I wreszcie następuje moment, kiedy zza chmur wychodzi słońce. Zaistniała sytuacja poznaje światło dzienne. Pewne sprawy wychodzą na jaw. I choć czasem trudno jest pogodzić się z losem, który bywa bardzo przewrotny, musimy żyć dalej. Musimy odciąć się od przeszłości. Zacząć żyć tym, co jest TU i TERAZ. Odłożyć na bok dumę, honor, a może nawet złość. Nie pozwolić, by to co było miało główny wpływ na to, co będzie. Los czasem z nas kpi, ale to, co zrobimy z naszym życiem i jaką podejmiemy decyzje jest jedynie naszym wyborem. Może być on zły lub dobry, najlepiej jednak uczyć się na własnych błędach.
Najważniejsze, żeby nie zboczyć z obranej drogi do celu…
-Andreas…Andreas… Tak długo musiałam na to czekać… - cała złość Wer minęła. Wiedziała bowiem, że dzisiaj wyjaśni nurtująca ją dzień i noc sprawę.
-Przepraszam Weronika. To WSZYSTKO nie tak miało wyglądać, ale… - wykonał pewien gest, który rozumieli tylko we dwoje. – Mam twój wypis. Poczekam na korytarzu. Tutaj są twoje ubrania. – podał jej niewielką, materiałową torbę.
15 minut później…
Andi zaprosił dziewczynę do pobliskiej kawiarni. Siedzieli już chwilę, zdążyli zamówić kawę.
-Możesz mi to wszystko wyjaśnić? O co chodzi z Kaśką? Nic nie rozumiem. Poznaję dziewczynę, która mówi, że jedzie do swojego ,,jakby chłopaka” i niedługo po twoim telefonie coś jej odbija. Nie wierzę w to, że kiedy do mnie przyszedłeś ona cię z kimś pomyliła.
-Spokojnie. Nie denerwuj się. Zależy mi na tobie i naprawdę nie chcę, by ona zniszczyła naszą znajomość..
-Znajomość?! Ty to nazywasz znajomością? Dobrze wiedzieć – przerwała mu Wer.
-Źle się wyraziłem, chociaż praktycznie się nie znamy. Owszem, rozmawialiśmy przez cały rok na Skype, ale jak można kogoś do końca poznać widząc go co 12 miesięcy? Weronika, proszę. Daj mi dokończyć i nie denerwuj się. Naprawdę coś do ciebie czuje i podejrzewam, że ty też, bo inaczej po pierwsze, nie nosiłabyś bransoletki ode mnie dzień w dzień i po drugie, nie złościłabyś się tak, kiedy użyłem niewłaściwego słowa. Mogę kontynuować?
-Proszę. Zamykam się i milczę jak myszka pod miotłą.
-Zabawne macie w tej Polsce powiedzenia – zaśmiał się Andi.
-Taaaaaaaa – odwzajemniła radość dziewczyna.
-Więc jeśli chodzi o Kaśkę… Sprawa jest trochę skomplikowana. Poznałem ją w tamtym sezonie, podczas zimowego konkursu w Wiśle. Wydawała się być zwyczajną fanką. Zrobiłem sobie z nią zdjęcie, bo poprosiła. Zaprosiła na kawę. Pomyślałem: czemu nie? No i się zgodziłem. Jednak po kilku konkursach zorientowałem się, że coś jest nie tak.
-Psychofanka?
-Można tak to nazwać. Jeździła za mną na każde zawody. Chciała, żebym się z nią spotykał, łaziła za mną. To zaczęło być chore. Próbowałem z nią pogadać, wyjaśnić sytuację, ale się nie udało. Zgłosiłem więc sprawę na policję. Skończyło się rozprawą w sądzie. Teraz mnie spotkała, a właściwie to myślę, że przyjechała specjalnie dla mnie na LGP.
-Skromny jesteś, nie ma co.
-Wrodzone. Wiem, wiem – uśmiechnął się szelmowsko skoczek.
-Ale nie powiem, kamień spadł mi z serca.
-Cieszę się.
-Andreas?
-Tak?
-Dlaczego nie powiedziałeś mi tego od razu? Dlaczego tak dziwnie się zachowywałeś będąc u mnie no i czy dzisiaj z nią rozmawiałeś?
-Bałem się. Bałem się, że się wściekniesz, a jak już mówiłem bardzo mi na tobie zależy. Zachowywałem się dziwnie, bo uwierz, że jeśli ktoś, po kilkunastu miesiącach zobaczy swoją faneczkę, która ma dodatkowo zakaz zbliżania się do ciebie, to mózg przestaje ci pracować. I wreszcie, nie. Nie rozmawiałem z nią. Niby o czym? Spała, a ja tylko chciałem zorientować się z kim rozmawiasz.
-Teraz już wszystko rozumiem. Boże, Andi. Nawet nie wiesz jak się cieszę.
-Uwierz mi, że wiem. To widać – uśmiechnął się skoczek. – A co robił u ciebie Klimek?
Rozmawiali ze sobą już blisko godzinę. Chłopak był zazdrosny o Weronikę, ale wiedział, że innego wyjścia nie ma.
-Nie mogę zaprosić jej do mojego domu. Jeszcze nie teraz – myślał.
Weronika zadzwoniła po Kelmensa, żeby ten przysłał jej adres, pod który ma ją dostarczyć blondyn.
-A więc? Wiemy już gdzie jechać? – zapytał z szelmowskim uśmiechem.
-Tak. Wpisałam już miejsce w nawigację. Wiesz co?
-Niech zgadnę.. Uwielbiasz mój uśmiech.
-Skąd wiedziałeś?
-Mówisz mi to tak często. Jesteś taka przewidywalna.
-Dzięki – odpowiedziała Wer i dała mu kuksańca w bok.
Pół godziny później byli już na miejscu. Przed nimi malował się górski krajobraz. Hale a na nich owce. Tyle zwierząt. Tyle natury.. Aż chciało się zobaczyć więcej i więcej.
Dom skoczka był drewniany. Miał wielkie okiennice, przez które wpadało dużo światła. W środku chatka wyglądała jeszcze przyjaźniej: kominki ze stojącym obok drewnem, wzorzyste zasłony i dywany, ściany w delikatnych pastelowych kolorach.
-Raj na ziemi – powiedziała Weronika, podając rękę Murańce.
-Może nie aż tak bardzo, ale fakt, to miejsce ma swój klimat – odpowiedział.
-Zostałbym jeszcze chwilę z wami, ale muszę wracać do Niemiec. I tak już opuściłem kilka treningów. Nie chcę narażać się trenerowi – oznajmił Andreas.
-Rozumiem. Mogę cię odprowadzić? – zapytała dziewczyna.
-Jasne – uśmiechnął się skoczek. –Ale pamiętaj – zwrócił się do chłopaka – ona jest moja.
Szli w milczeniu. Droga była króciutka, więc chwilę potem znaleźli się przy srebrnym Audi.
-Chciałem ci podziękować. Za to, że jesteś. Za to, że nic ci się nie stało. Za to, że nasza relacja przeszła już na inny poziom.
-Tak sądzisz?
-Dokładnie tak sądzę. Już nie będę mówić, że rozmawiam z przyjaciółką.
-A jak powiesz? – ciągnęła zawadiackim tonem Wer.
-Że rozmawiam z moją najpiękniejszą na świecie dziewczyną.
-Andiś?
-Tak?
-Chciałam ci to powiedzieć już dawno…
-Nic nie musisz mówić. Jeszcze na to za wcześnie – przerwał jej chłopak i pocałował ją namiętnie.
-Będę tęsknić – rzuciła jeszcze dziewczyna, a skoczek wsiadł do samochodu i odjechał.
***
Cóż mogę powiedzieć na swoje usprawiedliwienie... Niewiele, poza tym, że mam w ciul nauki. Przepraszam, że tak długo musiałyście czekać.
Co do powyższego, proszę, proooszę o komentarze. To dla mnie motywacja do działania. Napiszcie co sądzicie o tej części.
Pozdrawiam mooocno :*
CZYTASZ
Obrane cele // AW
أدب الهواةONA : skromna 18-latka. Kieruje się w życiu mottem, które wytatuowała na swoim nadgarstku ,,if you can dream it, you can do it". Niepoprawna marzycielka, kochająca komplikować sobie życie. ON : 20-letni skoczek narciarski, o hipnotyzujących błękitn...