Prolog

228 9 2
                                    

UWAGA!

Ten rozdział jest wspomnieniem.

Zoe P.O.V

Leżeliśmy razem beztrosko na łóżku.
Miał rękę owiniętą wokół mojej talii. Wtedy tak bardzo za tym tęskniłam.

Zastanawiałam się czy powiedzieć mu o tym teraz. Nie wiedziałam jak zareaguje. Tego bałam się najbardziej.

Otworzyłam usta by coś powiedzieć, jednak szybko je zamknęłam. Bałam się.
Zauważył moje dziwne zachowanie.

- Kochanie, coś się stało? - zapytał.

Wtedy czułam, że nie mogę tego powiedzieć. Łatwiej było ująć to między wierszami.

- Tak się zastanawiam... Co by było gdybym była w ciąży? - zapytałam.

- Odpowiedzieć ci szczerze?

Pokiwałam głową. Chciałam tylko i wyłącznie szczerej odpowiedzi. Jednak już chwilę później żałowałam...

- Chciałbym mieć dzieci, ale nie teraz. Wiesz, że obecnie skupiam się na karierze. Nawet nie miałbym czasu żeby je wychowywać. Chce mieć z tobą dziecko, ale w przyszłości - powiedział, a ja czułam jak pękło mi serce - Czemu pytasz?

- Tak jakoś wyszło. Byłam ciekawa

I co miałam zrobić w takiej sytuacji?

Nie mogłam mu tego zrobić. Nie mogłam zrujnować jego planów.

Ciszę wokół nas przerwał irytujący dźwięk wydobywający się z telefonu.
Justin szybko wziął go z szafki nocnej i po spojrzeniu na wyświetlacz, odebrał telefon.

- Scooter przecież dzisiaj mam wolne... - powiedział i wywrócił oczami. Widziałam, że słucha osoby po drugiej stronie - Jak to zalane?! - dodał i jak poparzony wstał z łóżka, a ja dalej leżałam myśląc o niewinnym stworzeniu, które nosiłam pod sercem.

Mój mąż zaczął chodzić w kółko po pokoju z telefonem przyłożonym do ucha.

- Tak, rozumiem - powiedział przytakując - Za chwilę będę - dodał i zakończył połączenie.

Wtedy wróciłam do świata żywych.

Już wiedziałam co zrobię. Nie mogłam zniszczyć mu życia, ale nie mogłam też zabić własnego dziecka.

- Coś się stało? - zapytałam.

- Jakieś problemy w studiu. Kochanie, wiem, że mieliśmy spędzić ten dzień razem, ale...

- Tak, rozumiem. Idź już. Bez Ciebie sobie nie poradzą - powiedziałam przerywając mu.

- Na pewno? Nie chce żebyś była na mnie zła, chociaż... wtedy jesteś zajebista w łóżku - powiedział i puścił mi oczko.

- A ty tylko o jednym - powiedziałam chichocząc - Idź już. Czekają na Ciebie - dodałam po chwili.

- Niedługo wrócę - powiedział pochylając się i dając mi szybkiego całusa.

Miał już odchodzić, ale ja złapałam go za kark i przyciągnęła do siebie w efekcie czego rozbił swoje usta o moje.
Na początku nie wiedział co się stało, ale gdy to pojął od razu pogłębił pocałunek.
Wiedziałam, że to ostatni raz. Ostatni raz kiedy mogę poczuć jego usta na moich. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie. 

Odsunęliśmy się od siebie gdy zabrakło nam powietrza, a Justin oparł swoje czoło o moje. Patrzył mi w oczy. Były piękne. Ich kolor był tak intensywny, jak czekolada. Patrząc w nie widziałam mężczyznę, którego pokochałam. 

Come Back If You Love [JB] ✏Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz