„I wszystkie dusze co wierzyły tobie"

27 2 1
                                    

Jeżeli by tak zebrać do kupy wszystkie momenty w których G posrałby się w majtki, gdyby oczywiście srał... uzyskałoby się całkiem sporą, okrągłą liczbę. Co fakt to fakt, w ogóle jego życie nie należało do takich, w których mógłby oczekiwać nudy.

Jednak moment kiedy w słuchawce telefonu nie usłyszał głosu Iszy tylko oficjalny ton lekarki, zaliczyć można do najbardziej przerażających w jego życiu.

Isza leżała w „śpiączce" już trzeci dzień. „Śpiączka" nie była do końca taką normalną, kliniczną jak zawsze. Lekarze nie wiedzieli dlaczego i co się stało, G jednak wiedział i... miał też świadomość, że ruda dojdzie do siebie. Jeszcze dzień, albo dwa...

Tak też się stało. Kobieta na samym początku zdała sobie sprawę z tego, że nie śpi. Dopiero później otworzyła oczy. Podniesienie powiek okazało się wielkim wyzwaniem, miała wrażenie, że te nie dość iż są posklejane, to jeszcze jakby cięższe. Spierzchnięte i popękane wargi wykrzywiły się w grymasie niezadowolenia i bólu, gdy próbowała się podnieść, lecz przyszpilona setkami igieł do pykającej medycznej aparatury musiała pozostać na miejscu.

-Wiesz... był taki jeden mężczyzna - cichy, coraz głośniejszy głos G dobiegał do jej uszu. Cieszyła się, że go słyszy. Był spokojny... za spokojny - Obudził się po dwudziestu latach. I wiesz co? - Chciała odpowiedzieć, ale nie mogła. Potwór mówił dalej - Żałował, że się obudził. Nie dlatego, że nie chciał żyć. Po prostu nie poznawał świata w jakim się obudził. To był dla niego szok... Nic nie mów.. - Kościste palce zacisnęły się na jej ręce - Zawołam lekarzy. Jak będziesz mogła mówić, to pogadamy. Dobra?

Kolejnego dnia leżała już w innym miejscu, G przyszedł do niej akurat w momencie kiedy dostawała jeść. Znaczy się, nie jedzenie oczywiście. To co miała na misce dalekie było od jakiegokolwiek jedzenia. Musiała jednak to ... wpuścić do swojego ciała, bo ono tego potrzebowało. Kto by się przejmował walorami smakowymi, prawda?

=Jak...

-Ta twoja koleżaneczka zadzwoniła po pogotowie, kiedy upadłaś na ziemię i krzyczałaś wijąc się z bólu... Tak mówiła w każdym razie.

-Um....

-Pamiętasz coś? - pokręciła przecząco głową. G nic nie mówił, czekał. Wspomnienia same wracały, kawałek po kawałku, strzępek po strzępku.

-Znaczy się... To były... emocje które...

-To nie były emocje.... Isza...

-Ale.... - G westchnął ciężko

-Dobra, Śpiąca Królewno, pozwól, że powiem ci jak to wyglądało z mojej perspektywy, dobra? - przytaknęła


Gdzieś tak godzinę po tym jak tutaj trafiłaś, pielęgniarka nie wiedziała kogo poinformować o tym gdzie się znajdujesz. Dlatego wzięła twój telefon i przedzwoniła do ostatniej osoby z jaką rozmawiałaś. Czyli do mnie. Leżałaś w śpiączce. Twoje ciało było jakby porażone prądem, do tego wycieńczone i wyczerpane. Jakby coś wyssało Cię od środka. Rozumiesz? Wiedziałem, że się szybko nie obudzisz dlatego poszedłem do twojej psiapsiułki i zobaczyłem co się tam dzieje. To nie żadna larwa astralna, ani tulpa, ani nic z tych rzeczy.

...

...

...

Heh... Wiesz, bardzo cieszę się, że skończyło się tylko na tym. Mówiłem, abyś tam nie szła, ale ty zawsze nie słuchasz.. A, a, a. Cicho. Oszczędzaj siły. Trzeba było się mnie słuchać, a nie zgrywać bohaterkę. Ech. Co ja z tobą mam.

Undertale: TruciznaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz