Rozdział 5

1.5K 112 134
                                    

Niall nie wiedział, co się dzieje. Jego wargi zostały złączone z wargami, o których wiele razy marzył jeszcze kilka dni temu i może, dlatego właśnie nie odepchnął Zayna, może, dlatego starał się poruszać swoimi ustami w rytm tych mulata. Nie myślał teraz o tym, że to zapewne dla chłopaka nic nie znaczy, o tym, że to co robi jest niepoprawne, albo, że nie umie się całować i pewnie robi to źle, po prostu się już tym nie przejmował całkowicie oddając się przyjemności.

Kiedy odsunęli się od siebie, żeby zaczerpnąć powietrza, blondyn poprawił okulary na nosie, które mu się przekrzywiły i spojrzał na bruneta ponownie czując ból. Jego pierwsze tak silne uczucie wobec innej osoby jest nieodwzajemnione i jeszcze do tego wykorzystywane.

- Dlaczego ja? - wyszeptał.

- Ponieważ jesteś jedynym, czego pragnę Niall, jedynym, którego kocham i nigdy nie mógłbym nawet pomyśleć o skrzywdzeniu Ciebie. Nie wierz, w to, co od niej usłyszałeś, jest zakłamaną suką. Możesz pogadać o tym, z Louisem, cokolwiek pomoże mi przekonać cię do uwierzenia w to - powiedział opierając się swoim czołem o jego i przymknął oczy głośno oddychając.

- Ale... Ten sms od niego... Pisał, że nie idzie ci ze mną dobrze i... że nie jestem chętny - powiedział powoli, słysząc, jak Zayn mówi, że go kocha. Jego serce chciało wyskoczyć w tym momencie. Z drugiej strony w jego głowie wciąż siedziała myśl, że to wszystko jest jedynie głupią grą.

- A szło mi wtedy z tobą dobrze? Nie odzywałeś się do mnie, a Louis chciał się podrażnić, bo Harry go pocałował po paru dniach znajomości, a ty nie jesteś do tego skory po dwóch latach. Znaczy w sumie dla Ciebie to było parę dni, tak jak dla Harry'ego, ale dla mnie to było coś wiele silniejszego i trudniejszego i w ogóle, hej, kto ci pozwolił czytać moje smsy? - zapytał z półuśmiechem na twarzy składając krótki pocałunek na jego nosie i przyciskając jego zaciśniętą dłoń w swojej własnej do swojego serca.

- Ja jestem tym chłopakiem? - zapytał z nadzieją w głosie przyswajając jedynie tą część zdania. Przecież Zayn tak pięknie mówił o 'tamtym chłopaku', któremu wtedy Niall zazdrościł. A teraz, kiedy okazało się, że jest nim on sam, niewiele myśląc, nie czekając na odpowiedź, uwiesił ręce na szyi bruneta i ponownie złączył ich usta, co już stało się jego ulubioną czynnością.

- Pytałem się o grzebanie w moim telefonie -powiedział z uśmiechem ma twarzy, przez co zmuszeni byli przerwać pocałunek, na który Malik tak długo czekał i to była zdecydowanie najlepsza rzecz na świecie. - Nie przeszkadza ci, to, że dosłownie szaleję na twoim punkcie?

- Nie, to miłe. Co prawda dziwne dla mnie, takie nowe, ale jak na razie mi się podoba - mocno wtulił się w ciało mulata i zacisnął pięści na jego koszulce. Nie wierzył, jak Madison mogła prawie zniszczyć jego małe, jedyne szczęście. Nienawidzi tej dziewczyny, pierwszy raz w życiu darzy kogoś nienawiścią i nie wie, co ma robić. Jedyne, co wie, to to, że teraz ma Zayna, którego bardzo lubi i nie zamierza go zostawiać. - Dlaczego Madison to zrobiła? Czemu chciała mi zniszczyć moje szczęście?

- Bo była zazdrosna, tak myślę. Dostawałeś zdecydowanie więcej uwagi niż ona, no i jak widać chciała pozbyć się problemu. I dlaczego ze mną nie porozmawiałeś? Cholera, Niall, cztery dni i trzy noce zmarnowane.

- Przepraszam, to zbyt bolało. Jesteś pierwszą osobą, którą darzę takim uczuciem, a kiedy ona mi o tym powiedziała to... poczułem się oszukany i upokorzony. I to wszystko się zgadzało, bo dlaczego ktoś taki jak ty miałby polubić kogoś takiego jak ja?

- A dlaczego nie? Jesteś piękny, zabawny, słodki, miły, po prostu inny od wszystkich i to jest wspaniałe. Polubiłem cię na samym początku, gdy wywróciłeś się w sali od hiszpańskiego, pamiętasz? Tak słodko się zarumieniłeś i od tamtej pory wszystko, co robiłem, było dla ciebie. Gdy nasza szkoła wygrywała jakiś mecz, stałem dumnie na czele, chcąc być przez ciebie zauważonym, robiłem durne psikusy, o których było głośno, żebyś w końcu mnie zauważył i się uśmiechnął, ponieważ potrafiłem oddać wszystko, by to zobaczyć. No oczywiście, jak wiesz, tak nigdy się nie stało, nigdy nie poznałeś nawet mojego imienia i no cóż, ten obóz jest dla mnie zbawieniem - powiedział przytulając go do siebie. Tak bardzo cieszył się z jego słów, ze wszystkiego, co wydobywało się z jego ust, jak i z tego, że w końcu miał prawo całować te usta. Co z tego, że ledwo dwa tygodnie przed wyprowadzką do Chicago, tyle na to czekał.

Over Again / Z.M x N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz