Stiles obudził się gwałtownie siadając na łóżku i ciężko łapiąc oddech, a jego twarz była mokra od łez. Chłopak rozejrzał się nerwowo nie rozpoznając miejsca w którym był, dopiero drugie łóżko po przeciwległej stronie pomieszczenia uświadomiło go gdzie się znajdował. Ośrodek Eichen , szpital psychiatryczny dla ludzi takich jak on ,którzy sobie nie radzą z otaczających ich światem.
Ośrodek sam w sobie nie był zły , chłopak musiał to przyznać. Dostawał trzy gorące posiłki dziennie , miał wygodne łóżko chociaż przez pierwszy miesiąc pobytu nie umiał się przyzwyczaić do współlokatora który chrapał, lekarze też nie byli źli dopóki ich się nie sprowokowało. Po ostatniej akcji, w której Stiles jak zawsze musiał chlapnąć coś nieodpowiedniego nadgarstek pulsował mu tępym bólem przez następny tydzień. Chłopak wytarł zapłakaną twarz skrawkiem za dużej koszulki, która służyła mu do spania , po raz kolejny to samo, koszmary nawiedzały go w każdą noc nie dając mu ani chwili spokoju.
-Witaj Stiles czyżby nawiedził cię kolejny koszmar ? - zapytał się cichy głosy , a chłodny oddech owiał jego kark i kawałek prawego ucha , chłopak wzdrygnął się mimowolnie. Wziął głęboki wdech i spojrzał w tamtą stronę , po drugiej stronie łóżka oparty o ścianę siedział on sam. Czarne jak smoła oczy wpatrywały się w Stilesa z nieskrywaną drwiną, widząc w jakim stanie znajdował się chłopak. Prawa strona jego twarzy była popękana jak u ceramicznej lalki. Nogitsune, najgorszy koszmar chłopaka który nawiedza go już od kilku miesięcy.
-Nie ma cię tu. Scott cię odgonił i zamknął w szkatule. Ciebie tu nie ma ! - warknął chłopak zaciskając pięści na pościeli.
-Ale Stiles, jeśli mnie tu nie ma , nie może być tutaj także Alison, prawda ? - zapytał Nogitsune wskazując swoją kościstą, bladą ręką na zaciemniony róg pokoju uśmiechając się drwiąco. Jak ręka śmierci , pomyślał chłopak i spojrzał w tamtą stronę. Stała tam , jej brązowe oczy migotały radośnie a usta śmiały się. Na ten widok coś nieprzyjemnie ścisnęło chłopaka w piersi, była taka żywa, taka prawdziwa, nawet nie zauważył kiedy znów zaczął płakać. Stiles szybko zerwał się z łóżka potykając się o kołdrę, która w tym czasie spadła na podłogę i objął przyjaciółkę w mocnym uścisku. Czuł jej zapach kiedy jej włosy załaskotały go w nos , czuł jej dotyk kiedy położyła swoje ciepłe dłonie na jego plecy. Ona tu jest, pomyślał chłopak łkając w ramię Allison. Miał jej tyle do powiedzenia.
-A-Allison j-ja tam b-bardzo c-cię p-przep-przepraszam, ja nie chciałem -
-Ciii Stiles, jest dobrze, jest dobrze - wyszeptała mu cicho dziewczyna do ucha powoli gładząc jego plecy. Po dłuższej chwili Stiles odsunął się od Allison pociągając nosem i uśmiechnął delikatnie. Chłopak przyjrzał jej się dokładnie - była nawet piękniejsza niż zapamiętał, miał ochotę się śmiać, krzyczeć albo skakać, Allison tutaj jest! Może ją poczuć! Może usłyszeć! Ale jedna nieprzyjemna myśl kołatała się w głowie chłopaka , tylko on sam nie był do końca pewny czy chce znać odpowiedź. Alison uśmiechnęła się smutno w stronę przyjaciela, znała odpowiedz.
-Stiles to ostanie pożegnanie - chłopak drgnął niespokojnie. NIE! NIE! NIE!
-Nie, nie, Allison j-ja ... n-nie, po p-prostu nie ... t-tak bardzo c-cię przepraszam ... t-to boli ... Scott o-on c-cierpi po twojej stracie do cholery ! P-po-porostu nie z-zgadzam się - wychrypiał Stiles przez ściśnięte gardło , mocniej chwytając Alison za ramiona jakby myśląc, że im mocniej będzie ją trzymać to ona tym razem nie odejdzie. Dziewczyna wyciągnęła rękę i delikatnie pogłaskała przyjaciela po nieogolonym policzku , ona także płakała.
- Hej Stiles, wszystko będzie dobrze obiecuje ci to , wiem że Scott cierpi, wiem że ty cierpisz bo obwiniasz się o moją śmierć. Ale to nie ty ich zabiłeś , to NIE ty zabiłeś MNIE tylko Nogitsune. Masz dla kogo żyć , masz dla kogo walczyć, chociaż czasami będzie ciężko nie przeczę, ale Stiles spójrz na mnie , spójrz mi w oczy. Właśnie tak dobrze. Oni cię potrzebują, potrzebuje cię twój ojciec - on już stracił żonę, nie każ mu żegnać się z synem. Scott także cię potrzebuje, moją stratę kiedyś przeboleje, znajdzie kogoś na moje miejsce, życzę mu tego z całego serca bo pragnę żeby był szczęśliwy a wiem doskonale, że do szczęścia jesteś mu potrzebny Stiles, jesteś jego przyjacielem, bratem! Potrzebuje cię także Derek, chociaż sam przed sobą tego nie przyzna ale zależy mu na tobie, gdyby tak nie było nie ratował by cię ciągle stawiając na szali własne życie. Wataha cię potrzebuje Erica, Isaac, Boyd Lydia oni wszyscy się o ciebie martwią. Dlatego musisz się obudzić STILES! OBUDŹ SIĘ ! I ŻYJ DLA NAS OBOJGA!- Krzyczy Alison popychając go do tyłu , spadał bez końca , widział jak ściany zlewają się w jedność. Znika łóżko , Nogitsune , Alison , a po chwili znikają także ściany i podłogi - pozostaje tylko biel.
Miarowe pikanie wypełnia pokój, na krzesłach przy łóżku, na którym leży 17-letni chłopak podłączony do różnych urządzeń podtrzymujących go przy życiu , siedzą dwie osoby - jedna z nich - brunet, śpi odchylony na krześle cicho pochrapując, a zielonooki mężczyzna beznamiętnie wpatruje się w okno na wschodzące słońce. Od czasu kiedy Stiles trafił do szpitala prawie nie opuszają jego boku, wszyscy czekają aż się obudzi. Derek westchnął ciężko i potarł zmęczoną twarz, nie pamiętał kiedy ostatnio spał dłużej niż pięć godzin i to pod rząd. Mężczyzna chciał by chłopak nareszcie się obudził, ilekroć patrzył na tego najodważniejszego i najbardziej niezłomnego człowieka jakiego znał, na tle białej pościeli podłączonego tymi wszystkimi rurkami jego serce pękało na drobne kawałeczki a wilk skamlał żałośnie. Nagle coś usłyszał, Derek usiadł sztywno na krześle i nadsłuchiwał -szybsze bicie serca i drżący oddech - bez zastanowienia dopadł do łóżka Stilesa przewracając siedzisko i budząc przy okazji Scotta. Przywitały go bursztynowe tęczówki i delikatny uśmiech.
Było dobrze, jego Stiles żyje.
CZYTASZ
Sterekowy Alfabet
FanfictionNa czym to polega? Do każdej litery alfabetu jest przypisany krótki tekst ( Nie dłuży niż 1000 słów) O lekkim zabarwieniu Sterek (Derek&Stiles) Czasami będzie ich trochę więcej czasami trochę mniej. Teksty nie są ze sobą powiązane ( jeśli b...