Epilog

2.6K 115 23
                                    

21 lat później...

Mamo! Przecież nie jadę na drugi koniec świata, tak jak Maggie!

Nie interesuje mnie to, co robi twoja kuzynka, tylko ty. Dlaczego nie mogłaś znaleźć sobie uczelni gdzieś bliżej domu?

— Mamuś, wiem że jest ci ciężko, szczególnie teraz, gdy Marie wychodzi za mąż, a Tony szwenda się po świecie, ale ja też chcę znaleźć swoją drogę. Proszę cię, pozwól mi na to.

Dzieci, gdy tylko wyrastają z pieluch powoli zaczynają zaznaczać, że są samodzielną istotą, która pewnego dnia, wcześniej niż rodzice mogą do tego dojrzeć, opuszczają dom rodzinny. Ja, jeszcze do tego najwyraźniej nie dorosłam. Chciałabym aby moje dzieci tak szybko mnie nie opuszczały, jednak nie miałam na to zbyt dużego wpływu. Musiałam się pogodzić z tym, że moja kolejna latorośl wyfruwa z gniazda.

Jeszcze kilka lat temu przewijałam, karmiłam, chodziłam na wywiadówki. Dziś, moja ostatnia latorośl jedzie do innego stanu na studia medyczne. Tylko to jest powodem, dla którego Nicholas jeszcze nie wrzeszczał na każdego, kto mu się nawinął. Był dumny, że jego córka idzie w ślady ojca. Mimo że w tym roku skończył czterdzieści dziewięć lat, nadal zdarzało mu się zachowywać jak małe dziecko. Teraz siedział ze swoim przyszłym zięciem w garażu debatując o tym, czy warto wymieniać silnik, czy też lepiej kupić nowy samochód. A ja siedziałam w pokoju Kate martwiąc się, że kolejne dziecko wyjeżdża tak daleko od rodziców.

Jeszcze mam w pamięci moment, gdy miałam rodzić moją najmłodszą córkę. Tym razem, obyło się bez większych dramatów. Nicholas cały czas był przy moim boku, z kolei Zoe i Jamenson, którzy na stałe przeprowadzili się do Knoxville, zajmowali się bliźniakami w poczekalni. Kate przyszła na świat w dwa lata po narodzinach Marie i Athony'ego. Gdy ponownie zaszłam w ciążę, od samego początku przeżywaliśmy wszystko razem z Nickiem. Widziałam podekscytowanie i szczęście w jego spojrzeniu, ilekroć patrzył na mnie. Wiedziałam, że nasza miłość, po wszystkich przejściach, stała się silna jak nigdy dotąd. Z kolei dzieci, tylko dopełniły nasze życie. Trudno było mi się przyglądać temu, jak kolejne pisklątko stawało się dorosłe i usamodzielniało się.

— I co ja mam z tobą zrobić? — westchnęłam, posyłając córce smutny uśmiech.

— Oj mamuś. — Kate podeszła do mnie i mocno objęła. — Kocham cię, wiesz? Przecież będę przyjeżdżać, kiedy tylko mi się uda.

— To nie to samo, ale rozumiem. Jesteś już dorosła i muszę się z tym pogodzić. — Pocałowałam Kate w czoło, następnie wstałam czochrając jej bujne włosy, jak to często miałam w zwyczaju odkąd zaczęły jej rosnąć. — Idę sprawdzić, czy ojca nie wciągnęła jakaś rura wydechowa, albo coś w tym stylu.

Kathrine roześmiała się, wracając do pakowania walizek. Tak, temat ojca zawsze bawił wszystkich w tym domu. Nicholas potrafił bowiem przejść z jednej skrajności w drugą. Za wszelką cenę chciał mi, przede wszystkim wynagrodzić to, co kiedyś między nami się wydarzyło.

Nasz nowy dom był gotowy, gdy wychodziłam ze szpitala razem z bliźniakami. Nie wiedziałam nawet kiedy udało im się to wszystko zrobić, ale efekt końcowy zaskoczył nawet mojego męża. Nasi przyjaciele przeszli samych siebie i postanowili dokończyć remont naszego wymarzonego domu, zanim wrócimy. Nick musiał zostać w szpitalu przez cały miesiąc, choć początkowo miał być to dłuższy okres. Nie zgodził się jednak twierdząc, że nie zostawi mnie samej na tak długo. Mnie wypuścili po dwóch tygodniach.

Przez kolejne dni byłam pod baczną opieką Edny. Pomagała mi zajmować się maluchami. Mimo iż wiele czytałam na temat opieki nad niemowlętami i przeszłam przez stosowny kurs, nic nie przygotowało mnie na prawdziwe życie, płacz, nieprzespane noce i tony pieluch. Jednak Edna była w tym czasie dla mnie, niczym prawdziwa matka. Dawała mi nie tylko dobre rady, ale przede wszystkim stanowiła dla mnie wsparcie. Mój mąż ciężko znosił leżenie w szpitalu i zadręczał cały personel medyczny pytaniem – kiedy może wrócić do domu. Ach, ten mój kochany Nicholas, najlepszy lekarz, kucharz, ojciec i największe dziecko podczas pobytu w szpitalu. Prawdą okazało się powiedzenie, że lekarz jest najgorszym pacjentem. Spokojnie można było powiedzieć, że miałam wówczas nie dwójkę, a trójkę dzieci. Wtedy mnie to wcale nie bawiło. Z perspektywy czasu było to jednak strasznie zabawne.

Zacząć od nowaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz