Nicole's POV
Poniedziałek , czyli w moim słowniku – dzień zbyt wczesnego wstawania, niechęci do życia i początek pięciodniowej katorgi. Mówiąc w skrócie po-niedzięki. Jakby tego było mało, dziś zmieniałam szkołę.
Skłamałabym mówiąc, że mnie to nie obeszło, bo ja byłam wręcz przerażona. Zawsze grałam pierwsze skrzypce, ale na prawdę nie łatwo mi było poznawać nowe osoby. Mając u boku Niall'a i Cher nie musiałam martwić się o akceptację rówieśników, czy zabiegać o ich uwagę. W starej placówce wyrobiłam sobie konkretne miejsce, ale dzisiaj miałam zacząć kompletnie od zera. Na pierwszy rzut oka byłam po prostu nową, która gada trochę za dużo.
Był początek listopada, czyli upał jak cholera* i pełne słońce, które w żadnej mierze nie powstrzymało mnie przed ubraniem moich ulubionych czarnych rurek z dziurami na kolanach, podszytymi drobną równie czarną siateczką. Następnie padło na przerobioną koszulkę z logiem Nirvany, którą obcięłam na grube ramiączka i zwiewny a'la crop top. Miałam nadzieję, że mój brzuch się nie zbuntuje, a jedzenie w stołówce nie spowoduje wzdęć.
Naturalne loki wyprostowałam i zaczesałam na jedna stronę. Zrobiłam kreski, a usta pociągnęłam płynną pomadką wpadającą lekko z kremu w brąz. Wpakowałam jakiś brudnopis do przygotowanej torby i chwyciłam w rękę czarne koturny.
Wyszykowana zeszłam na dół, od razu kierując się w stronę kuchni, w której zastałam rodzicielkę.
- Um, hej – powiedziałam zmieszana otwierając lodówkę.
-Cześć, wyspana? – dopytała, by przerwać ciszę.
Między nami wciąż panowała niezręczna atmosfera, ale wczoraj uparła się, że podwiezie mnie do szkoły. Miałam więc jeszcze czas na zjedzenie śniadania, czego najczęściej nie robię przez jego brak.
- Niezbyt – odparłam ziewając. Zdecydowałam się na płatki z mlekiem, więc uprzednio nalewając go do miski wstawiłam na minutę do mikrofalówki. Tak, byłam zbyt leniwa, by podgrzać je na kuchence.
Gdy usłyszałam charakterystyczny dźwięk, wyjęłam naczynie i z płatkami pod ręką podeszłam do stołu.
Siedziałyśmy z mamą w ciszy – ja jedząc, ona pijąc kawę. Wspólne poranki nie zdarzały się nam często. Zazwyczaj tylko się mijałyśmy, czego teraz widzimy konsekwencje, bo nie mamy o czym rozmawiać. Nawet pytanie 'co u ciebie słychać' wydawało się nie na miejscu. Mimo szczerej pogawędki w sobotę, wszystko wróciło do normy - czyli mnie wróciła duma, a jej przekonanie, że jedna konwersacja załatwiła jej medal i tytuł matki roku, więc przestała się starać.
Dopiła swoją kawę, wstała, po czym udała się w kierunku drzwi, uprzednio ubierając jeszcze buty.
-Odpalam auto, wyjdź za chwilę – rzuciła na odchodne i tyle ją widziałam.
Sprzątnęłam po sobie, ubrałam czarne botki na grubym obcasie i zamknąwszy wcześniej drzwi na klucz, wsiadłam do samochodu. Moja rodzicielka upewniła się tylko, czy zakluczyłam dom, a potem zapadła niezręczna cisza, której oszczędziłam nam włączając radio.
Luke's POV
Kurwa – znowu spóźniony. Kiedy otworzyłem drzwi sali od historii nasz belfer nawet tego nie skomentował. W szkole już każdy wiedział, że albo przychodzę na pierwszą lekcję w jej środku, albo wcale. Dyrektorce brakowało już godzin szkolnej kozy, by mnie w niej udupić, o cierpliwości nie wspominając, ale że ma słabość do młodszych chłopców, wychodzę z tego bez szwanku. A co do zostawania po szkole, nigdy się faktycznie na karze nie pojawiam co akurat jest zasługą naszego trenera. Obowiązki kapitana drużyny piłkarskiej mają swoje zalety.
CZYTASZ
Distraction // l.h.
Fanfiction"Byłaś odwróceniem uwagi od wszystkich demonów, które nękały mą duszę, myśli i czyny, Pomogłaś mi uspokoić wszelkie burze i sztormy, których sam nie potrafiłem przezwyciężyć, Nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale ocaliłaś mnie. Ocaliłaś od przetrzymu...