Rozdział 9

266 16 1
                                    

Zazwyczaj śpię jak niemowlę. Układam się w mojej ulubionej i wyćwiczonej pozycji, a potem odpływam. W dni szkolne do 6 rano, ale w dni wolne nie daję sobie limitów. Tej nocy – pomimo, że była sobota – nie spałam wcale. Czułam się jak gówno. Moje łóżko chyba w niektórych miejscach zostało zerwane od ciągłego miotania się na nim. Wszystko przez to, że pozwoliłam, aby wczorajszy dzień odtwarzał się jak zacięta płyta w mojej głowie. Chwyciłam telefon, który ładował się przy moim łóżku, sprawdzając, która jest godzina. Zegar na ekranie wyświetlał godzinę 8. Nie jest tak źle – przecież nie zasnę, dopóki nie ogarnę myśli więc jest to idealna godzina na wstanie i zrobienie czegoś z tym.

Odrzuciłam kołdrę, plątają com się już z milion razy na łóżku w czasie dzisiejszej nocy. Zeskoczyłam z łóżka i wyszłam z pokoju. Zeskakiwałam z schodka na schodek w moich różowych bawełnianych skarpetkach. Pomimo, że przez cały rok w Kalifornii jest ciepło i przyjemnie, to i tak nie zrezygnuję z mojej kolekcji skarpet. Inne kobiety mają buty, a ja natomiast skarpety. Od długich bawełnianych po aż samo kolano do króciutkich stópek. Nie ważne jakie ważne, żeby były. Przez drzwi od tarasu widziałam już powoli coraz mocniej bijące światło, które dało mi chęć przeżycia tego dnia – nawet jeśli byłam chodzącym zombie.

Weszłam do kuchni. Zaczęłam robić sobie i tacie śniadanie – przynajmniej jedno z nas będzie miała od rana bardzo miłą pobudkę. Lubiłam się troszczyć o tatę i zawsze będę chcieć to robić. Uwielbiam tego faceta. Życie oddałabym za takiego chłopaka czy męża. Zawsze dla mnie jest, gdy go potrzebuje. Gdy pewnego razy niby ,,bliska przyjaciółka" zdradziła mnie okazując się najgorszą szmatą. Wystarczył esemes by przyjechał do mnie. Nie mówię, że była to rozmowa, jak gdyby z psychologiem, aczkolwiek jak z najprawdziwszą przyjaciółką – dobrze przeczytaliście, przyjaciółką – gdzie mogłam dać upust słowom, wyzwiskom i refleksją. Wieczór skończył się strzelaniem lotkami w tarczę, na której było powieszone jej zdjęcie. Uśmiechnęłam się mimowolnie na to.

Zrobienie pełnego śniadania Ala stół szwedzki, zajęło mi z jakieś półtorej godziny.

-Czy to nie jest sobota? Czy to mi córkę podmienili? – usłyszałam udawany zdziwiony głos taty, który stał w progu kuchni.

-Siadaj i jedz żebyś miał świeże.

Usiadł, a ja koło niego. Od razu chwycił po boczek, bez którego nie mogło by się obejść. Momentalnie jęknął. Uwielbiał boczek, ale był na drugim miejscu zaraz po lukrecjach. Ja natomiast chwyciłam kawałek parówki, chleb i masło. Zaczęłam rozprowadzać idealnie masło na grzankę.

-Zazwyczaj śpisz do 13 w soboty. Obstawiałem wczoraj, że jak wrócisz to nie będę wstanie cię wywlec z łóżka do 15 przez wczorajszą imprezę.

Na słowa ,,wczorajsza impreza" zaczęłam bardziej interesować się tym jak masło roztapia się na mojej grzance. Może widział coś albo słyszał? Widział jak samochód Batmana podwozi mnie do domu? Albo w telewizji mówiono o tych podejrzanych facetach na imprezie?

Czułam na sobie jego wzrok. Zaraz mnie rozszyfruje.

-Coś się stało wczoraj? -przerwał zajadanie się boczkiem. To znak, że zaczął poważnie się martwić. Normalnie jak to ja, zaczęłabym dawać streszczenie całej imprezy, ale tym razem ani słowa nie powiedziałam.

-Nie nic. Po prostu nie spałam zbyt dobrze dzisiaj. Pytanie czy ja w ogóle coś spałam. – Udałam, że się śmieję. - Nie umiem nawet poprawnie ułożyć zdań.

Wiem, że mi nie zbyt uwierzył, ale wie, że jeżeli by coś złego się stało to do niego przyjdę. Stało się poprzedniej dużo złych rzeczy więc dlaczego nie robię tego co przedtem zrobiłabym bez wahania?

Dangerous Freedom |Justin BieberOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz