Nowy, wielki obowiązek. 1/3

2.1K 157 36
                                    

Tego ranka w Instytucie panowała niesamowita cisza. Alec wstał wcześnie i tak jak codziennie postanowił trochę pobiegać. Włożył czarne, zwężane w nogawkach dresy, koszulkę o tej samej barwie i buty do biegania. Po spojrzeniu przez okno na zamgloną ulicę miasta, wziął także rozpinaną bluzę z kapturem. Żwawym krokiem wyszedł prosto do uśpionego jeszcze Nowego Jorku. Słońce dopiero wschodziło, ale niektórzy już pośpiesznie gdzieś podążali. Alec biegł równym, wolnym krokiem przez szeroki chodnik, do jego ulubionego miejsca w mieście — Central Parku. Trawa już zieleniała, a na drzewach widoczne były pąki. Wiosna jest chyba ulubioną porą roku Nocnego Łowcy. Można słuchać śpiewu ptaków i obserwować budzącą się do życia przyrodę. Po kilkunastu minutach szybszego biegu, przeszedł do marszu i szedł, podziwiając pierwsze oznaki wiosny. Za chwilę zobaczył małą dziewczynkę siedzącą samotnie na pobliskiej ławce. Co ona robiła tu tak wcześnie i w dodatku sama? Gdy był już bliżej, dziewczynka podniosła na niego wzrok. Miała kocie oczy. Nie złote jak u Magnusa, lecz soczyście zielone. Była czarownicą. Podszedł do niej i nie zauważając, aby się przestraszyła, usiadł na ławce obok niej. Chłopak nie był ekspertem W dziedzinie rozpoznawania wieku. Kto by pomyślał, że Magnus ma jakieś osiemset lat, a nie jak podejrzewał koło dwudziestu. Obstawiał jednak, że dziewczynka ma około pięć lat, przynajmniej na tyle wyglądała. Była prześliczna, czarne włosy opadały jej na ramiona, a małe słodkie usta były wygięte w lekkim uśmiechu, gdy przyglądał się runom na jego ciele.

— Co tu robisz tak wcześnie sama? — zapytał z lekkim uśmiechem.
— Mama wygoniła mnie z domu.— Oczy zaszły jej łzami.— Powiedziała, że jestem demonem. Dziewczynka pociągnęła żałośnie nosem, a z jej oczu wypłynęły łzy. Chłopak bezradnie patrzył jak dziewczynka płacze i nie wiedział co robić. Nie za dobrze radził sobie z dziećmi.

— Hej, hej już wszystko będzie dobrze, pomogę ci.

Dziecko przytuliło się do boku Nocnego Łowcy, który siedział bez ruchu, nie za bardzo wiedząc co robić. Musiał zabrać ją do Instytutu, nie chciał, aby stała jej się krzywda.

— Dziękuję, że nie zostawiłeś mnie tak jak mamusia.

— Nie zostawię cię, obiecuję.— Wziął dłoń dziewczynki, głaszcząc jej wnętrze kciukiem.— Jak się nazywasz?

— Jestem Meredith.— Uśmiechnęła się lekko.— Mer.

—  Dobrze Mer, pójdziemy do mojego domu.

***

Udało im się cicho i niepostrzeżenie dostać się do pokoju chłopaka, na szczęście nie spotkali nikogo po drodze, co było wielką ulgą dla chłopaka. Gdy tylko weszli do pomieszczenia, dziewczynka położyła się na łóżku i zaczęła bawić się leżącą nieopodal stelą. Alec jednak nie wiedział co robić. Nie mógł przecież zajmować się małą czarownicą, która nie panowała jeszcze nad swoją mocą. Jego jedyną nadzieją była jego siostra, której wysłał już wiadomość. Już po kilku minutach wpadła do jego pokoju, zatrzaskując drzwi.

—  Co się stało, Alec?— Po chwili zobaczyła dziecko i wytrzeszcz tła szeroko oczy.

— Znalazłem ją dzisiaj w parku, matka wyrzuciła Meredith z domu — odpowiedział ze stoickim spokojem.

— Jestem czarownicą, to dlatego.— Popatrzyła swoimi kocimi oczami na Nocną Łowczynię.

— Jesteś śliczna.— Izzy usiadła koło niej, uśmiechając się.— Nazywasz się Meredith, prawda?

Dziewczynka skinęła głową.

— Duży bracie — popatrzyła na niego.— Ona nie może tutaj zostać.

Alec już to wiedział. Nikt z Instytutu nie potrafiłby zająć się dobrze małą czarownicą. Chyba wiedział, kto może ją przygarnąć.

— Zabiorę ją do Magnusa.

***

Szli powoli w stronę mieszkania czarownika, zbliżając się już powoli do celu.

— Zaraz poznasz kogoś wyjątkowego Mer —  powiedział, gdy znajdowali się już przed budynkiem.

—  Kto to?— Mała popatrzyła na niego, a Alec zarumienił się.— To mój chłopak, jest czarownikiem.

Weszli po schodach, stając przed drzwiami do apartamentu kociookiego. Alec zapukał, lecz nie otrzymując odpowiedzi wszedł do mieszkania, ściągnął wierzchnie ubranie, oraz pomógł z tym dziewczynce.

— Magnus! Jesteś!?

Po chwili zauważył czarownika, wyłaniającego się z sypialni w jedwabnych spodniach od piżamy, oraz szlafroku narzuconym na nagi tors.

— Alexandrze.— Uśmiechnął się szeroko, ale już po chwili zmarszczył brwi, zawieszając wzrok na Meredith. Chciał już coś powiedzieć, ale Nocny Łowca skutecznie mu to uniemożliwił, złączając ich usta w szybkim pocałunku.

— Zaraz wszystko ci wytłumaczę.

Po długiej opowieści o odnalezieniu dziewczynki, chłopak obserwował chłopaka uważnie. Miał nadzieję, że mężczyzna nie będzie zły. Nadawał się idealnie, żeby zająć się dzieckiem, które było tak podobne do niego.

— Jak się nazywasz ślicznotko? — Magnus uśmiechnął się do niej, ukazując swoje kocie oczy.

— Jestem Meredith.

Gdy napotkała wzrok mężczyzny, pisnęła zachwycona, klaszcząc w dłonie. Podeszła do niego, wpatrzona w oczy czarownika i oparła dłonie na jego kolanach. Alec posłał mu szybki uśmiech, i splótł z nim palce.

— Mam takie same — wyszczerzyła się.

— A umiesz robić tak?— Poruszył palcami, tworząc niebieską chmurę dymu, która wiła się wokół dziewczynki. Ta obróciła się i podskoczyła zachwycona, na co Alec z Magnusem zaśmiali się cicho.

— Nauczysz mnie tego?

— Jeśli ze mną zamieszkasz, nauczę cię dużo takich rzeczy.— Uśmiechnął się szeroko i pstryknął palcami z których posypały się iskry.

— Tak, tak, tak.— Mała uradowana przytuliła się do czarownika, ściskając go mocno.

Kilka godzin później dziewczynka, zmęczona wszystkimi przeżyciami spała smacznie na jednej z kanap, zwinięta w kłębek jak kot. Magnus razem z Aleciem siedzieli objęci na kanapie, wpatrując się w nią.

— Jest cudowna.— Czarownik odwrócił się w stronę chłopaka, kładąc głowę na jego kolanach, a nogi wyciągając na podłokietnik sofy.

— Rozumiesz, że nie mogłem jej tam zostawić, prawda?— Nocny Łowca pogłaskał go po czole i wplótł palce w zmierzwione włosy.- Siedziała tam całkiem sama, wystraszona...

— Alec, rozumiem.— Czarownik pogłaskał go po policzku.— Zajmę się nią i nauczę ją wszystkiego, co musi na początku wiedzieć.

—  Kocham cię Magnusie.

— Ja ciebie też Alexandrze.

Nowiutki rozdzialik! Troszkę za dużo słodyczy, nie uważacie? Tak btw to kto oglądał finał Shadowhunters? Ten serial coraz bardziej mnie zadziwia, płakałam na Malecu strasznie.
(Przepraszam, że ten one shot jest taki krótki :(((

Do następnego
Misheve💥





malec ||one shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz