6

204 21 4
                                    

Spojrzałam na numer wyświetlony na ekranie i byłam miło zaskoczona widokiem imienia mojej przyjaciółki z Anglii- Clary. Odebrałam. Dziewczyna mi wytłumaczyła wszystko- że przyjechała w sprawach służbowych na dwa dni i możemy się spotkać na następny dzień w czasie jej przerwy. Zaakceptowałam zaproszenie i już trochę z lepszym humorem skierowałam się do parku
    Usiadłam na ławce i rozejrzałam się po otoczeniu. Wszędzie było mnóstwo dzieci, na których widok mocno się wzdrygnęłam. To może dziwne, ale od zawsze tak reagowałam. Nie lubiłam bachorów. Czując lekkie zawroty głowy spowodowane osłabieniem wyjęłam z torby butelkę wody i duszkiem wypiłam połowę po czym zaczęłam zmierzać prosto do domu.
   ***
Dzisiaj jest dzień spotkania z Clarą. Umówiłyśmy się, że będzie na mnie czekać w kawiarni przy jej hotelu. Widząc ją mocno uścisnęłyśmy się na powitanie i usiadłyśmy do stolika. Ona zamówiła dla siebie kawałek ciasta i kawę, a ja jedynie wodę. Nie obeszło się bez jej docinek na temat tego, że jestem na diecie i że schudnę z kości na ości. Mimo to starałam się lekceważyć i przyjmować wszystko jako żartu, pomimo, że te słowa sprawiały, że coś w środku zaczynało mnie boleć. Dziewczyna mocno się zmieniła od czasu mojego wyjazdu. Teraz jest dość poważną i zadbaną kobietą, której poszczęściło się w życiu podczas gdy ja niespełna dobę temu zostałam zwolniona. Dowiedziałam się, ze znalazła męża. Pokazała mi zdjęcia. Był niczego sobie. Bardzo często w duchu nienawidziłam jej za to jakie miała szczęście. Zawsze była lepsza ode mnie, ale i tak starałyśmy się nie kłócić i żyć w spokoju. Po pół godzinie rozstaliśmy się i odeszliśmy w swoje strony.
    Usiadłam na łożku w swoim pokoju i nawet nie zauważyłam kiedy z moich oczu zaczęły płynąc słone łzy. Tyle lat oszukiwałam sama siebie, ze nikogo nie potrzebuje i jestem szczęśliwa. To spotkanie dziś mi udowodniło jak bardzo się myliłam. Schowałam twarz w dłonie i zaczęłam szlochać. Zza moich pleców rozniósł się szyderczy śmiech, który juz bardzo dobrze znałam. Blondyn przyglądał mi się z szerokim uśmiechem do czasu, aż nie podniosłam na niego swojego wzroku.
-odczep się wreszcie ode mnie! Znajdź sobie kogoś innego! Juz i tak mam do niczego życie więc daj mi spokój!
-mogę sprawić, ze twoje życie będzie nawet lepsze niż to twojej przyjaciółki- wyszeptał mi wprost do ucha a ja momentalnie zamieniłam się w słuch. Byłam bardzo ciekawa co miał na myśli wiec bez chwili zawahania postanowiłam mu odpowiedzieć
-co masz na myśli? Zrobię wszystko!
Znowu ten uśmiech tylko tym razem jeszcze szerszy. Dookoła mnie znajdowało się teraz łącznie sześciu skrzydlatych. Z mojego palca skapnęła kropla krwi, a juz po chwili oczy mi się samowolnie zamknęły.
***
Proszę bardzo! Powoli wszystko zaczyna się rozkręcać! Z góry chce was przeprosić za wszystkie zaistniałe błędy, ale wstawiam ten rozdział w nocy i nie jestem pewna czy czegoś nie pominę. Nie zapomnijcie o zagłosowaniu lub skomentowaniu rozdziału.

Data śmierci~ V BTSZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz