Rozdział 11

2.2K 179 61
                                    

Witaj drogi czytelniku ^^

Chciałabym podziękować wszystkim, którzy czytają moje wypociny, za wszystkie komentarze (piszcie ich więcej ^^), za gwiazdki i słowa wsparcia ^^. Chciałabym również zaprosić was do przeczytania opowiadania moje przyjaciółki, która świetnie piszę :D https://www.wattpad.com/user/Dhracula

A teraz zapraszam na kolejny rozdział ^^

*****

Powoli ruszyłam w stronę kwatery głównej. Teraz, gdy emocje trochę opadły, poczułam silne zmęczenie. Włóczyłam powoli nogami, aż w końcu udało mi się dojść pod wielką bramę. Oparłam się o mur i zjechałam po nim na ziemię, muszę chwilę odpocząć. Siedząc tak bezczynnie, znalazł mnie Valkyon.

-Co ty tutaj robisz?- spytał zaniepokojony, patrząc na moją zmęczoną i mokrą od potu twarz.

-Musiałam chwile odpocząć... trochę poniosło mnie z bieganiem- odparłam uśmiechając się blado do niego. Mam nadzieję, że nie wie gdzie spędziłam wczorajszą noc i nie będzie zadawał mi pytań. Chociaż to Valkyon, on nigdy nie zadaje pytań bez potrzeby.

Biało włosy spojrzał na mnie po czym pociągnął mnie za rękę do góry.

-Wskakuj zaniosę cię do kwatery, zaraz będzie obiad, a chyba nie chcesz się spóźnić- powiedział wesoło.

-Och... nie trzeba, odpocznę chwilę i sama wrócę - uniósł jedną brew do góry.

-To dla mnie żaden problem - oparł.

-Ale ja jestem ciężka - zaczęłam nerwowo machać dłońmi, ten tylko się zaśmiał.

-Nie bądź głupia i wskakuj- no cóż dalsza rozmowa chyba nie miała sensu, nie miałam więcej argumentów a Valkyon nigdy się nie poddawał. Podeszłam do niego i wskoczyłam mu na plecy.

- Jeśli ty jesteś ciężka, to ja chyba z tonę ważę - zaśmiał się biało włosy i ruszył w stronę kwatery. Większość drogi rozmawialiśmy o jego ostatniej misji, trochę nawet pożartowaliśmy.

Zaniósł mnie pod same drzwi mojego pokoju, mimo moich głośnych protestów.

-Jeszcze raz dziękuję i do zobaczenia na stołówce.- skłoniłam się delikatnie, posyłając mu szczery uśmiech.

-Nie ma za co- odwzajemnił uśmiech i poszedł do swojego pokoju.

Wyszłam do swojego pokoju i wskoczyłam szybko pod prysznic. Z jeszcze mokrymi włosami udałam się na stołówkę po swój przydział i przysiadłam się do Valkyona. Wzrokiem szukałam niebieskiej czupryny elfa, ale nigdzie go nie było. „Powinnam z nim porozmawiać."

-Kogo szukasz?- usłyszałam za sobą wesoły głos Ezarela. O wilku mowa. Zaczęłam nerwowo kaszleć, białowłosy tylko patrzył pytającym wzrokiem na mnie. Ale widząc jak szybko się opanowałam, wrócił do jedzenia.

-Na pewno nie ciebie... - wykrztusiłam, po czym wstałam i miałam zamiar odejść. Elf czując co się święci, szybko zagrodził mi drogę ucieczki. Spojrzałam na niego mrużąc oczy, a w głowie pojawiła mi się scena z rana. Przełknęłam głośno ślinę na to wspomnienie, a ciało zalała fala gorąca i przyjemne dreszcze.

-Musimy pogadać- wyszeptał ledwie słyszalnie, kiwnęłam potakująco głową.

-Znajdę cię- dodał.

-Przepuść mnie- warknęłam na niego jak to miałam wcześniej w zwyczaju, w końcu nie mogę dać po sobie poznać, że coś się miedzy nami wydarzyło, nie przy innych.

Elf niechętnie się odsunął i zajął moje miejsce obok Valkyona, który dalej pochłaniał swój obiad, nie zwracając na nas uwagi.

Wyszłam na zewnątrz i udałam się pod moje ulubione drzewo. Z każdą minutą coraz więcej myśli kłębiło się w mojej głowie a ciało przechodziły dreszcze.

-Sei - serca aż podskoczyło mi do gardła, a ciało oblała fala gorąca. „Znalazł mnie"

Podszedł powoli do mnie, z bardzo poważną miną, zatrzymał się dosłownie krok ode mnie. Wyprostowany, aż biła od niego pewność siebie. Zlustrowałam go od stóp aż zatrzymałam wzrok na jego ustach. W mojej głowie znów pojawił się obraz z rana, w podbrzuszu poczułam przyjemny ucisk. Przygryzłam lekko dolną wargę i spojrzałam w jego oczy. Piękne, zielone niczym szlachetne kamienie, które również mnie lustrowały, przełknęłam niewidzialną gule w gardle. Ręce zaczęły mi delikatnie dygotać, więc schowałam je za siebie. Próbując uspokoić skołatane nerwy, drapałam delikatnie moje ramię.

-Ja... Sam nie wiem co we mnie wstąpiło. Moje zachowanie było karygodne, nie chce byś myślała, że chciałem cię wykorzystać ...- z każdym słowem, widziałam jak jego pewność siebie ulatnia się. Wykrztusił z siebie te słowa po czym jakby czekał na mój ruch, drapiąc się nerwowo z tyłu głowy, uciekł wzrokiem na bok. Dla niego ta sytuacja również nie była łatwa.

-Rozumiem - odparłam cichutko, spuszczając wzrok na ziemie. Wszystko co teraz się działo było dla mnie strasznie krępujące i tak naprawdę nie wiedziałam co mam powiedzieć. Elf nagle przyciągnął mnie do siebie i objął czule. Czuła falę gorąca przeszywającą moje ciało, gdy gładził delikatnie moje jeszcze wilgotne włosy. Odwzajemniłam uścisk, wtapiając nos w jego ramię zaciągnęłam się jego zapachem. Był dla mnie jak narkotyk, jego zapach, jego dotyk. Tak bardzo go pragnęłam.

-Ja wiem, że byłem wobec ciebie okrutny, wypowiedziałem wiele niepotrzebnych słów. Chcę być wiedziała, że uważam, iż nie bez powodu trafiłaś do tego świata. Stałaś się jego częścią i ...- urwał na chwile swój monolog i odgarnął kosmyk włosów, który zasłaniał lewą część mojej twarz, patrząc prosto w me oczy, dodał czule - i kimś ważnym dla mnie. Wiem, że pewnie mnie nienawidzisz, ale chciałem byś to usłyszała. Teraz gdy już to wiesz, nie będzie odwrotu. Nie chcę już żyć obok ciebie.

Jego spojrzenie potwierdzało słowa, prawą dłonią gładził delikatnie mój policzek. Zbliżyłam się do niego i złożyłam nieśmiały pocałunek na jego ustach. O wyrocznio, sama byłam zaskoczona swoją śmiałością, jednak szybko cofnęłam głowę. „Nie będzie odwrotu" odbiło się echo jego słów w mej głowie. Przez twarz chłopaka przemknęło niedowierzanie by potem szybko się przerodzić w szeroki uśmiech.

- To znaczy, że ty też coś do mnie czujesz?- spytał z nadzieją w głosie.

- Tak, ty okropny elfie- uśmiechnęłam się do niego. Mimo, że wcześniej nie dopuszczałam do głosu moich uczuć, tak teraz to wszystko pękła niczym mydlana bańka. Kochałam go, mimo tego co mówił na mój temat. Mimo jego głupich żartów na mój temat. W głębi duszy wiedziałam, że taki ma po prostu charakter, im kogoś bardziej lubił tym bardziej mu dokuczał. Jednak nigdy przez myśl mi nie przeszło, że może się we mnie zaburzyć. Teraz, gdy znam jego uczucia, zaczęłam rozumieć, dlaczego zachowywał się tak a nie inaczej. Był najzwyklej w świecie zazdrosny. Był zazdrosny o Nevrę, ponieważ to z nim chodziłam na spacery. Gdyby nie ta moja głupia duma.

Z rozmyśleń wyrwał mnie pocałunek chłopaka, delikatny, nie śpieszny, odwzajemniłam go.

-Ezarel - wyszeptałam gdy zakończył swój pocałunek odsuwając się powoli ode mnie.

- Tak?

-Czy możemy na razie to zachować dla siebie? Nie chce robić zamieszania. - wykrztusiłam szybko.

-Jasne - odparł i pogłaskał mnie czule po włosach.

-Dziękuje

Nie będzie odwrotu.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz