Siedziałam na ławce czytając ostatni rozdział mojej ukochanej książki. Czułam jak wiatr delikatnie muska moje nogi, które jako jedyne były odsłonięte. Wokół unosił się zapach świeżo upieczony babeczek z piekarni. Czekoladowa woń była jak idealne dopełnienie ostatnich zdań książki. To właśnie ta ławka jest idealna na chwilę, w których udaję się do innego wymiaru. Miejsce gdzie mogę poczuć się lepszą wersją siebie, gdzie nikt mi nie będzie wypominał jaka to jestem nieśmiała, brzydka, że w ogóle nie pasuję do tego świata. Często żałuję, że czytając któryś raz z rzędu lekturę nie czuję emocji jakbym czytała ją po raz pierwszy. Zamykając książkę jestem pewna, że jeszcze do niej wrócę i może wtedy otworzy przede mną jeszcze jedno, nowe znaczenie. Rozglądam się wokół. Ludzie tak jakby zniknęli i tylko przez moment wydawało mi się, że żyje w innym świecie. Pojedyncze krople deszczu spływają po mnie. Teraz wiem dlaczego wszyscy uciekli. Zaczytałam się do tego stopnia, że nawet nie zauważyłam jak zapowiadało się na burzę. Muszę jak najszybciej znaleźć jakieś miejsce na przeczekanie jej. Znając życie zaraz się rozpada do tego stopnia, że w kilka sekund będę przemoczona a do domu mam dosyć daleko. Rozejrzałam się jeszcze chwilę i dopiero wtedy dostrzegłam małą kawiarnie. Sytuacja zmusza mnie do pójścia tam. Zaczynam biec. Czuję, że deszcz coraz mocniej pada. W końcu dobiegam do celu. Szybkim ruchem otwieram drzwi a oczy ludzi w pomieszczeniu od razu skierowały się na moją osobę. Siadam gdzieś w kącie i obserwuję jak krople spływają po szybie.
- Dzień dobry, podać coś? - Do stolika podszedł kelner. Mówiąc to, zgarną miedziany kosmyk włosów z twarzy.
- Poproszę wodę.
- Dobrze, zaraz przyniosę.- Siedząc tak przy stoliku cały czas miałam wrażenie, że jego czekoladowe oczy skupione są właśnie na mnie. Rozglądam się i dopiero wtedy zaczynam zauważać, że ludzie wokół żyją jakby swoim światem. Naprzeciw mnie siedzi grupka dziewczyn śmiejących się z chłopaka siedzącego obok. Blondyn nawet tego nie zauważa, jest całkowicie pochłonięty czytaniem. Co jakiś czas poprawia swoje duże, granatowe okulary.- Oto i woda.- Keler kładzie ją tuż przede mną uśmiechając się przy tym nieziemsko.
- Dziękuję. - Odpowiadam odwzajemniając uśmiech. Spoglądam w stronę grupki i wtedy zauważam, że jedna z dziewczyn również się na mnie patrzy. Odwracam wzrok w drugą stronę. Siedzę tak jeszcze przez kilka minut.
- Mam przerwę i pomyślałem, że się dosiądę, pozwolisz?
- Jasne, siadaj.- Kelner szybkim ruchem odsunął krzesło i usiadł.
- Jestem Jake.
- Louisa.- Zgarnął kilka buntowniczych kosmyków z twarzy po czym uśmiechnął się szeroko pokazując przy tym swoje śnieżno białe zęby.
- I jak smakuje ci ten napój bogów? Sam nalewałem.- Zaśmiałam się.
- Znakomita woda. Pierwszy raz piję coś tak wspaniałego.- Tym razem to on parsknął śmiechem. Dlaczego on tak cudownie się uśmiecha?
- Hej Jake. Widzę, że masz przerwę, może usiądziesz z nami? - Ręką pokazała na stolik gdzie siedziała reszta dziewczyn z grupki.
-Sory ale właśnie rozmawiam z moją przyszłą przyjaciółką, może następnym razem.- Zerknął na mnie i uśmiechnął się.
- naprawdę chcesz marnować swój wolny czas na rozmowę z nią? - Ruda wybuchła śmiechem. W jej ciemnych oczach można było dostrzec irytacje.
- Renee przestań i idź lepiej do tych swoich przyjaciółek.
- Jak chcesz - Dziewczyna odeszła mrucząc coś pod nosem. Zaskoczona całą tą sytuacją milczałam. Coś czuję, że nie zaprzyjaźnię się z tą rudą dziewczyną. Miejmy nadzieję, że do grona moich wrogów, w którym jak na razie nie posiadam nikogo, też nie.Spojrzałam na zegarek. Powinnam już wracać. Na szczęście pogoda się poprawiła.
- Ja, muszę już lecieć...- Wstałam, zabrałam torbę i uśmiechnęłam się do chłopaka.- Miło się z tobą siedziało.
- Z tobą również, do zobaczenia Lou. - Chłopak znowu obdarował mnie swoim uśmiechem. Wychodząc słyszałam jak Renee zaczepiła Jake'a. Mam nadzieję, że przez tę całą sytuację się nie pokłócą. Nie chcę być powodem czyjejś kłótni.Wzięłam głęboki wdech. Czy tylko ja uwielbiam te świeże powietrze po burzy? Ruszyłam w stronę domu. Podróż zajęła mi trzydzieści minut. Na miejscu przywitał mnie Nemo, mój ukochany labrador. Jego futro za każdym razem przypominało mi czekoladę, tak było i tym razem.
W domu chyba nikogo nie było. Mama pewnie znowu jechała z moją siostrą na badania. Ostatnio coraz gorzej się czuje. Dziesięciolatka już coraz mniej przypomina tą dawna dziewczynkę. Zawsze uśmiechnięta Bianka zmieniła się nie do poznania. Boję się, że to coś groźnego i jej śliczny uśmiech nie będzie pojawiał się tak często, jak kiedyś. Po wejściu do kuchni od razu zajęłam się robieniem obiadu. Postanowiłam, że zrobię niespodziankę i coś dla nich przygotuję.
Godzina siedemnasta i wszytko gotowe. W całym pomieszczeniu pachnie spaghetti, które czeka aż go ktoś skosztuje. Nagle słyszę podjeżdżający samochód. To muszą być one.
- Co tak pięknie pachnie? - Bianka zdejmuje buty, po czym mnie przytula i siada do stołu. Mama również siada obok. Po skończonym posiłku postanawiam pogadać z rodzicielką.
- I jak było? - Kobieta automatycznie poważnieje i sprawdza czy dziewczynki nie ma gdzieś w pobliżu.
- No... to wszystko nie wygląda za ciekawie. Podejrzewają pewne choroby, ale powiem ci dokładnie jak będziemy mieli pewność co do wyników. - Przytuliłam ją.- miejmy nadzieję, że to nic poważnego.
- Wiadomo kiedy one będą?
- lekarz mówił, że za dwa dni mamy się umówić i wtedy wszystko będzie jasne. Teraz zostało nam tylko czekać.- Złapała mnie za rękę. Czuję, że chce powiedzieć mi, że wszystko będzie dobrze ale sama w to nie wierzy. Zostawiam ją w spokoju widząc jak trudno jej o tym mówić.- Dziękuje za ten wspaniały posiłek. Przynajmniej na chwilę zapomniałyśmy o tym wszystkim.- Nie ma sprawy- Przytuliłam ją kolejny raz i poszłam do swojego pokoju.
Stanęłam przed lustrem, zabrałam gumkę i włosy spięłam w kitkę. Odpaliłam laptopa, puściłam muzykę i położyłam się zamykając oczy. Ten tryb odprężania jest moim ulubionym. Czuję się wtedy jakbym nie miała żadnych problemów. Czas się zatrzymuje i jedyne co czuję to błogi spokój i wrażenie, że mogę wszystko a jedyną przeszkodą mogę być tylko ja. Przyjemne dźwięki kołyszą mnie całą, stają się moim powietrzem. Tworzę swoją własną historię.
__________________Hej! To moje pierwsze opowiadanie, więc proszę o wyrozumiałość.
Jeśli jakimś cudem wytrwałeś do tego momentu to śmiało zostaw coś po sobie :)) 🌟💬
Buziaki 💋💖
CZYTASZ
Nadzieja nigdy nie umiera
Novela JuvenilCzasem masz wrażenie, że życie jakie aktualnie posiadasz jest dopasowane do twoich potrzeb. Mimo iż nie jest wszystko idealne wiesz, że to ci odpowiada. Nie potrzebujesz niczego więcej. Nagle gdy myślisz, że życie dało ci coś wspaniałego okazuje się...