Wędrówki część 3

19 3 5
                                    

   Wyszliśmy z mieszkania i skierowaliśmy się w stronę drzwi wyjściowych kamienicy. Tam, już na dworze, zauważyłem na chodniku dwie równolegle do siebie kreski, narysowane czymś białym, jakby kredką.
-Wojtek, połóż kapsle na starcie. Którym państwem jesteś?
-Wielką Brytanią- wymieniłem nazwę znanego mi kraju, którego nazwa widnieje na jednej z metalowych zakrętek.
-Dobrze, zaczynaj- Beata klaszcze w ręce.
-Yyy... Beata, wiesz, dzisiaj ty zaczynaj, co ty na to?- nerwowo staram się zaśmiać. Nie mam pojęcia, jak gra się w te całe kapsle.
Beata bierze swój kapsel i delikatnie pstryka w niego palcem wzdłuż toru stworzonego z owych dwóch białych linii. To nie może być takie trudne.
-Teraz twoja kolej- dziewczyna popatrzyła na mnie swoimi wielkimi, czarnymi oczyma. Tymczasem starałem się popchnąć kapsel, by nie wypadł z toru. Myślałem, że to bardzo łatwe, na takie wyglądało. Czy się myliłem? O tak. Nawet bardzo. Najcięższa gra jaką miałem okazję spróbować.
Tak właśnie spędzałem czas z Beatą. Graliśmy w kapsle, karty, cały czas rozmawiając. Koło godziny piętnastej "mama" zawołała mnie do domu na obiad. Lecz zanim na niego poszedłem, musiałem pożegnać się z Beatą.
-Nie lubię zawierać nowych znajomości- powiedziałem do dziewczyny zgodnie z prawdą.
-Co? Dlaczego?- mogłem dostrzec w jej oczach niezrozumienie. Może dlatego, że przynajmniej moim zdaniem Beata uchodziła za osobę otwartą, wydawała się być ekstrawertykiem.
-Sam nie wiesz, czy osoba, którą dopiero poznasz, nie będzie fałszywa. Czasami mam wrażenie, że zbyt szybko przywiązujemy się do innych. Potem, gdy ci ludzie nas zostawiają, czujemy złość i rozpacz. Nie lubię zawierać nowych znajomości, bo obawiam się, że zaraz się skończą.- Próbowałem, by dziewczyna nie domyśliła się, że już nigdy jej nie spotkam.
-W pewnym sensie cię rozumiem... Też nie lubię tracić znajomych. Wiesz Wojtek, muszę już zmykać. Do zobaczenia!- dziewczyna jeszcze raz ukazuje rządek białych zębów i dołeczki w policzkach, po czym biegnie w stronę swojej kamienicy.
-Do zobaczenia!- krzyczę za znikającą z mojego pola widzenia Beatą- Oby to nasze "zobaczenie" jeszcze kiedyś nastąpiło...- dodaję już znacznie ciszej i smutniej.

Właściwa epoka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz