Codzienna rutyna- pobudka, łazienka, śniadanie i praca. Tak wygląda każdy dzień. Wszystko tylko po to, aby zdobywać to co według społeczeństwa najważniejsze- pieniądze. Tak wyglądał i dzisiejszy dzień zaczynający się jak każdy inny, w tedy nie wiedziałam jeszcze, że miał skończyć się w inny sposób niż zawsze.
- Heo Young Woon! Która to już pomyłka w tym tygodniu!? Rób tak dalej, a skończysz bez roboty!
Przytaknęłam niechętnie na krzyki swojej szefowej. Co ja na to poradzę, że mamy w pracy zepsuty sprzęt i kawa nie wychodzi tak jakbym tego chciała? Dostałam raz jeszcze z otwartej dłoni w tył głowy i kobieta wyszła mrucząc coś jeszcze pod nosem co zignorowałam. Do końca mojej zmiany nic więcej "ciekawego" się nie wydarzyło. Zdjęłam fartuch, odwiesiłam go na swoje miejsce i skierowałam w stronę przystanku autobusowego.
***
Rzuciłam się na kanapę i włączyłam telewizor- nie po to, aby oglądać, a jedynie, aby w mieszkaniu nie panowała totalna cisza, której wręcz nienawidzę. Gdy usłyszałam gwizd czajnika, który wstawiłam na ogień tuż po przyjściu do domu, powędrowałam do kuchni, zalałam herbatę ziołową mająco mnie nieco uspokoić i ponownie wróciłam do dużego pokoju.
***
Obudziłam się w środku nocy z nierównym oddechem jakbym dopiero co otrząsnęła się z przerażającego koszmaru. Jednak to co mnie przerażało nie znajdowało się w mojej wyobraźni, a moim pokoju- czułam to. Zaniepokojona rozejrzałam się dookoła jednak dopiero gdy położyłam się ponownie na poduszce, chcąc spojrzeć na ciemny sufit zauważyłam GO. Był to chłopak, chyba blondyn, nie byłam co do tego pewna ponieważ wszędzie panowała ciemność. Jego czarne oczy skupione były na mojej osobie. Przerażona ową sytuacją nasunęłam kołdrę na całą twarz i trzęsąc się błagałam w duchu, aby to tylko mi się śniło. Nagle poczułam, że łóżko się ugina, a zewsząd dobiegały głosy różnych osób. Z moich oczu spłynęły pojedyncze łzy.
-Kim jesteś? co tu robisz?!- Pytałam będąc dalej w ukryciu. Odpowiedział mi cichy, bezczelny śmiech. Wychyliłam się zza materiału i dopiero teraz spostrzegłam szczegół, który wcześniej przeoczyłam. z pleców mężczyzny sterczały wielkie, czarne skrzydła. W pomieszczeniu znajdowało się jeszcze dwóch innych, również ze skrzydłami.
-Jesteście... aniołami?- znowu ten śmiech, tym razem jednak głośniejszy, bezczelniejszy, rozbawiony. Dłoń blondyna dotknęła mojego policzka- była zimna, niemalże lodowata. Przez moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz jednak nie protestowałam- nie miałoby to najmniejszego sensu. Przysunął swoją twarz bliżej mojej, przymknął lekko oczy po czym z wypisanym uśmiechem na twarzy wyszeptał:
-nazywaj mnie jak ci się marzy, ale aniołem to ja na pewno nie jestem- odsunął się i wskazał na skrzydła -widzisz? nie są złote, białe czy też srebrzyste, a czarne. Jak myślisz? Co to może oznaczać?
Po tych słowach uśmiechnął się szyderczo i wraz z dwójką pozostałych zniknął jakby nigdy nic pozostawiając mnie przerażoną i spoconą ze strachu. Jego dotyk... Coś czułam, że bez powodu nie dotknął mojej twarzy, to mógł być jakiś znak... jeszcze nie wiedziałam jedynie jaki. Zrobiło mi się słabo więc postanowiłam się położyć i zasnąć, aby zażyć trochę spokoju.
*** Witam, witam! Oto pojawił się pierwszy rozdział mojego nowego fanfika. Mam nadzieję, że się Wam spodoba i przyjmiecie go ciepło. Ten rozdział jest takim wprowadzeniem w całą historię i dlatego jest taki krótki. Postaram się wkrótce wstawić kolejny więc wyczekuję od was cierpliwości. Nie zapomnijcie o zagłosowaniu na ten rozdział i skomentowania go :3
CZYTASZ
Data śmierci~ V BTSZAWIESZONE
Fanfictiona co gdyby zakochać się w demonie? i to nie byle jakim, a najpotężniejszych ze wszystkich? czy taka miłość ma prawo bytu? a może to jedynie droga na skróty do upadku? końca? śmierci?