8. Zasady

747 69 3
                                    


Maraton 1/3

Kilka dni później po rozmowie z Harrym w jego mieszkaniu wszystko było dziwnie normalne. Zastanawiałem się czy to nie cisza przed burzą. W ciągu kilku dni nie wydarzyło się wiele. Oprócz kilku skradzionych w ukryciu pocałunków i klapnięć moich pośladków niczym mnie nie zaskoczył. Z jednej strony z niecierpliwością tego oczekiwałem, moje ciało chciało z nim jakiegokolwiek kontaktu. Z drugiej natomiast obawiałem się tego co ma nastąpić i myślałem czy nie jest za późno żeby się wycofać.

Piątego dnia po incydencie wysiadlem z windy na odpowiednim piętrze i skierowałem się w stronę swojego biurka. Już z oddali zauważyłem przy nim opierająca się wysoką postać z burzą loków na głowie sięgających już jego umięśnionych ramion. Podszedłem do niego powolnym krokiem widząc jak skanuje wzrokiem moje ciało, na co uśmiechnąłem się nieznacznie.

- Dzień dobry panie Styles - rzuciłem uprzejmie zachowując między nami odpowiednią odległość. Rozejrzałem się, ale inni pracownicy nie zwrócili na nas uwagi.

-Witaj Louis, chciałbym na chwilę oderwać cię od pracy żeby z tobą porozmawiać. - odparł, a kącik jego ust uniósł się do góry.

- Oczywiście sir, jeszcze nie zacząłem więc nie ma problemu. - powiedziałem odkładając swoją torbę na machoniowe biurko pochylając się przy tym w stronę Harry'ego.

Przeczuwałem, że rozmowa nie będzie opierała się na tematach zawodowych, ale mogłem się mylić.
Spojrzałem na swojego szefa który skinął głową w kierunku windy do której po chwili skierowałem swoje kroki nie oglądając się za siebie.
Wsiadłem do niej, a tuż za mną szatyn. Gdy tylko drzwi zamknęły się z cichym dźwiękiem, a guzik odpowiedniego piętra został wciśnięty poczułem jego ogromne dłonie na swoich biodrach. Uniosłem delikatnie głowę do góry patrząc w jego zielone duże oczy. Jego miękkie wargi zostały mocno przycisnięte do moich a ja odetchnąłem cicho. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, a ja bez oporów rozchyliłem usta czując w nich jego ciepły język. Całował mnie zachłannie pozostawiając mnie rozluźnionego i bez tchu w jego ramionach.
Drzwi rozsunęły się z cichym dźwiękiem, a on odsunął się szybko przeczesując dłonią włosy. Westchnąłem sfrustrowany na co spojrzał na mnie rozbawiony.

Ruszyliśmy szybkim krokiem do jego gabinetu nie mówiąc ani słowa w swoim kierunku. Gdy byłem już w otoczeniu nowoczesnego wnętrza usiadłem na skórzanym fotelu. Ostatnimi czasy bywam na nim za często, pomyślałem.
Harry stanął od razu naprzeciw mnie opierając się tyłkiem o swoje biurko.

-Dalczego tu jestem? - spytałem zakładając jedną nogę na drugą.

- Musimy omówić zasady Lou - powiedział pochylając się w moim kierunku.

- Więc mów, mam dużo pracy - uniosłem do góry brew. - Nie każdy może się obijać jak ty sir - zaśmiałem się cicho.

- Jesteś dzisiaj nieznośny, nakręca mnie to - wymruczał do mojego ucha, a ja przymknąłem powieki słysząc jego głęboki głos. Mimo to odepchnąłem go delikatnie z cwanym uśmiechem.

- Przejdź do rzeczy panie Styles, nie mam czasu! - pogoniłem go ze śmiechem i klepnąłem w udo.

Początkowo po propozycji zielonookiego byłem zdystandowany i nieśmiały, ale coś uległo zmianie drugiego dnia. Zostałem przez niego zaskoczony w porze lunchu w męskiej toalecie. Jego pocałunek i gorące dłonie pod moją koszulka były zupełnie niespodziewanie. Pierwszy raz nie czułem się skrępowany, a o dziwo rozluźniony w jego ramionach. Wtedy znalazłem odwagę na droczenie się z nim. Nie wiedziałem czy to było dobrym posunięciem, aż nie zauważyłem jego zaskoczonego i rozbawionego wzroku. Od tamtego wydarzenia robię to w każdym możliwym momencie i szczerze cholernie to lubię.

- Brakuje mi słów gdy widzę cię takiego, kurwa - chwycił mój nadgarstek. - Uwielbiam te twoje cwane usteczka - szepnął chrapliwie, a jego tęczówki nabrały ciemniejszego koloru. Domyślałem się co to oznacza.

Podszedł bliżej mnie, a jego erekcja schowana pod materiałem biurowych spodni znajdowała się tuż przy mojej twarzy. Wypuściłem drżący oddech.

- O zasadach porozmawiamy później, teraz chce cię ssącego mojego penisa - złożył krótki pocałunek na moim czole i odpiął swoje spodnie, po czym włożył dłoń w moje włosy. Spojrzał na mnie wyczekująco, a ja zacząłem zsuwać spodnie z jego długich nóg czując jak podekscytowanie osadza się na dnie mojego żołądka.

Maraton czas zacząć! Oprócz tego pojawią się jeszcze dwa rozdziały. Jeden późnym wieczorem, a kolejny jutro popołudniu 😘 Oczekuje wielu gwiazdek moi wspaniali czytelnicy!


new employee/ larry Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz