3

1.2K 184 39
                                    

Szedłem przez las wsłuchując się w głuchą ciszę. Dosłownie, nie było słychać ani szmeru. Dla niektórych mogłoby to być straszne, ale nie dla mnie. Ta cisza koiła moje zmysły, pozwalając się odprężyć.

Wciągałem w płuca czyste, leśne powietrze, w którym czuć było naturę tylko i wyłącznie. Stąpałem miękko na ściółce, omijając gałęzie walające się na ziemi. Chciałem odejść daleko od szlaku, by kompletnie utonąć w tej błogiej ciszy.

Idąc napotykałem pełno tasiemek i sznureczków, który ciągnęły się we wszystkie strony. Były poprzywiązywane do gałęzi drzew i krzewów. W ten sposób ludzie dają sobie możliwość powrotu. Ja tego nie zrobiłem. Wiedziałem, że nie będę chciał wracać.

W lesie panował półmrok, światło wpadało tam tylko gdy przytrafiła się jakaś wyrwa w koronach drzew. Wyglądało to naprawdę magicznie, bo słupy światła padały na ziemię.

Usiadłem pod jednym z drzew i zamknąłem oczy. Czułem się jak w raju, i wtedy powiedzenie "teraz mogę umierać" pasowało jak ulał. Czułem jednak ze jeszcze nie czas.

Otworzyłem oczy i spojrzałem prosto przed siebie. Zobaczyłem wtedy zielony namiot. Nie wiem, jak mogłem przeoczyć go wcześniej, może zlał się z tą wszechobecną zielenią.

Podniosłem się z ziemi i nieco niepewnie ruszyłem w stronę czyjegoś obozowiska. Nikogo w pobliżu nie widziałem i dopiero gdy podszedłem bliżej ujrzałem chłopaka siedzącego na ściółce.

-Jeśli chcesz mnie przekonać do powrotu do domu i kontynuację czegoś tak pięknego jak życie, to możesz iść- powiedział nawet na mnie nie patrząc. W jego głosie słychać było sarkazm.

-Umm nie... Jesteś pierwszą osobą którą tu widzę- powiedziałem i wzruszylem ramionami.

-Zgubiłeś się? - dopiero wtedy podniósł na mnie swój wzrok, który wyrażał zatroskanie. Nieznajomy był naprawdę przystojny. Ciemne włosy, pełne usta, brązowe, prawie czarne  oczy.

-Nie- zaśmiałem się- szukam sobie jakiegoś dogodnego miejsca. - bardzo dziwnie to brzmiało. Szczerze mówiąc nigdy z nikim nie rozmawiałem na takie tematy.

-Och.. Jeśli chcesz, to możesz zostać tutaj - wzruszył ramionami- nie ma w pobliżu trupów, nie chodzą tu patrole. A przynajmniej ja żadnego nie spotkałem przez dwa dni.

-Jeśli nie będzie Ci to przeszkadzać to zostanę - coś niezidentyfikowanego przyciągało mnie do tego chłopaka. Normalnie nie zostałbym. Może to po prostu potrzeba spędzenia ostatnich dni życia z drugim człowiekiem.

Położyłem swoje rzeczy na ziemię i zacząłem rozbijać mój niebieski namiot. Szło mi to nawet sprawnie, myślałem ze będzie gorzej.

Gdy już skończyłem położyłem się na ziemi odpoczywając. Myślę, że będzie to przygoda mojego życia.

-Mark.

-Słucham? - podniosłem się lekko by spojrzeć na mojego towarzysza.

-Mam na imię Mark.

-Och. Jackson jestem.- mruknąłem.

-Dlaczego jesteś taki szczęśliwy? - zapytał i wyglądał jakby trzymał w sobie to pytanie od jakiegoś czasu.

Zaśmiałem się i opadłem z powrotem na sciółkę z westchnieniem na ustach.

-Bo w końcu będę mógł być wolny- uśmiechnąłem się sam do siebie i przymknąłem powieki.

Jest kolejny 👀 do następnego misie ♡

The Suicide Forest ✔ | MarksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz