10. Złe wyobrażenia

173 13 4
                                    

Jedni ludzie mają w życiu łatwiej, inni trudniej. Nie jest to żadną nowością. Ci pierwsi nie muszą się o nic starać, wszystko mają podane jak na dłoni. Natomiast ci drudzy żeby coś osiągnąć, muszą walczyć. Czasem udaje im się dostać od życia niebywałą szansę i jeśli tylko są w stanie dobrze ją wykorzystać, wszystko zaczyna się układać po ich myśli. Żyją jak w śnie na jawie. Przez różowe okulary nie zauważają nic. Aż wreszcie następuje moment, kiedy szybki w tych okularach powoli pękają. Zaczynają dostrzegać to, czego nie widzieli wcześniej. Zdarzenia składają im się w całość. I już mają w głowie gotowy obraz danej sytuacji. Niekoniecznie dobry, ale ich. Tylko to się liczy.

Kiedy przejrzymy na oczy, może być już za późno.

Lepiej szybciej obudzić się ze snu…

 

 

W drzwiach powitała ich (a w zasadzie tylko jego) mama Andreasa – Claudia. Zachowywała się tak, jakby Weronika była powietrzem. Rzuciła w jej stronę tylko mimowolne ,,Dzień dobry”. Po raz pierwszy od momentu poznania blondyna, dziewczyna poczuła się wykluczona z jego otoczenia, towarzystwa.

Jedyną nadzieją pozostała dla niej siostra skoczka – Julia.

-Cześć – powiedziała Weronika. Wymieniły się spojrzeniami.

-Witam – popatrzyła na nią oschle Julka.

-O co im do cholery chodzi? Coś zrobiłam nie tak? – myślała Wer.

-Siadajcie do stołu. Obiad stygnie – poganiała ich mama chłopaka.

-Bardzo miło mi panią poznać – starała zachować pozory Weronika. Czuła, że się nie dogadają, ale myśl, że mają mieszkać pod jednym dachem przez najbliższe dwa miesiące sprawiła, że postanowiła jeszcze raz spróbować.

-Tak… Mi ciebie również – powiedziała z irytacją w głosie Claudia.

Siedli do stołu.

Posiłek zjedli w całkowitym milczeniu. Panującą ciszę przerwało pytanie mamy skoczka :

-Więc na jak długo przyjechałaś do Niemiec?

-Myślę, że zostanę tutaj jakieś dwa miesiące.

-Oh, niesamowite… To całkiem spory kawałek czasu. Gdzie zamieszkasz? Będziesz pracować?

-To… znaczy… - zaczęła plątać się Weronika. Rumieniec oblał jej policzki. Poczuła wstyd. Jak to możliwe? Andreas nic jej nie powiedział?

-Mamo, przecież ci mówiłem. Weronika zostanie u nas. A pracę załatwiłem jej w kadrze. Nie będzie się nudzić – starał się załagodzić sytuację Andi.

-Nie przypominam sobie, żebyś mówił COKOLWIEK, o JAKIMKOLWIEK gościu.

Andreas już miał odpowiedzieć, ale na jego szczęście zadzwonił telefon.

-Przepraszam was. Muszę odebrać, trener – uśmiechnął się i oddalił się od stołu.

Jednak nie na tyle daleko, by Wer nie mogła rozpoznać tonu jego głosu. Mówił miękko i delikatnie. Weronika nie dopuściła jednak do siebie myśli, że coś może być nie tak. W końcu to ona była jego księżniczką. Nie kto inny.

-Nie mam się czym martwić – myślała. –Skoro powiedział, że to trener, musi tak być. Po co miałby mnie okłamywać? To bez sensu.

Rozmyślania przerwał jej głos skoczka.

Obrane cele // AWOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz