskrzy miłość, ni...