XI

46 9 2
                                    

*LUHAN POV*

Pierwsza lekcja powoli dobiegała końca, praktycznie cały czas siedziałem jak na szpilkach. Boję się nowego, każdej nowej sytuacji, więc co dopiero nowego języka, kraju, miasta, szkoły i klasy. 

Matko, chyba jeszcze do mnie nie dotarło, co zrobiłem...

Co chwila nerwowo spoglądałem na zegarek z myślą, że może w ten sposób uda mi się przyspieszyć czas. Tak bardzo chciałem już pobiec do Yixinga i go przytulić, wyżalić się z tych okropnych czterdziestu pięciu minut lekcji... Ale nie zrobię tego, ktoś by mógł zacząć myśleć, że jestem gejem, czy coś, a tego wolę unikać w nowym środowisku... Przytulanie tylko w domu. A najlepsze jest podczas anime o tematyce horroru. Lub na dramach. Jest taki słodki... I delikatny... Ciepły, a zarazem męski... Jezu, o czym ja myślę! Lu, stop it.

-Ej, Lu gege- usłyszałem czyjś głos. Zdezorientowany zacząłem się rozglądać po klasie, po czym pomyślałem, że serio mam jakieś zwidy.

-Ej, ten z tyłu Cię woła- jakiś chłopak szturchnął mnie w ramię. Jakiś przystojny chłopak. Nawet, kurczę, bardzo. 

Obróciłem się do tyłu, a tam jakiś chłopak na mnie patrzył i się uśmiechał. Nie wiedziałem kompletnie, o co mu chodzi, nie kojarzyłem gościa ani trochę, więc nie wiem. Może się zakochał od pierwszego wejrzenia, czy coś..?

I wtedy zadzwonił dzwonek. Ku mojemu szczęściu, bo robiło mi się niezręcznie przez ciągłe patrzenie na tego chłopaka. Wrzuciłem zeszyt i piórnik do plecaka i chciałem się udać do wyjścia, gdy nagle ten sam chłopak nie wiem jak i nie wiem kiedy pojawił się obok mnie i znowu się uśmiechał. Odpowiedziałem mu lekkim uśmiechem, a bardziej grymasem, bo byłem dość zmieszany. Dość bardzo.

-Patrzysz na mnie, jakbyś mnie nie znał- odparł nagle.

Zacząłem się zastanawiać, czy rzeczywiście go nie znam, czy może moja pamięć jest już tak kiepska, że go zapomniałem. Po chwili jednak doszedłem do wniosku, że na sto procent nie znam gościa.

-P...Przepraszam, ale... Chyba serio Cię nie znam.

-Jak to..? Na prawdę mnie tak szybko zapomniałeś?

Nie odpowiedziałem nic tylko wykrzywiłem twarz w grymas, który mówił coś jak "no przepraszam, zią, zaraz umrę, bo jest mi tak niezręcznie, idź se" i lekko wzruszyłem ramionami.

-Oj, Lulu... Przykro mi. Ale dobrze, zacznijmy od początku. Kyungsoo jestem. Do KyungSoo.

-Lu Han, miło mi... Skąd mnie znasz?

-Jak byłeś w pierwszej klasie to byłeś w Korei. Przyjaźniliśmy się. Wiesz, wszędzie razem, i tak dalej.

-No rozumiem...- nadal go nie kojarzyłem.- Jesteś pewny, że to ja?

-Tak! Na sto procent! Nikt nie ma równie słodkiej buzi kiedy jest zakłopotany. Pamiętam sytuację, kiedy chciałeś podejść do takiej małej JooHyun, powiedziałeś jej "cześć" i uciekłeś. A buzia jak burak... Oj, taki słodziutki mały Lu...

Jeju, ten gościu jest nawiedzony. Skąd on wie, że moją wielką miłością z dzieciństwa była Kim JooHyun. dziewczynka z sąsiedztwa, która mieszkała w Chinach od przedszkola? Serio boję się go.

-Joo była moją wielką miłością, to fakt... Ale... Jak byłem mniejszy, nie byłem w Korei. I Joo też nie.

-No to chyba zapomniałeś... Daję słowo, że byłeś! Albo zaraz... Może to ja byłem w Chinach..? Tak! Tak musiało być! Mam tam kuzynostwo. Teraz już pamiętam. Przepraszam, Lu, gapa ze mnie...

Jak on dużo mówi, matko.

-Nic nie szkodzi. A teraz pozwolisz, że ucieknę, muszę iść.- ewakuacja, szybko...

-Do zobaczenia!- pomachał mi gdy szedłem już w stronę Yixinga. Przywitał mnie żółwikiem i poszliśmy do sklepiku.

*SEHUN POV*

Gdy ten nowy dosiadł się do Yuri, myślałem, że coś mnie trafi. Mimo, że się pokłóciliśmy, ciągle byłem o nią zazdrosny. A teraz nawet bardziej.

Co do sytuacji z tamtym chłopakiem... Tłumaczyła się, że to jej kuzyn i że przyjechał w odwiedziny razem z ciotką, która akurat była w sklepie. A na pytanie, dlaczego nie poinformowała mnie o tym przez resztę dnia odparła, że tak świetnie się bawili, że zapomniała. 

Od tamtego czasu nie odzywamy się do siebie, czasem ukradkiem spoglądamy, ale gdy się na tym przyłapiemy, od razu zmieniamy kąt siedzenia, czy stania... 

To bardzo boli i nic na to nie poradzę. Muszę się z tym pogodzić... Ale widocznie tak musi być. Bo przecież po burzy zawsze jest tęcza, prawda?

Wracając do blondyna, nawet słodki jest. I ma szczęście, że nie próbował nawiązać kontaktu z moją dziewczyną. Mimo wszystko chciałem do niego zagadać, nie jestem typem, który wszystko olewa i wszystko ma w dupie, więc gdy Ksoo go zawołał, a ten nie reagował, poinformowałem go o tym. Wyszło fatalnie, zupełnie nie tak, jak chciałem. Wyszedłem na jakiegoś typa, który jest chamski i niemiły i na wszystko ma wyjebane. A chciałem się przywitać, czy coś... Swoją drogą, skąd zna się z Do? Też siedział sam, więc chyba dosiadłby się do niego..? Dziwne.

Tak czy inaczej, muszę go zaczepić i naprawić złe pierwsze wrażenie. Może nie na najbliższej przerwie, ale dzisiaj na pewno.

**********************************

Hehehehe powracam

Przepraszam no, nawet nie wiem, ile nie było rozdziału, ale wracam i mam duuużo weny, więc muszę ją jakoś dobrze spożytkować ^^ Szykujcie się też na doktorka, będzie dziś.

Nie było mnie ogólnie z powodu braku sprzętu do pisania, jakim jej laptop, bo się przeprowadzam, i nie miałam jak pisać, i w ogóle.

Ale teraz przebywam sobie u babci, z laptopkiem na kolankach i jest supi ^^

Oglądałam całą noc Another, boże, bania zryta.

I zaczęłam No Game No Life.    Słabe dość.

Ale kogo to obchodzi, nikt tego nie czyta nawet.

Tak więc next będzie niedługo, jak dacie komki, to napiszę.

ANNYEONG! ;3

All I want is you || HunHanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz