Rozdział Szósty: Przeprosiny Przyjęte

24 1 0
                                    

Na zegarze wybiła godzina szósta. Wraz z nią głośno zaczął dzwonić budzik w telefonie Alka. Mężczyzna leniwie otworzył oczy.Wyłączył budzik i usiadł na łóżku. Przetarł zaspane oczy i popatrzył nie przytomnie na Amelię, która pod wpływem hałasu,jaki nagle powstał w sypialni, zaczęła się wiercić. Mężczyzna pogłaskał ją delikatnie po policzku i szepnął:
- Ciii...Śpij, Ami.
Kobieta w żaden sposób na to nie zareagowała. Za to przewróciła się na drugą stronę i spała dalej.
Alek wstał z łóżka i pomaszerował do łazienki. Przemył twarz zimną wodą,żeby choć trochę się rozbudzić. Spojrzał w lustro i przeczesał włosy ręką po to, żeby trochę je okiełznać.
Po tych czynnościach poszedł do garderoby się ubrać. Nie miał ochoty jakoś specjalne stroić się do pracy. Wybrał z szafy spodnie i jakiś T-shirt. Ale gdy już zapinał rozporek od spodni,przypomniało mu się, że dzisiaj będzie jakaś inspekcja i chyba jakiś krytyk...
- Cholera... A tam... Tylko koszulę jakąś ubiorę i tyle. Ale kurwa co to za krytyk. Przecież jeśli dzisiaj coś odwalę tak jak wczoraj, to...- mówił do siebie mężczyzna.
-To cię zwolnią.- powiedziała cicho, zaspanym głosem Amelia.
Stała boso na zimnych kafelkach, znajdujących się w tym pomieszczeniu,oparta o framugę drzwi, ubrana w białą, satynową koszulę nocną na ramiączkach z kremową ozdobną koronką przy biuście. Na to założyła czarny satynowy szlafrok. Miała poczochrane włosy i zaspane oczy.
Alek spojrzał na nią zdziwiony. Podszedł do niej i powiedział:
- Idź się położyć. Jest wcześnie.
- Nie mogę. Widzę, że potrzebujesz w tej chwili kobiecej ręki.- odparła kobieta.
- Ale ja umiem sam się ubrać.- powiedział Alek, łapiąc ją w tali.
Pocałował kobietę w usta w ramach przywitania. Potem pocałował jej policzek, a następnie szyję.Wciągnął w nozdrza jej zapach, a jego ręka powędrowała niżej na pośladek Amelii.

Kobieta delikatnie odsunęła go od siebie i powiedziała:
- Alek... Nie mamy na to czasu musisz się ubrać, bo się spóźnisz.
- Nawet nie wiesz jak bardzo chciałabym tutaj z tobą dzisiaj zostać. Ale potrzebują mnie bo ten krytyk...- powiedział mężczyzna.
Kobieta nic nie odpowiedziała, tylko ominęła go i podeszła do szafy.

***

Zadzwonił telefon. Dźwięk jednego z utworów pewnego heavy metalowego zespołu, obudziła śpiącego Krystiana. Mężczyzna założył okulary i z przymrużonymi oczami spojrzał na wyświetlacz. Przeciągną palcem po ekranie i odebrał.
-Krystian Granicz, w czym mogę panu pomóc?- powiedział smętnie,ale oficjalnie, Krystian.
Spojrzał na śpiącą obok Łucję,którą owe dźwięki i hałasy nawet nie ruszyły. Kobieta oddychała powoli i niewzruszona niczym, spała w najlepsze.
-Panie Krystianie, musi pan niezwłocznie przybyć do nas do zakładu.-powiedział mężczyzna po drugiej stronie mężczyzna.
Chłopak przetarł zaspane oczy i westchnął.
- Rozumiem. Będę najszybciej jak się da.- odparł, podnosząc się z łóżka.
Rozłączył się i położył telefon na stoliku nocnym. Przeciągnął się i ruszył do łazienki.
Po czynnościach wykonanych w tym pomieszczeniu poszedł się ubrać. Założył czarne spodnie,niebieską koszulę w kratę i granatowe trampki. Zszedł po schodach na dół i ruszył do kuchni. Nastawił ekspres i zaparzył sobie kawę. Oparł ręce o blat i przymknął oczy, aby dać organizmowi jeszcze chwilę odpoczynku przed ciężkim dniem.

***
Aleksander ubrany w czarne dżinsy, białą koszulę w jasnoniebieskie paski i czarne niskie Conversy siedział przy wyspie kuchennej i wpatrywał się jak jego narzeczona krząta się po kuchni, robiąc mu kawę i szybkie śniadanie. Po chwili Amelia postawiła przed mężczyzną miseczkę musli z jogurtem naturalnym i kawałkami truskawek oraz kawa z mlekiem.

- Smacznego. A ja idę się jeszcze położyć.-powiedziała kobieta, tłumiąc ziewanie.
- Ami, wiesz, że ja mogłem zrobić to sam?- powiedział mężczyzna, upijając łyk kawy.- W końcu jestem kucharzem...
- Teraz jeszcze będziesz narzekać?- odparła Amelia, krzyżując ręce na piersiach.
-Ale ja nie narzekam. Bardzo się cieszę, że się tak o mnie troszczysz.- powiedział Alek, puszczając do niej oko.
Amelia postała chwilę obok niego, patrząc na Alka tępym wzrokiem. Ziewnęła i ruszając w stronę schodów powiedziała:
- Tylko się nie przyzwyczajaj, bo zawsze tak nie będzie.
- Ej, a nie pożegnasz się ze mną?- zawołał za nią.
Kobieta stanęła w jednej czwartej schodów. Odwróciła się w jego stronę i machając, powiedziała zmęczonym głosem:
- Pa...
Po tych słowach od razu ruszyła dalej na górę.
Alek podniósł jedną brew i ze zdziwieniem powiedział sam do siebie:
- No cóż... Nie do końca o to mi chodziło, ale widzę, że muszę zadowolić się tym...Dziwne te kobiety...
Wzruszył ramionami i włożył do ust łyżeczkę zawartości miseczki.

Wieczór PanieńskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz