#11

56.1K 2.4K 1.3K
                                    

We wtorek rano, postanowiłam iść do szkoły, tak jak obiecałam dla bruneta. Wstałam i nawet nie przejmowałam się moim wyglądem. I tak jeszcze muszę zajść do domu po książki. Ubrałam się byle jak i zeszłam na śniadanie zrobione przez babcię.

Potem podziękowałam babci, za to, że w ogóle jest i że pozwoliła mi zostać na kilka dni, po czym szybko wyszłam z jej domu.

Mam dzisiaj pierwszą historię i naprawdę wolałabym się u tej suki nie spóźnić.

Wczoraj, zarówno jak i dzisiaj dużo myślałam, że jednak mam szczęście. Strasznie się cieszę, że problem finansowy firmy już został rozwiązany i nie muszę się przeprowadzać. Ciekawa jestem tylko, kto okazał się taki hojny i wpłacił tyle kasy na nasze konto.

Gdy zaszłam do domu, migiem popędziłam do swojej garderoby. Wybrałam jasne rurki i granatową bluzkę z białym rękawami.

Makijaż sobie odpuściłam, ponieważ nie chciałam ryzykować spóźnieniem się do szkoły, a włosy związałam w wysokiego kucyka. Wrzuciłam książki do mojej czarnej torby z nike i przerzuciłam ją przez ramię.

Założyłam białe super stary, zamknęłam dom i ruszyłam do szkoły, w drodze słuchając losowo piosenek z mojej playlisty.

Na parkingu wypatrzyłam Nicka, który stał z kumplami i grupką jakiś szkolnych dziwek. Załapał się do drużyny koszykarskiej i w dodatku jest przystojny i ma swój urok, którego ja osobiście nie widzę, więc to oczywiste, że dziewczyny same do niego legną.

Myślałam, że mi pomacha, czy uśmiechnie się, ale on, gdy mnie zobaczył, zachował obojętną minę i udawał, że wcale wczoraj do mnie nie przyszedł i nie odbyliśmy w miarę miłej rozmowy.

Okej. Niech będzie i tak, frajerze.

- Mistey! - w moją stronę już biegł Kai, wyraźnie uszczęśliwiony moim widokiem.

Mocno mnie przytulił, a potem lekko podniósł do góry.

- Dawno cię nie widziałem, jak to możliwe, że nie można było z tobą złapać żadnego kontaktu? - zapytał z małym wyrzutem, ale nadal się szczerzył jak głupi.

- Ehh, pewnie już wiesz, że miałam się wyprowadzać. Gdy się dowiedziałam, uciekłam do babci i spędziłam u niej parę dni, a potem Nick przyszedł i powiedział, że jednak już wszystko z firmą okej i mogę wrócić do domu - wytłumaczylam w weielkim skrócie - A nie było ze mną kontaktu, bo z tego wszystkiego zapomniałam o telefonie - dodałam.

- Tak się cieszę, że jednak zostajesz, myszko - powiedział mój przyjaciel i ponownie mnie przytulił.

- Oh, no wiesz...tak szybko się mnie nie pozbędziesz cwelu - mrugnęłam do niego - poza tym mamy zakład pamiętasz?

- Um... Taa - widocznie się zmieszał, co od razu zauważyłam.

- Kaaaai - przeciągnęłam i przyjarzałam mu się podejrzliwie - czy chcesz mi coś powiedzieć?

- Eh...wszystko ci opowiem, przyjdź do mnie po lekcjach.

- Huhuhu...okeeej. Już się nie mogę doczekać - przyznałam i wzięłam go pod ramię, po czym weszliśmy razem do klasy.

Usiadłam na swoim miejscu, jeszcze przed dzwonkiem. Potem przyszła pani i zaczęła swoją gadkę o Napoleonie. Ale, jasna cholera, kogo to obchodzi.

Kilka minut po dzwonku do klasy wpadł Nick z klasowym playboyem. Pf, świetnie się dobrali.

- Robertson i Standwood, macie spóźnienie - rzuciła z pogardą nauczycielka, a ja zachichotałam.

Ta mała wrednaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz