Rozdział 11

742 79 388
                                    


Niall od razu, bez zastanowienia odwzajemnił pocałunek. Nie potrafił się sprzeciwić, ponieważ to tego brakowało mu przez cały rok. To brak dotyku tych ust wywoływał u niego pustkę w sercu, a teraz, kiedy może nareszcie tego doznać, pustka ta może zostać wypełniona.

Ich usta poruszały się wolno, w idealnej synchronizacji. Nie był to namiętny, agresywny pocałunek tylko delikatny, przepełniony tęsknotą i uczuciem. W tym momencie blondynek zapomniał o całej nienawiści do Zayna, której tak naprawdę nigdy nie było, zapomniał o tym, że oni nie są już razem, a on ma chłopaka i do tego jeszcze zapomniał o tym jak się oddycha. Kiedy odsunęli się od siebie i patrzyli sobie w oczy, Niall żałował, że zdjął okulary, bo nie mógł odczytać żadnych emocji, jakie wyrażały oczy chłopaka, nie mógł go dokładnie zobaczyć.

- Nic nie widzę - powiedział smutno, czując, jak ma ochotę płakać z tego powodu. On tego potrzebował, ale nie miał takiej możliwości i to znów przez to, że nie zdecydował się rano na soczewki.

- No i na co ci było rzucanie tymi okularami? - mulat zaśmiał się bardzo krótko, ale szczerze, pierwszy raz od bardzo długiego czasu. Myślał, że Niall odepchnie go i wyśmieje, co jeszcze bardziej złamałoby mu serce, ale tak się nie stało. Jego serce zabiło jeszcze szybciej niż przy ich pierwszym pocałunku, na który czekał dwa lata. W dodatku stresował się i obawiał tego, co nadejdzie po zbliżeniu. Wplątał ręce w jego włosy i lekko potarł skórę jego głowy tęskniąc za tym uczuciem. Dał mu po raz kolejny krótkiego buziaka chcąc nacieszyć się jego ustami tak długo jak chłopak nie krzyczy i odszedł w miejsce, w które ten odrzucił swoje szkła. Podniósł je z ziemi i otrzepał zauważając zbite prawe szkło.

- No pięknie mały, zniszczyłeś je i musimy kupić ci nowe - powiedział wkładając mu je z powrotem na nos.

- Nie trzeba, mam soczewki, po prostu muszę jechać do domu - uśmiechnął się delikatne, a na sercu poczuł ciepło pod wpływem tego, w jaki sposób Zayn do niego mówił. Czuł się lepiej, że przynajmniej lewym okiem, może zobaczyć oczy chłopaka, które wydawałoby się, że się uśmiechają. Nie widział w nich bólu ani cierpienia i to wystarczyło, żeby Niall wtulił się w mulata z uśmiechem na ustach.

- Soczewki nie są tak wygodne jak okulary. Jaką masz wadę, tak w ogóle? W sensie powiększyła ci się jakoś od zeszłego roku? Przeze mnie je zbiłeś, kupie ci je, skoro tak bardzo uwielbiam jak w nich chodzisz. Najwyżej będziesz zakładał je tylko przy mnie - powiedział pocierając jego plecy i wplątał palce w jego miękkie włosy, które niepolakierowane były przyjemniejsze w dotyku.

- Nie przez ciebie je zbiłem. I nie, nie powiększyła mi się, ale wciąż prawie nic nie widzę beż okularów, czy soczewek - powiedział smutniej, ponieważ on nie chciał już więcej zakładać okularów, nie chciał być pośmiewiskiem.

- Niall? - głos Ethana rozległ się po prawej stronie, więc odsunął się od mulata i szybko zdjął okulary. - Niall, przepraszam, że tak zareagowałem, ja... Nie poznałem cię z początku i... - brunet zaczął się tłumaczyć zbliżając się do blondyna coraz bardziej.

- Co z tego, że go nie poznałeś? - powiedział zły i przestraszony Zayn. Bał się, że Niall jednak będzie chciał zostać przy Ethanie. - Nie miałeś prawa naśmiewać się z nikogo, kto tak wygląda, zresztą, co w tym ci nie pasowało? Jesteś taki pusty - powiedział nieśmiale. Nie czuł się bezpiecznie przy Etanie i Niallu, który w każdym momencie może stanąć po stronie swojego chłopaka. - I Ni, załóż okulary, przecież nic nie widzisz...

- Ale... I tak są zepsute - wyjąkał Niall ponownie zamierając słysząc zdrobnienie jego imienia.

- Chodź skarbie, zawiozę cię do domu. Przebierzesz się i założysz soczewki, co? - powiedział Etan troskliwym głosem obejmując blondynka ramieniem i posłał Zaynowi piorunujące spojrzenie.

Over Again / Z.M x N.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz