2

238 22 0
                                    


Po tych słowach uśmiechnął się szyderczo i wraz z dwójką pozostałych zniknął jakby nigdy nic pozostawiając mnie przerażoną i spoconą ze strachu. Jego dotyk... Coś czułam, że bez powodu nie dotknął mojej twarzy, to mógł być jakiś znak... jeszcze nie wiedziałam jedynie jaki. Zrobiło mi się słabo więc postanowiłam się położyć i zasnąć, aby zażyć trochę spokoju
***
Od tamtego nieprzyjemnego spotkania minął tydzień. Życie toczyło mi się jakby nigdy nic się nie wydarzyło, jakby wszystko-cała tamta noc było tylko snem, mrocznym, przerażającym i bardzo realistycznym koszmarem.
Po pracy postanowiłam przejść się przez park, który tak bardzo lubiłam. Zawsze szłam tam, aby porozmyślać o minionym dniu, problemach bądź marzeniach. W pewnym momencie, przechodząc tuż obok kolejnej z rzędu ławki zauważyłam stojącego pod drzewem, w cieniu tego samego chłopaka co w nocy. Przetarłam lekko oczy, aby lepiej przyjrzeć się postaci jednak gdy ponownie uniosłem wzrok na danym miejsce nikogo już tam nie było. Uznałam to za zwidy lub omamy. Widocznie nadal byłam zanadto przewrażliwiona na punkcie tego "snu".
***
Weszłam do przedpokoju, w którym zdjęłam buty, a następnie do łazienki aby się nieco odświeżyć. Przemywałam twarz. Gdy spojrzałam w lustro omal nie krzyknęłam.
Za mną stał chłopak- czarno włosy. Z jego pleców rownież sterczały czarne skrzydła. Jego skóra była jasna niczym śnieg przez co mocno kontrastowała z czupryną jak i piórami. Przyglądał mi się z zaciekawieniem i ledwo widocznym uśmieszkiem. Rękę położył na mojej szyi, dokładnie obok żuchwy i powoli nią zjeżdżał w dół aż do ramienia. Poczułam w tamtym miejscu zimno i ból, nie szczególnie mocny, ale lekko irytujący. Odwróciłam się w jego stronę czego od razu pożałowałam. Teraz mogłam dokładniej dostrzec jego ciemne, paraliżujące i hipnotyzujące oczy.
- kim jesteś? Dlaczego ja? Czemu nie znajdziecie sobie innej ofiary?
Zbliżył się do mnie na taką odległość, że nasze twarze dzieliło może z pół centymetra. Uniósł jedną brew a ręką poprawił grzywkę opadającą mu na oczy.
- po co ci ta informacja? Będziesz mnie nawoływała? Chodziła i krzyczała, że chcesz cierpieć? Bo cierpienie to jedyne co od nas otrzymasz.- dotknął dłonią mojej twarzy delikatnie przejeżdżając palcami po moich policzkach po to tylko, aby po chwili zostawić na nim ślad. Ślad jak gdyby został potraktowany nożem. Syknęłam. Na szczęście rana nie była jakoś specjalnie głęboka więc krew nie wylewała się nadmiernie. Z oczu ciekły mi łzy, dłońmi dotykałam miejsca zranionego, a szatyn patrzył jak artysta na swoje dzieło.
- nie płacz. To dopiero początek.
Zniknął.
***
Następnego dnia podchodząc do szafy znajdującej się w mojej sypialni omal nie przewróciłam się na panele. Widok w lustrze umieszczonym na jednym z drzwi mebla tak mnie zaskoczył. Na jednym z policzków- tym dotkniętym przez blondyna znajdował się ciemno-czerwony ślad, drugi natomiast, ten na którym powinna znajdować się szrama był gładki niczym skóra noworodka. Na mojej szyi tego samego koloru co na twarzy widniał długi pas na całym obszarze dotykanym przez wczorajszego "gościa".
***
Postanowiłam jednak, że rozdziały bedą krótkie, ale jeżeli wolicie, aby było inaczej to będę mogła postarać się zmienić ich długość. Na chwile obecną bedą one miały od 400 do 600 słów. Czasem więcej, ale to rzadko. Zachęcam was serdecznie do głosowania na to opowiadanie i komentowanie. Za wszelkie błędy bardzo przepraszam.

Data śmierci~ V BTSZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz