Na moście
- MATTEO! NIE!
-Luna. Jesteś.
- Jestem. Ale zejdź stąd.
- Nie. Musisz do mnie wrócić. Inaczej skoczę.
- Nie. Matteo. Bo Ja Ci mówiłam.
- Trudno.Zszedł i podszedł do mnie. Przytulił mnie. I wrócił na most. Ja pie***le.
- Matteo.
- Przepraszam Cię za Ade. Jej ojciec umieral a jego ostatnim życzeniem było aby pocalowala chlopaka. Ja kocham tylko Ciebie. Żegnaj Luna. Żegnaj świecie.*Matteo*
Nieee. Nie zamierzam się zabić. Chce tylko nastraszyc Lune. Jeżeli "nieudana próba samobójcza" nie zadziała to na prawdę się zabije. Kocham ją najbardziej na świecie.
-Żegnaj Luna. Żegnaj świecie.
Skoczylem. Słyszałem krzyk Luny. A teraz opowiem wam plan:
1. Udaje że skacze
2. Gaston podstawia pode mnie materac abym upadł na miękkie.
3. Rozlewa ketchup.
4. Smaruje siebie ketchupem.
5. Kładę się na ziemi a za koszulkę wkładam butelkę z ketchupem aby wyglądało ze krew nadal leci
6. Gaston wychodzi zpod mostu i wola dziewczyny ciągnąc mnie za nogi
7. Luna podbiega do mnie
8. Mówi mi ze mnie kocha
9. Strasze ją.
10. Całujemy się.
Idealny plan*Luna*
Nie mogę w to uwierzyć. Ale gdzie jest Matteo. Podeszlysmy z dziewczynami do barierki a Matteo tam nie było. Była tylko czerwona plama. Usłyszałysmy krzyk Gastona:
-Dziewczyny! Tutaj! Jestem! Matteo! On! NIEEEEEEEE!Pobiegłyśmy do Gastona który ciągnął za nogi Matteo. Za nim Była długa linia z krwi. Straszne.
Pobieglam do niego. O nie. To moja wina. Tylko moja. Nie. To wszystko przez Ade. Nie. Nie mogę jej obwiniać. Mogę obwiniac tylko siebie.
- Matteo. Proszę nie poddawaj się. Bądź silny. Wierzę w Ciebie. Obudź się! Proszę! Kocham Cię. Błagam. MATTEO!!!
-BUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!
- Matteo!Przytulilam go.
- Jak mogłeś!
Dałam mu splaskacza.
- Jezu przepraszam.
Dałam znowu spalskacza.
-Kocham Cię.
Pocalowalam go. On mnie też. Dopiero teraz usłyszałam piski dziewczyn.