„Życie to podróż... i nigdy nie wiesz co jest na końcu. Masz tylko wpływ na swoje wybory. To one definiują to, kim jesteś."
Richard Castle „Castle".
Gdy wpadłam do pokoju, spodziewałam się wszystkiego. Myślałam, że dach się zawalił, Nicholas zahaczył o aparaturę, zanik pracy serca, czy cokolwiek innego, gorszego. Ale to?! Myślałam, że już nigdy nie będę się tak po prostu, zwyczajnie i szczerze śmiała. Teraz, nie mogłabym się powstrzymać, nawet gdybym bardzo się starała.
Monica stała na środku pokoju, załamując ręce. Jednocześnie starała się podnieść Nicholasa z podłogi. Byłoby to tragiczne gdyby nie fakt, że Nick był na silnych środkach przeciwbólowych oraz to, że się właśnie wybudził. Można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że dopiero zaczął się wybudzać. Gdy tylko stanął, na mniej więcej stabilnych nogach, puścił się ramienia Mo i próbował znów przejść kilka kroków. I wówczas szpitalna koszula, którą miał na sobie rozjechała się na jego cudownym, wysportowanym, jędrnym, zgrabnym .... ech, powiedzmy, że odsłonił w całej okazałości swój tył.
Chyba usłyszeli moje westchnienie, które wyrwało mi się mimo woli, bo oboje, w różnym tempie reakcji, odwrócili się w moją stronę.
- Mandy – westchnęła z ulgą Monica. Nagle, jakby dojrzała mój wyraz twarzy, dodała - a ty, co masz taką rozbawioną buźkę, hę?
- Wcale nie mam – wyrwałam się nagle z zamyślenia. Mo spoglądała na mnie z nie rosnącym rozbawieniem, cały czas przy tym trzymając za ramię Nicholasa, który patrzył na mnie, jakby z przestrachem i nadzieją jednocześnie.
- Amanda – wyszeptał. – To naprawdę ty, czy kolejny piękny sen? Nie, to nie może być sen, bo inaczej nie byłoby tu tej wrednej czarownicy. – Wskazał na Mo, która właśnie szykowała się do przyłożenia mu w głowę. Stwierdziłam, że pora wkroczyć do akcji.
Nicholas i prochy, to stanowczo kiepskie połączenie.
- To nie sen Nicholasie. A to – wskazałam głową Monicę - nie jest żadna czarownica, tylko nasza przyjaciółka, która ponoć użerała się z tobą przez dłuższy czas, więc bądź miły – powiedziałam jak do niesfornego dziecka, na co Mo zareagowała tylko uniesieniem brwi w geście zdziwienia połączonego z rozbawieniem. – A teraz chodź, położymy cię z powrotem tam, gdzie powinieneś być.
- A gdzie? – zadał idiotyczne pytanie, gdy pomagałam Monice w skierowaniu go do szpitalnego łóżka.
- Do łóżka, Nick. A ty niby gdzie byś chciał, co? – to pytanie, w moim przynajmniej mniemaniu, było czysto retoryczne, jednak dla przyćpanego Nicholasa chyba takie nie było.
- Z tobą? – zapytał z rozmarzonym uśmiechem. Matko Boska! Modliłam się w duchu o siłę, inaczej nie sądzę bym wytrwała w moim wcześniejszym postanowieniu. Myśl o dzieciach! Myśl o dzieciach! Tak!
- Nie. Położysz się sam – odparłam tonem nie znoszącym sprzeciwu. Po drugiej stronie Nicka dosłyszałam dławiącą się ze śmiechu Monicę. – Mo, jeśli ci życie miłe i tego palanta, lepiej się przymknij i mi pomóż!
- Dobra, już dobra! – próbowała się opanować. – A ty co? Napięcie przed miesiączkowe masz, czy jak? Myślałam, że masz większe poczucie humoru.
- Daleka jesteś w swoich domniemaniach – odparłam bezwiednie. Jednak ta kobieta zawsze była bardzo domyślna. Wychyliła się nagle przed Nicholasa i wykrzyknęła:
- O Boże! Jesteś w ciąży!
- O matko! Cicho! – syknęłam.
Miałam nadzieję, że Nicholas niczego nie będzie pamiętał z tej rozmowy. W końcu właśnie się ocknął nie bardzo kojarząc, czy to sen, czy jawa. I był na bardzo, naprawdę bardzo silnych środkach przeciwbólowych. Nie znam się na tym, ale chyba powinien mieć zaćmione zmysły, prawda?
![](https://img.wattpad.com/cover/87583266-288-k302900.jpg)
CZYTASZ
Zacząć od nowa
Romance(W trakcie korekty) Pięć lat małżeństwa. Początek taki, jak można się spodziewać - bajkowy. Jednak, dlaczego mąż nagle przestaje interesować się ukochaną żoną? Jak skruszyć lód tam, gdzie powstał lodowiec? Co się stanie z dwójką ludzi, którzy przy...