Rozdział 5 "Miasto grzechu"

155 18 0
                                    

Byłam zszokowana. Nico wspominał mi, że jego zmarła siostra się odrodziła i nawet tłumaczył mi zasady tego procesu, ale nie wszystko zajarzyłam. 

Teraz nagle się dowiedziałam, że nie dosyć, że Nico spotkał dziewczynę, to ona miała jeszcze czelność umierać.

Zrobiło mi się strasznie ciężko na sercu, a oczy zaczęły piec. Nie znałam Bianci, ale wydawała mi się strasznie bliska i znajoma.

Przytuliłam mocniej przyjaciela i usilnie starałam się nie płakać.

– W niedziele wybrałem się do Bronx, mniejsza z tym po co. – również powstrzymywał łzy. – Przypadkowo się spotkaliśmy, ale czuje w tym rękę Hadesa. Poznała mnie, co już wydawało mi się cudem, ale uznałem, że Lete szwankuje, o czym będzie trzeba później poinformować ojca. Była w moim wieku i wyglądała pięknie. Następne parę godzin rozmawialiśmy. Powiedziała, że mieszka z rodziną zastępczą. Nie pamiętała za wiele z poprzedniego życia, jedynie urywki ze mną. – uśmiechnął się lekko. – Czułem się wtedy taki szczęśliwy. Ciągle bałem się, że to tylko sen, a ja się wkrótce obudzę i powrócę do szarej szarej rzeczywistości. Ale to trwało i nie zapowiadało się na pobudkę. Dzisiaj od rana opowiadałem jej o naszej mamie, choć sam o niej niewiele wiem, ale zadzwonił jej "ojciec" i musiała wracać do domu. Odprowadziłem ją na stację metra. Wsiadła do pociągu, pomachała mi i wtedy widziałem ją po raz ostatni. Wyszedłem na zewnątrz i usłyszałem wybuch, a zaraz potem z podziemia buchnęły płomienie. Czułem jej śmierć. Czułem jak umiera w piekle. – zacisnął wargi. – Znowu ją straciłem. Byłem tak blisko i nie mogłem jej pomóc. Dlaczego bogowie mi to robią? Czemu jej to zrobili?!

Łzy leciały mi po policzkach. Nie panowałam nad tym. Tak jak nie płakałam na "Królu lwie", przy opowieści Nica kompletnie się rozkleiłam. Smutek przejął kontrole nad moim ciałem, a ja nie mogłam wydobyć z siebie głosu. Przytuliłam chłopaka mocniej. Czułam wyraźnie jego zapach: taki spokojny, odprężający. Nie mogłam go z niczym powiązać.

Puściłam syna Hadesa i zobaczyłam na jego policzku dosyć świeżą, lecz już z nieco zakrzepniętą krwią, podłużną ranę.

– Powinieneś to przemyć. – zaprowadziłam go do łazienki.

Odkręcił wodę, a ja w tym czasie poszukałam w torebce wody utlenionej i płynu, którego nowe fiolki stworzyłam na niedawnych Zaliczeniach. Skropliłam trochę wody do odkażania na wacik i przemyłam przecięcie. Nico zaklął, czemu się nie dziwiłam: woda utleniona to okropne paskudztwo.

– Gdzie się tego nabawiłeś? – zapytałam.

– To nic takiego. – odparł, gdy brałam nowy wacik. – Dlaczego znowu brałaś udział w Zaliczeniach?

– Skąd wiesz?

– Ostatnio ten płyn miałaś w innych buteleczkach.

– "Problem znajdzie cię, nieważne dokąd pójdziesz". – zacytowałam słowa piosenki. – Nie ucieknę przed panią Jones. 

– A gdzie twoja mama?

– Na szczęście daleko stąd. – sięgnęłam po mały flakonik i zaczęłam polewać draśnięcie, za pomocą pipety. – Pojechała do Las Vegas. Może przeholuje z alkoholem i zamkną ją na jakiś czas. – powiedziałam z nadzieją w głosie.

– W jakim hotelu się zatrzymała? –  zadał pytanie.

– Nie wiem. Czy to ważne? Na pewno rozważała Caesars Palace, ale uznała go za za bardzo "boski", więc wybrała inny. Nie pamiętam nazwy, ale w logo miał chyba lilię wodną.

– Lotos.

– Właśnie. – zmarszczyłam czoło. – Skąd wiesz?

– To siedziba Lotofagów.

Herosi: dar czy klątwa. UzupełnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz