Wiecie co jest najgorsze w czekaniu? To , że nigdy nie masz tej pieprzonej pewności, że napisze, zadzwoni, odezwie się, że jest bezpieczna..
Nie miałam żadnego znaku życia od Sandry.. ta cholerna niemoc, która ogarniała całe moje ciało, umysł i myśli, które ogarniały moja głowę, były nie do zniesienia.. Teoretycznie miałam przeczucie, że wszystko jest dobrze, ale moja niepewność co do tego była przeważająca.
Miałam podły humor, przez cały tydzień, byłam zła, niewyspana bo cały czas sprawdzałam telefon czy przypadkiem nie napisała i pełna żalu..
Tak jak zawsze wychodziłam na dwór w towarzystwie wielu znajomych, tak teraz wychodziłam tylko z Martą, moja przyjaciółka, która była przy mnie w dniu wyjazdu Sandry.. Przesiadywalysmy na tym samym murku, paląc papierosy i popijając piwo za piwem. Tak po prostu było lepiej, lżej..
Pewnego wieczoru, wróciłam znacznie wczesniej do domu, nie czułam sie najlepiej, wiec jedyne co chciałam zrobić, to pierdolnąć w łóżko.
Nagle zaczął mi dzwonić telefon, ale wiedziałam, że to Sandra, bo dzwonek z messengera jest znacznie inny od normalnego..
-MATKO BOSKA SKARBIE ŻYJESZ!?!! - wciąż nie mogłam uwierzyć, ze zadzwoniła..
-Tak Agatka, żyje. Przepraszam, ze nie dzwoniłam, ale nie miałam ani karty ani internetu..
-Dobrze, powiedz mi teraz wszystko co i jak ! Przyjedziesz tutaj jeszcze w te wakacje !?-modliłam sie, zeby odpowiedz była na tak..
Niestety, ale... nie. Przepraszam, nie stać mnie na to na razie, a ani ojciec, ani macocha nie dadzą mi na bilet.. nawet nie wiesz jak mi z tym źle..
To był kolejny cios, który oberwałam juz drugi raz od ostatniego tygodnia. To wszystko bolało za bardzo na raz..
Wiecie jaka była moja myśl wtedy ? MUSISZ JEJ ZAROBIĆ NA BILET I TO W TRYBIE NATYCHMIASTOWYM.
Szybki research w cenach biletów i oto kolejne zaskoczenie.. NIE STAĆ MNIE NA TO. Tak, ceny biletów, wahały sie od 600 zł w górę, zajebiscie.
Pomimo wszystko stwierdziłam, ze warto zaryzykować i zarobić na to, zeby zobaczyć Ją chociaż na chwile, na moment. I tak mijał dzień za dniem, spędzałam je w pracy od rana do wieczora, przychodząc zamordowana jak pies, ale zawsze miałam sile, zeby z nią porozmawiać..
Niestety.. pewnego dnia, miałam kolizje drogowa, w skutku czego lecąc od końca wielkiego auta transportowego, na początek, bo przecież po co zapinać pasy.. ucierpiała moja ręka, a miałam ją na tyle uszkodzona, ze nie mogłam przez najbliższy miesiąc nic dźwigać, co w pracy ulotkarza jest hm.. konieczne ?
Pomimo tego, stwierdziłam ze i tak nie zrezygnuje z moich planów, a ręka sobie jakoś poradzi sama.
Wysyłałam jej prezenty, niespodzianki, bo stwierdzam, ze małe rzeczy cieszą najbardziej, a jej było miło, ze cały czas o niej pamietam..Powiedziałam Sandrze o moich planach, o tym ze mam juz duża część kwoty, że jak dobrze pójdzie, to zobaczymy sie jeszcze w te wakacje!
Ale takiej reakcji, nie spodziewałam sie w najśmielszych snach..
Zadzwoniłam do niej od razu po pracy, zeby powiedzieć jej o tym wszystkim, ale przerwała mi w połowie..
-Nie mozemy byc dłużej razem.. nie mozemy po prostu. Nie dam rady byc w związku na tak duża odległość, wybacz mi. I nie będziesz mi płacić kurwa za bilety! Nie przyjadę tam, dopóki nie uzbieram na to sama! Wyjedź gdzieś sobie za te pieniądze, bo ja ich nie chce! -rozłączyła sie i nie dała mi nawet dokończyć..
Poczułam jak łzy napływają mi do oczu, dlatego wybiegłam od razu z domu i udałam sie tam gdzie zawsze, po drodze kupując kolejna paczkę papierosów i wódkę...**
Owszem, ten rozdział jest króciutki, ale bedą te rozdziały jak widać cześciej.
Miłego czytania !:>
CZYTASZ
Odległość.
Cerita PendekONA- szczupła, wysportowana brunetka o średniej długości włosach, uśmiechnięta, filigranowa i delikatna. Ja- wysoka, długowłosa brunetka, pragnąca dać jej bezpieczeństwo i radosc. Jestem 18 letnią dziewczyną, która uwielbia podrywać i komplementować...