Część I : A jak Album

684 60 3
                                    



Stiles siedział spokojnie na kanapie w jednej ręce trzymając książkę, a druga leżała swobodnie na jego brzuchu. Mężczyzna zmęczony wolną ręką przetarł sobie twarz by pobudzić się do życia, kto by przypuszczał że praca jako analityk śledczy może być aż tak męcząca ?

-Tatuś!- i teraz Stiles miał ręce pełne swoją 6-letnią pociechą , książka wyleciała mu z dłoni i leżała zapomniana na podłodze. Cichy dotąd salon wypełnił się cichym dziecięcym chichotem i bardziej dorosłym śmiechem.

-Tatusiu zobacz co mi dała ciocia Lydia!- krzyknęła podekscytowana dziewczynka , dopiero teraz Stiles zauważył że jego córka trzyma coś za plecami -co takiego mogła dać jej Lydia ? Sześciolatka z wielkim uśmiechem wyciągnęła w stronę ojca mały zniszczony album. Stiles od razu go rozpoznał , zaschło mu w gardle, a potem delikatnie wziął go do rąk jakby się bał, że jeśli za mocno go schwyci ten rozpadnie się zostawiając za sobą pustkę. Usadził swoją córkę na biodrze tak, że jedną nogę miała podwinięta na kanapie na której teraz siedziała a drugą miała przerzuconą na jego nogi. Stiles otwiera album, przeskakuje kilka stron przy okazji opowiadając małej Lily kto jest na zdjęciach i historię zawartą na nich.

-Tatusiu, a kto to ? - pyta się zaciekawiona paluszkiem wskazując na jedno z zdjęć. Chłopak patrzy na zdjęcie a jego serce ściska się w bolesny sposób , bierze drżący oddech i po chwili mówi łamliwym tonem.

-To kochanie jest przyjaciel, był alfą przed wujkiem Scottem. Niestety nie poznałaś go, umarł nim się narodziłaś malutka - zdjęcie było zrobione przy stole , mężczyzna opierał głowę na dłoniach a przed nim leżał talerz z niedojedzonymi naleśnikami. Swoimi zielonymi oczami wpatrywał się w aparat, a raczej w kogoś kto robił zdjęcia. Uśmiechał się ukazując światu swoje królicze zęby , w jego policzku zrobił się uroczy dołeczek a jego oczy śmiały się . Stiles czuł się jakby był chory - jego żołądek przekręca się w różne strony , serce wali jak oszalałe, a w piersi umiera mu powstrzymany ostatnimi siłami szloch. Okropny ból ogarnia jego ciało.

-Tato wszystko dobrze ? - pyta się przykładając swoją mała rączkę do czoła swojego ojca .

-Tak , mam genialny pomysł, co ty na to żebyśmy poszli do wujka Scotta i cioci Alison ? - mówi i stara się by jego ton był entuzjastyczny co jest trudne przez ściśnięta gardło.

-Tak!- krzyczy dziewczynka, zeskakuje na podłogę i patrzy się wyczekująco w jego stronę.

-To idź poczekaj na mnie przed domem, okej ? -

-Okej!- Stiles czeka, aż usłyszy dźwięk zamykających się drzwi i dopiero wtedy pozwala sobie na płacz. On najzwyczajniej w świecie tęsknił i to bardzo za swoim przyjacielem, partnerem , Alfą za swoim Derekiem.

-Szkoda że jej nie poznałeś Der, ma twoje oczy i twój uśmiech. Scott podejrzewa że urośnie na silną Alfę tak jak jej Ojciec - mówi w przestrzeń, a przy ostatnim słowie jego głos załamuje się , chowa zapłakaną twarz w dłonie a z jego gardła wydobywa się jęk rozpaczy.

Sterekowy AlfabetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz