ROZDZIAŁ 9

43 5 0
                                    


ALICE

Nie pamiętam jak dostałam się do mieszkania. Po prostu obudziłam się, w mojej sypialni i od tamtej pory siedzę, na parapecie i spoglądam na świat za oknem, który był szary jak moje serce. Siedząc tak myślałam... Ale nad czym?

,,Nad tym, że nikt nic nie wie"

Oni niczego nie wiedzieli, nie wiedzieli gdzie się znajduje, jak się czuje, ani co właśnie robię. Zresztą co do ostatniego to, sama nie jestem pewna. Byłam u siebie w domu i czekałam. Czkałam na... sama nie wiem. Czekałam, aż przyjdzie? A może, czekałam, aż ponownie zapomnę?

Dotknęłam znamienia na mojej szyi, które z każdym dniem bledło. Czyli to nie ja w tym przypadku zapominałam, tylko on. Już nie będę jego mate i na nowo zacznę żyć, jak dawniej.

,,To znaczy jak?''

To pytanie, było jednym z najbardziej istotnych. Mam żyć wspomnieniami, o Aidenie, którego sobie przypomniałam. Wspomnieniami, w których gościł od dnia naszego pierwszego spotkania. Czy może, żyć jako kelnerka, w kawiarni, która ledwo wiąże koniec, z końcem. Ale kogo to obchodzi? Teraz gdy wilkołaki dostały to czego chciały, już mnie do niczego nie potrzebowały. Moja 'śmierć' uśmierciła także moje umiejętności. Teraz już wiem co ukrywałam, i ukrywam na dal. I tylko mogę oddać to jednej osobie...

Aidenowi...

***

Minęło, mniej więcej piętnaście godzin, odkąd go nie widziałam. To bolało, z każdą minutą coraz bardziej. Może to dziwne, ale podczas tego bólu, odczuwam emocje, o których bym nawet nie pomyślała.

Złość, zawód, gorycz, smutek i zazdrość...

Z tych wszystkich uczuć, tylko dwa zgadzał się z moim. Było to smutek i zawód, który po woli zamieniał się w rozpacz. Te inne emocje, były mi całkiem obce. Nie byłam zła, co najwyżej zawiedziona tym, że siedzę i nic nie robię. Gorycz, nawet nie widziałam skąd mam ją wziąć, a zazdrość... heh... nie mam o co być zazdrosna.

Nagle do mojego domu rozeszło się, głośne pukanie do drzwi. Nie zwróciłam na to uwagi, dana osoba po jakimś czasie się znudzi, i pójdzie sobie.
A jednak się przeliczyłam, fakt pukanie ustało, ponieważ po chwili drzwi zostały wyważone. I do środka wtargnął On.

Wyglądał strasznie, pod jego oczami było widać spore cienie, jego włosy były w nieładzie, jego cera była bardzo blada. Od zaciskania dłoni w pięści pobielały mu knykcie. Jedyne co się nie zmieniło to oczy. Nadal były nieskazitelnie błękitne.

- A-Aiden - mój głos drżał.

- Alice... - jego głos był cichy, jakby nie dowierzał w to co widzi - Alice!

Chłopak podbiegł do mnie, po czym wziął mnie w ramiona.

- Tyle czasu cię szukałem - szeptał, w moje włosy.

Tyle czasu? Przecież minął zaledwie jeden dzień.

- Co ty tu robisz? - delikatnie oddaliłam się od niego, aby spojrzeć mu w oczy.

- Jak to co? - jego oczy na ułamek sekundy, zmieniły kolor na czerwony - przyszedłem po ciebie to oczywiste, poza tym musimy o czymś porozmawiać...

Oby to, o czym myślę...

--------------------

Hej! Długo mnie nie było, ale wróciłam...

Krótki rozdział... ;-; (najkrótszy jaki napisałam)

W każdym razie następne na pewno będą dłuższe...

Do następnego! 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 14, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

My SweetheartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz