#7

59.4K 2.5K 1.1K
                                    

Kai już sobie poszedł, a ja nadal nie mogę uwierzyć w to co mi powiedział. Jak to Nickodem może nie pamiętać naszego pocałunku?!

Ja tak się tym przejmowałam. Nie mogłam spać, ciągle o tym myślałam. Nawet nie poszłam dzisiaj do szkoły, ponieważ bałam się, że będzie pamiętał, aż za bardzo. Bałam się, że będzie się z tego wyśmiewał, że będzie do tego wracał...

Przez chwilę nawet zachciałam, żeby to wszystko okazało się snem... że po prostu to sobie wyobraziłam.

Mój mózg jest chory, więc często tak mam, że coś sobie wyobrażam, a potem się okazuje, że to się wcale nie wydarzyło. Albo czasami mam bardzo realistyczne sny.

Nawet myślałam, że dobrze by było, gdybyśmy oboje o tym zapomnieli. Ale teraz, gdy naprawdę jest taka możliwość, ja nie chcę.

Nie chcę, żeby on zapomniał.

Nie chcę ja zapomnieć.

Skoro to się wydarzyło, to znaczy, że tak miało być. Nic nie zdarza się bez powodu, nie?

Wkurza mnie to, że ten skurwiel wziął jebaną heroinę. Sama kiedyś wzięłam na jakiejś imprezie i ok... może na początku jest fajnie. Robi się głupie rzeczy bez myślenia o konsekwencjach. Nic cię nie interesuje. Gorzej jest jak już powoli zaczyna wracać nam świadomość, a narkotyk przestaje działać. Wtedy nie jest już tak kolorowo, znikają wszystkie kotorożce i tęcza. Pozostają tylko te same problemy przed wzięciem tego świnstwa.

Kurwa mać!

Mam ochotę krzyczeć. Naprawdę. Jestem tak bardzo zła i sfrustrowana.
Jak mogłam nie zauważyć tego, że jest na haju...

Kurde, wiedziałam, że z jego oczami jest coś nie tak. Jego dłonie też były jakieś blade i się trzęsły. Już podejrzane było same to, że naszła go taka chcica. Ja pierdole. Jak mogłam nie skojarzyć ze sobą tych oczywistych faktów? Ja to jednak głupia jestem...

Pieprzyć to.

Nie będę tak siedzieć i rozważać. Po prostu do niego pojadę. Tak. Pojadę do niego i dowiem się czy rzeczywiście nic nie pamięta. Ja po prostu muszę wiedzieć, choćby dlatego, żeby wiedzieć jak mam się przy nim dalej zachowywać.

Nie no...z tym pojechaniem to trochę przesadziłam. Nie mam samochodu. Co najwyżej mogę się przejść.

To nie tak, że mnie nie stać czy coś, po prostu ja bym była istnym zagrożeniem na drodze. Nie orientuję się w przepisach, już nie wspominając o tym, że nie odróżniam sprzęgła od hamulca.

Bezpieczniej dla mnie, jak i dla innych jest, gdy chodzę sobie spokojnie jako pieszy...chodniczkiem...zdala od jezdni...

Jak postanowiłam, tak i zrobiłam. Miałam juz na sobie krótkie, dżinsowe spodenki i białą bokserkę. Narzuciłam tylko na wierzch moją czarną skórzaną kurtkę, założyłam czarne stary i wyszłam z domu.

Z tego co wiem, Nick jest jeszcze u Lucasa, więc tam się kieruję. Po pół godzinie jestem już pod domem szatyna. To nie tak, że Lucas mieszka nie wiadomo, jak daleko. Po prostu, gdy szłam, strasznie się wlokłam. Straciłam pewność siebie i teraz myślę, co mam mu powiedzieć. Co ja sobie w ogóle myślałam wychodząc z domu...

Chuj z tym.

Jest ryzyko, jest zabawa.

Dzwonię do drzwi, a po chwili otwiera mi Lucas. Na jego twarzy widzę zdziwienie.

- Um...hej? - raczej zapytał, niż powiedział.

- Hej - uśmiechnęłam się uroczo - Ja do Nicka. Jest u ciebie, prawda?

Ta mała wrednaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz