5

1.1K 170 97
                                    

Obudził mnie śpiew ptaków, które już od samego świtu grały swoją melodię. Przetarłem oczy, a następnie bardziej zawinąłem się w śpiwór. Ognisko musiało już zgasnąć bo było koszmarnie zimno. Postanowiłem jednak wyjść by raz jeszcze rozpalić ogień który mógłby mnie nieco rozgrzać. Ubrałem drugą bluzę i wciągnąłem buty na zmarznięte stopy, a następnie rozsunąłem suwak mojego namiotu.

Las wyglądał o tej porze magicznie, a szczególnie z brązowowłosym chłopakiem wciśniętym w jego krajobraz. Mark siedział oparty o drzewo i patrzył przed siebie pustym wzrokiem. Ciekawiło mnie czym zajęte są jego myśli.

-Dzień dobry- mruknąłem sprawiając ze ciemne tęczówki chłopaka powędrowały wprost na mnie. Przywitał się zwykłym "hej" i dalej wgapiał się w jeden punkt, który tylko jego oczy były w stanie ujrzeć.

Oczarowany lasem porzuciłem pomysł o rozpalaniu ogniska. Chciałem zobaczyć więcej jego piękna. Ruszyłem przed siebie rozglądając się.

-Tylko pamiętaj- usłyszałem beznamiętny głos Marka- jeśli odejdziesz, to od nich zależy czy tu wrócisz.

Wzruszyłem ramionami nie przejmując się jego słowami, naglony konieczną chęcią pójścia dalej. Coś jakby ciągnęło mnie z dala od obozowiska.

Szedłem omijając leżące na ziemi gałęzie, czy dziury wykopane przez zwierzęta. Krople rosy połyskiwały w nikłym słońcu, a ja coraz bardziej oddalałem się od namiotu.
W gęstwinie drzew panowała harmonijna cisza. Słyszałem tylko swoje kroki.
Do czasu.

~Jackson...

Słysząc swoje imię przystanąłem. Rozejrzałem się wokół, ale nie widząc nikogo ruszyłem dalej. Jednak po chwili znowu usłyszałem ciche, tym razem bardziej zniecierpliwione wołanie mojego imienia.

-Jest tu kto? - zapytałem nie muszą krzyczeć w takiej ciszy.

~Jackson...

Tym razem szept dobiegał zza moich pleców. Przeszły mnie ciarki a serce biło w nieco szybszym tempie. Odwróciłem się powoli i stanąłem twarzą w twarz z dziewczynką. Wyglądała na jakieś dziesięć lat, miała czarne, długie włosy i mundurek- zapewne szkolny. Nieco mi ulżyło.

-Zgubiłaś się? Jak masz na imię?

~ Mam na imię Asuka.

-A skąd wiesz jak ja mam na imię? - zapytałem bo przecież nie mogła go znać.

~Każdy ma w życiu osobę, która potrafi go uratować. Dla każdego znajdzie się ratunek.

-Co? - zapytałem totalnie zdezorientowany.

~Każdy ma w życiu osobę, która potrafi go uratować. Dla każdego znajdzie się ratunek.

Nieznajoma dziewczynka mówiła jak w transie, wcale nie mrugała.

-Nie rozumiem o co ci chodzi- podrapałem się po karku. Nagle z jej trzewi wyrwał się przeraźliwy krzyk.

~KAŻDY MA W ŻYCIU OSOBĘ KTÓRA POTRAFI GO URATOWAĆ! DLA KAŻDEGO ZNAJDZIE SIĘ RATUNEK!

Jej oczy stały się czarne jak smoła, a włosy nieco naelektryzowały. Potykając się zacząłem się wycofywać i w końcu biec przed siebie. Biegłem w kierunku przeciwnym od obozu i wiedziałem o tym ale nie mogłem się wrócić. Po obu moich stronach co chwile ukazywała się tajemnicza dziewczynka, a raczej coś co ją  przypominało. Cały czas szeptała owe zdanie, którego znaczenia nie znałem.

Nagle wszystko ustało, a ja znalazłem się w pobliżu obozu, z zupełnie innej strony niż ta w którą poszedłem na początku. Rozejrzałem się dookoła, ale było kompletnie pusto. Uspakajałem oddech czujnie obserwując okolice.

Nagle poczułem dłoń na moim ramieniu. Niemal podskoczyłem i odwróciłem szybko głowę przestraszony.

-Masz szczęście. Tym razem pozwolili Ci wrócić.

Głos Marka był tak samo bezuczuciowy i pusty jego wzrok i krążył po mojej głowie nawet gdy chłopak ruszył przodem w stronę namiotów.

Wow w końcu xd  przepraszam ze musieliście tak długo czekać.

Do następnego! ♡

The Suicide Forest ✔ | MarksonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz