Wędrówki część 7

8 3 1
                                    

-Ale...- jestem zaskoczony, może nawet nieco roztrzęsiony- Czy nie znamy się za krótko?
-Czy dziesięć lat to według ciebie za mało? Naprawdę?- widzę, że dziewczyna powoli staje się smutna, jakby traciła nadzieję.
-Wiem, że mi teraz nie uwierzysz- w tym momencie postanowiłem zacząć opowiadać moją historię o podróży przez różne wieki- znam cię od wczoraj. Po prostu każdego dnia jestem inną postacią, która przemieszcza się w inne stulecie. Nie mam pojęcia i nie mogę przewidzieć, gdzie będę w przyszłości. Może tak być, że znajdę się na którejś wojnie i tam zostać zabity. Los mnie nie oszczędza, dlatego każdy kolejny dzień stoi pod znakiem zapytania. Boję się zasypiać i budzić, bo nie wiem, co mnie tam czeka. Pamiętasz, gdy wczoraj mówiłem ci, że nie chcę zawierać nowych znajomości? Wiem, że nigdy nie zobaczę osób, które spotkałem i polubiłem. Pamięć o nich, sytuacje, głosy, twarze to jedyne, co mi po nich pozostało. Co jeszcze będzie po nich pamiątką? Tęsknota.- zaciskam dłonie w pięści.
Beata ze wzrokiem wbitym w jeden punkt zaczęła opowiadać:
-Jakbym słyszała siebie. Jako kto nie istniałam wcześniej? Nigdy nie byłam szczęśliwą, małą dziewczynką z kochającymi rodzicami i gronem koleżanek. Wędrowałam po różnych wiekach. Wiesz dlaczego? Czasem jest tak, że jakaś siła wyższa, na którą człowiek nie ma wpływu, uważa, że nie pasujesz do swojego miejsca i roku, w którym się urodziłeś. Wtedy podróżujesz po różnych stuleciach do czasu, aż nadludzka siła stwierdzi, że znalazłeś się we właściwym miejscu. Zaczynasz wędrówkę niedługo po urodzeniu, a ktoś żongluje twoją duszą, próbując dopasować cię do twojego "raju". Tak naprawdę nikt nie wie, kiedy dobiegnie kres tej wędrówki. Może za miesiąc, pięć lat... Równie dobrze pielgrzymem będziesz do starości.- Beata głośno przełknęła ślinę mrużąc oczy i patrząc kpiąco w ten sam odległy punkt, jakby chciała zacząć wyśmiewać swój los. Siedzieliśmy w pełnej napięcia ciszy, czekając na słowa drugiej osoby, a zarazem bojąc się odezwać.
-Kto by pomyślał, trafiliśmy już do właściwego stulecia, nie? Miejsca, w którym tkwię dziesięć bitych lat, gdzie niejednokrotnie klepałam biedę. Tak ,kocham ten rok, cały PRL i wszystko co się z tym wiąże.- tym razem dziewczyna spojrzała na mnie z udawanym uśmiechem-Wiesz, co sprawia, że to wszystko jest jednak niczym najpiękniejsza bajka?- rzekła Beata już wyraźnie spokojniejsza.
-Eee... Ten żółty ser krojony przez panią na ciężarówce, zawinięty w szary papier? Co jak co, ale mi tam taki ser smakuje- wtrąciłem zatem.
-Również  doceniam jego walory smakowe- zaśmiała się koleżanka- Ale prawdziwym powodem, jako główny bohater tej bajki, jesteś ty- Wojtku, mój podróżniku, który przemierzył wiele wieków. Gdyby mnie ktoś zapytał, co symbolizujesz dla mnie, odpowiedziałabym, że cudownym dniem wśród lat spędzonych na błądzeniu i szukaniu samej siebie. 
                 Usłyszałem kiedyś pytanie, gdy przeżywałem dobę jako bezdomny staruszek na stacji amerykańskiego metra, jak to jest być mną?- nie wiedziałem  do końca, co odrzec. A teraz, gdy odnalazłem siebie, podam odpowiedź tej zagadki. Cudownie być sobą, nawet, jeśli warunki w których żyjesz nie należą do idealnych. Co czyni moje życie wspaniałym? Jedna osoba, która przeżyła to, co ja. Kocha cię. Bo czym jest miłość? To uczucie, gdy nie widzisz świata poza tą jedną osobą. Cieszysz się, gdy jest wesoła, kiedy jej smutno, jesteś przygnębiony. Śmiejesz się z nią, ale nigdy z niej. Pocieszasz, słuchasz, pomagasz. Możesz zrobić dla niej wszystko. A czemu to zawdzięczam? Czternastoletniej wędrówce, której celem było odnalezienie samego siebie. Całe moje obecne życie zawdzięczam właściwej epoce. Tej, której szukałem. A teraz jest moim Edenem.
Moją historią.

Właściwa epoka Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz