F jak Frajer

332 40 1
                                    


Stiles Stilinski bez wątpienia był frajerem.

Nosił za duże koszule w kratkę, które w ogóle do niego nie pasowały, niezależnie czy była zima czy lato , znoszone dżinsowe spodnie, które zwisały mu z bioder a jego włosy były przycięte równiutko jak od linijki. Zazwyczaj w szkole siedział ze swoją małą grupką znajomych, a po zajęciach siedział w domu, nie chodził na imprezy i był raczej przeciętnym uczniem, na dodatek Jackson - kapitan szkolnej drużyny piłki nożnej obrał sobie chłopaka na cel.

Oczyma popularniejszych dzieciaków Stilinski należał do szkolnej grupy frajerów.

Dzieciak z ADHD, którego wszędzie było pełno i za dużo, paplał najczęściej bez składu i ładu. Zawsze u boku swojego najlepszego przyjaciela Scotta który też kiedyś był uważany za frajera , na swoje szczęście dostał się do szkolnej drużyny koszykówki a potem został chłopakiem drugiej najpopularniejszej w szkole dziewczyny- Alison. I proszę, nagle przez większość uczniów został uznany tym fajniejszym, a Stiles ? Stał z boku wspierając swojego kumpla i doradzając we wszystkim, często gęsto kryjąc go przed matką i swoim ojcem, który był tutejszym szeryfem. Nawet wtedy kiedy ten nie przychodził na umówione spotkanie , nawet wtedy kiedy ten kretyn zapomniał o jego urodzinach.

Stiles Stilinski bez wątpienia NIE był frajerem, przynajmniej nie w oczach Dereka Hale.

Faktycznie chłopak nosił za duże koszule a jego dżinsy wołały o pomstę do nieba, a przez krótkie włosy wyglądał jak dzieciak, ale według skromnego zdania Dereka wyglądał po prostu dobrze, na tyle dobrze by wodzić za nim wzrokiem na przerwach. Miał swoją małą grupkę przyjaciół z którymi świetnie się dogadywał i spędzał z nimi każdą wolną chwilę czego Derek zazdrościł, bo nie mógł powiedzieć to o swojej paczcie „przyjaciół" gdzie każdy patrzył kto był na tyle nadziany i popularny by się z nim zadawać, Derek wiedział jedno - szkoła jest do bani. I to wcale nie tak, że Stiles nie chodził na imprezy, po prostu nigdy nie został zaproszony na imprezy Lydii na które zazwyczaj chadzał Derek by siedzieć na kanapie otoczony nieznajomymi twarzami i popijać piwo.

Chłopak był przeciętym uczniem to fakt, ale mało kto wiedział że był najlepszym synem pod słońcem - prał, gotował, sprzątał, pilnował by jego ojciec przestrzegał diety i żeby się nie przepracowywał, i hobbistycznie naprawiał samochody. Derek też o tym nie wiedział do czasu aż nie wylądował na komisariacie prze głupotę , miał wtedy naprawdę zły dzień, pokłócił się z matką, dostał niesprawiedliwą ocenę na lekcji francuskiego, on naprawdę się uczył na ten cholerny sprawdzań! Na dodatek zepsuł mu się samochód a teraz wylądował tutaj. Wtedy wszedł ON, przeszedł luźnym krokiem przez komisariat witając się z każdym jak z dobrym kolegą, w rękach trzymał małe styropianowe pudełko, a kiedy był koło Dereka uśmiechnął się tak po porostu a jego dzień stał się minimalnie lepszy. Słyszał jak wita się z szeryfem, który swoją drogą okazał się jego ojcem i jak zaczął mu się odgrażać, że jeśli raz zobaczy go w „pobliżu kawiarni gdzie sprzedają te przeklęte rakotwórcze i przesłodzone pączki to zieleninę będzie dostawał dzień w dzień przez okrągły miesiąc". Derek od czasu Kate naprawdę się uśmiechnął, no może nie tak całkiem uśmiechnął bo uniósł tylko kąciki ust ale to zawsze coś. A tego samego dnia wpadli na siebie w sklepie i okazało się że, chłopak zna się na samochodach. Ba! Potrafi nawet przy nich majstrować, na drugi dzień już siedział za kierownicą swojego camero. Od tamtego dnia Derek lubił sobie myśleć, że stali się kolegami, nie przyjaciółmi, do przyjaciół było im daleko, ale kolegami , tak.

Ilekroć Derek widział Jacksona miał ochotę mu przyłożyć, a kiedy ten znęcał się nad Stilesem miał ochotę wyrzucić go przez okno. Nie wiedział dlaczego budziło to w nim tyle złości, przecież jak Jackson traktował tak tego dzieciaka przed Stilsem nie przeszkadzało mu to , było mu to obojętne więc dlaczego teraz?

Faktycznie Stiles za dużo gadał, z tym Derek nie będzie dyskutował, przecież sam nie raz mu groził że jeśli się nie zamknie to mu przywali , Cora jego młodsza siostra stwierdziła pewnego razu kiedy to Stiles pomagał mu z matematyką u niego w kuchni, że idealnie do siebie pasowali. „Ty jesteś małomówny braciszku a on gada aż za trzech" Stwierdziła to ze śmiechem , Derek musiał się z tym zgodzić.

Derek zdecydowanie NIE jest zazdrosny o tego dupka Scotta , zdecydowanie nie.

Stiles nie był frajerem, to Derek nim był, bo nie potrafi wyznacz swoich uczuć.

Derek Hale bez wątpienia był frajerem.

Sterekowy AlfabetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz