Boję się żyć, ale nie chcę umierać.
Takimi słowami zaczynał się znaleziony notatnik. Jest środa, popołudnie, nie masz już żadnych zajęć, aż do jutrzejszego popołudnia. Obracasz w palcach zeszyt, zaglądasz do środka. Choć nie jest podpisany dobrze znasz charakter pisma. Kto by go nie znał? Kaligrafia, na marginesach pięknie narysowane długopisem pnącza, po których wspina się wiewiórka. Gdzieś dalej oko płaczące krwią. Albo zagryzione usta. No i te napisy. „Kurwa, ja nie mogę" „Długo jeszcze" „Martynie śmierdzi z gęby" „Zabijcie mnie". Taaak, to zdecydowanie własność tej pokręconej... no jak jej tam... A mniejsza, ta ruda co zawsze w kieckach chodzi, poobwieszana jakimiś amuletami. Zarówno koledzy jak i wykładowcy zaczęli pół żartem pół serio mówić, że jest wiedźmą. Jeżeli połączy się to z jej aspołecznym charakterem mamy socjopatę jak się patrzy. No a Ty akurat masz jej zeszyt w rękach. Przez chwilę bijesz się z myślami czy zostawić go tam gdzie był, a może zanieść na portiernię? Jakaś cząstka uczciwości szepcze, aby oddać zgubę właścicielce osobiście. Stoisz jak ten debil na środku korytarza z zamyślenia wyrwała Cię sprzątaczka, która po prostu chciała zmyć ten kawałek nieszczęsnej podłogi, który właśnie zajmujesz swoim cielskiem. Chrząknęła i popatrzyła na Ciebie czymś co można nazwać połączeniem prośby i groźby. Odchodzisz na bok, potem decydujesz się zejść schodami na parter cały czas wpatrując się w pstrokatą okładkę z My Little Pony. Wygląd zeszytu, plus właścicielka, plus aura jaką dookoła siebie roztacza... to komizm czy już groteska?
Twoim oczom ukazuje się znajoma czerwona czupryna znikająca za zamykającymi się drzwiami do instytutu. Poprawiasz plecak i wybiegasz za nią, pośpiesznie żegnając się z dozorcą.
-Ej! Czekaj! Isza! - Tak się nazywała, co?
-Co? - odwróciła się unosząc wysoko brwi.
-To twoje? - No oczywiście, że jej, ale nie wiesz jak zacząć rozmowę. Dziewczyna chwilę patrzy się na znalezisko, przytakuje i wyciąga w jego stronę ręce. Bez wahania oddajesz własność i prostujesz się. - Nie musisz dziękować.
-Nie dziękowałam – burknęła odwracając wzrok na bok. Przyjacielska, nie ma co.
-To w którą stronę teraz idziesz? - Uśmiechasz się pogodnie. Ha, jeżeli uda Ci się ją wyciągnąć na piwo w grupie Ci nie uwierzą!
-Powiedz mi w którą stronę ty odbijasz, to ja pójdę w przeciwną – zmierzyła Cię wrogim spojrzeniem, wsadzając zeszyt do torby. Ałć, to zabolało. No nic, do trzech razy sztuka.
-Nie jesteś zbyt...
-Słuchaj – przerywa – Ja nie jestem jedną z tych z którymi możesz sobie iść na ploteczki, a więc jeżeli kogoś takiego szukasz, to spadaj, dobra? - Unika ludzi? Nie lubi ich bo tak, czy ktoś wcześniej ją skrzywdził? Przypominasz sobie słowa jakie rzuciły Ci się w oczy. Boi się żyć... Jeżeli są prawdziwe, to macie mimo wszystko jakiś wspólny mianownik. Wzdychasz, opuszczasz ramiona pozwalając by na chwilę torba zsunęła Ci się niewygodnie. Trzeba zagrać w otwarte karty.
-Nie szukam nikogo do ploteczek – tłumaczysz – chcę z tobą po prostu wyskoczyć. Nic więcej. Nie zmuszam.
-Po co?
-Bo chcę cię lepiej poznać
-Po co?
-Bo wydajesz się ciekawą osobą – milczy i mierzy Cię wzrokiem – Bo lubię twoje włosy? - próbujesz dalej, ta nawet nie drgnie – Dobra, bo chcę się uchlać, a nie mam z kim, przy okazji chcę cię lepiej poznać, aby opowiedzieć reszcie, że udało mi się wyrwać cię na piwo. - Tutaj zamrugała kilka razy wyraźnie zdziwiona.
CZYTASZ
Undertale: Trucizna
FanficŚwiat w jakim żyjemy jest pełen tajemnic, potwory nie są niczym nowym, ludzie zdążyli już do nich przywyknąć. W obliczu polityki od której już uciekasz, bo nawet nie masz dla niej czasu i sił, oraz głupoty nielicznych jednostek z jaką spotykasz się...