Czy można płakać w duchu po stracie czegoś, co nawet nie było nasze? Odpowiedź może wydawać się banalnie prosta, że ,,nie". Jednak po przeżyciu pewnych sytuacji, rozumiemy co to znaczy. Rozumiemy co znaczy płakać za marzeniami, tęsknić do nich. Dlaczego? Bo dla niektórych marzenia są czymś ważniejszym. Nie są tylko ulotną chwilą. Tacy ludzie, nie wyznają zasady ,,Carpe diem", nie chcą cieszyć się chwilą, lecz pragną, by te najlepsze trwały wiecznie. Wydaje się to możliwe, bo przecież nikt, nigdy nie powiedział nam, że marzenia są chwilowe. Jednak nie jest to takie proste. Czasem trzeba się poświęcić, czasem trzeba poczekać. Kosztuje nas to wiele. Niekiedy nawet utratę wspaniałych więzi, czy może nawet miłości. Pewnie teraz zadacie sobie pytanie, po co czekać? Spieszę wam więc z pomocą : należy czekać, by zrealizować jakiś plan, by spełnić inne marzenie i potem móc już przez cały czas był spełnionym. Wydaje się to być bardzo skomplikowane. Całe nasze życie takie jest, ale nikt nigdy nie mówił, że będzie łatwo. Czas jest naszym sprzymierzeńcem, ale niekiedy także wrogiem. Nie leczy ran, nie pozwala zapomnieć. Pozwala tylko żyć przez pewien czas w przekonaniu, że coś nie ma już dla nas wartości. Pozwala nam oszukiwać samych siebie, ale kłamstwo ma bardzo krótkie nogi...
Weronika nie mogła zmrużyć oka przez prawie całą noc, która wydawała się nie mieć końca. Myślała. O czym, a raczej o kim? O tym, co zdarzyło się wczoraj. O chłopaku, przed którym zrobiła z siebie słodką idiotkę. O chłopaku, który zapobiegł jej upadkowi. O chłopaku, który również nie mógł spać tej nocy. Myślał. O kim? Myślał o pięknej dziewczynie, brunetce, którą wczoraj spotkał. Sam nie wiedział, co go podkusiło, by pójść na trybuny skoczni po konferencji prasowej. Może to było przeczucie, a może uczucie? Oboje doznali wczoraj dość dziwnych, rzadkich emocji, które sprawiły, że czuli się innymi ludźmi.
Dzisiejszy konkurs miał odbyć się popołudniu, tak więc dziewczyna nigdzie nie musiała się spieszyć. Spokojnie, bez żadnego pośpiechu, ubrała się i pomalowała. Śniadanie w stołówce na dole miało zacząć się za pół godziny. Miała więc jeszcze chwilę, by po raz ostatni popatrzeć przez okno. By zobaczyć ten cudowny krajobraz. Była już gotowa do wyjścia na balkon, gdy usłyszała pukanie do drzwi. Kiedy je otworzyła, niemal osłupiała. Stał za nimi Andi, ubrany całkiem hm.. normalnie. Nie w spodnie dresowe lecz w jeansy i nie w lekką kurtkę z napisem ,,DEUTSCHLAND" lecz w czarną bluzę.
-Nie wpuścisz mnie do środka? – zapytał.
-Oczywiście. Proszę. Wchodź – mówiła niby opanowanie, ale tak naprawdę targały nią emocje. Starała się je ukryć, by blondyn nie pomyślał, że coś może... A czy w ogóle może do niego... czuć?
-Wiem, że to może trochę dziwnie wyglądać, że możesz się dziwić. Masz prawo, bo sam nie wiem, co mnie tu przywiodło. Zapytałem w recepcji o dziewczynę ze zdjęcia. Wczoraj zostawiłaś telefon – oddał jej w tym momencie komórkę. –Na wszelki wypadek, zapisałem Ci mój numer telefonu. Gdybyś chciała, możesz zadzwonić.
-Jaki wypadek? O co mu chodzi? Albo ja już całkiem oszalałam, albo to on zdurniał do reszty- powiedziała (jak jej się to wydawało) w myślach. Rzeczywiście jednak, powiedziała na głos. Stojąc twarzą w twarz z zabójczo przystojnym skoczkiem.
-Masz rację. Zdurniałem. Nie wiem, co tu robie. Nie wiem, co czuję. Nie wiem, co myślę, ale wiem, że chciałbym spędzić trochę czasu z Tobą. Może zjemy razem śniadanie?
-Ok. W zasadzie jestem już gotowa. Możemy iść.
Oboje dobrze wiedzieli, co nimi kierowało. Nie chcieli jednak się do tego przyznać. Woleli oszukiwać samych siebie.
Siedzieli teraz naprzeciw siebie. Weronika jadła płatki. Andreas jakąś kanapkę. Cisza była wręcz niepokojąca, niezręczna. Dziewczyna stwierdziła, że skoro on nie zaczyna rozmowy, to ona musi przejąć ,,pałeczkę".
-Nie rozumiem wielu rzeczy, ale jest sprawa, która nie dawała spać mi przez całą noc. Dlaczego i po co przyszedłeś po konferencji na trybuny skoczni?
-Do tej pory sam się nad tym zastanawiam. Kocham Wisłę. To taki mój drugi dom. To tu odniosłem pierwsze zwycięstwo. Chciałem jeszcze raz przyjrzeć się okolicy, skoczni i sam nie wiem, pustym trybunom? – po tych słowach oboje się roześmiali.
-A jednak nie były puste. Nie dałam Ci w spokoju popatrzeć na góry.
-Bardzo cieszy mnie ten fakt. Powinienem Ci wręcz podziękować, za zakłócenie mojego spokoju. Gdybym tam wczoraj nie przyszedł, popełniłbym największy błąd w moim życiu. Nie spotkałbym Ciebie.
Tak bardzo dosadne słowa poruszyły Weronikę. Po raz pierwszy od bardzo dawna poczuła, że może być w czyichś oczach ważna. Delikatna łza spłynęła po jej policzku.
-Zmień temat, zmień temat – ta myśl próbowała się przebić ponad jej uczucia.
-Wiesz, że kilka lat temu, wysłałam do Ciebie list? Możesz nie pamiętać. Był zwyczajny. Odpisałeś po 2 tygodniach. Cieszyłam się jak głupia z Twojego autografu z dedykacją, a teraz mogę tu z Tobą rozmawiać. Rozmawiać z moim największym idolem – Ale czy tylko idolem? – myślała - Mogę powiedzieć Ci to wszystko, czego nie umieściłam w tej krótkiej wiadomości...
-Więc czego w niej nie umieściłaś? – to pytanie trochę zbiło ją z tropu.
-Wielu rzeczy. Nie opisałam wielu uczuć, ale to temat na dłuższą rozmowę, a ty, zdaje się masz teraz trening.
-Dzięki, że przypominasz. W tak miłym towarzystwie, zapomina się o codzienności. Będziesz na konkursie?
-W tym samym miejscu, co wczoraj. Będę czekać.
-Do zobaczenia.
Dziewczyna nie chciała mówić Andiemu, że nic nie zaplanowała do czasu konkursu. Wiązałoby się to z dłuższą rozmową, a im dłuższa rozmowa, tym więcej uczuć, tym mocniejsza więź tworzy się miedzy ludźmi. Bała się tego. Przyczyny były bardzo proste : nie chciała wiązać się z nikim emocjonalnie, wiedząc, że i tak musi wrócić do domu. Że musi zdać maturę, skończyć wymarzone studia dziennikarskie i dopiero wtedy będzie mogła wrócić na stałe do swojego świata. Do świata skoków narciarskich. Nasunęła jej się refleksja, że życie jest cholernie niesprawiedliwe. Na samą myśl o rozstaniu z błękitnookim blondynem, jej serce pękało na pół. Chyba było już za późno. Za daleko to zaszło. Za szybko się zaangażowała. Wystarczyły dwie krótkie rozmowy, by jej świat stanął do góry nogami. By przystojny blondyn, stał się częścią jej rzeczywistości. Wiedziała, że to nie ma sensu. Że jeśli teraz stracą kontakt, to już go nie odzyskają, ale gdyby zrezygnowała z dalszej edukacji, a chłopka zmienił swoje uczucia? Zostałby na lodzie, sama. Musiała o siebie zadbać.
-,,Jak kocha, to poczeka" – pomyślała. – Gorzej, jeżeli on nic do mnie nie czuje, a ja zrobiłam sobie jak głupia nadzieję...
Każdy scenariusz był w tym momencie prawdopodobny. Decyzja należała do Andreasa.
-Muszę z nim porozmawiać jeszcze dzisiaj po zawodach. Koniecznie – postanowiła i z tą myślą udała się do pobliskiego parku, by zaczerpnąć świeżego powietrza i jakoś zająć sobie czas do 14.
***
Hej! :)
Dziś dodaję dwie części. Liczę, że wam się spodobają ;)
Czekam na komentarze i opinie :) Mam nadzieję, że trochę Was tu przybędzie.
Buźka i do następnego, dreamer :*
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
CZYTASZ
Obrane cele // AW
FanfictionONA : skromna 18-latka. Kieruje się w życiu mottem, które wytatuowała na swoim nadgarstku ,,if you can dream it, you can do it". Niepoprawna marzycielka, kochająca komplikować sobie życie. ON : 20-letni skoczek narciarski, o hipnotyzujących błękitn...