Moje sny wciąż zmierzały do bruneta, jego oczu, uśmiechu. Piękny niespotykanie niebieski księżyc oświetlający wszystko wokół. Nie tylko. Był jezcze drugi chłopak... Szybszy, zwinniejszy czerwonooki blondyn. Krzyczeli, przepychali się nawzajem. W pewnej chwili ich kłótni chłopak zaśmiał, a Andy wymierzył mu siarczysty policzek. Podbiegłem do nich, ale jakby mnie nie widzieli. Nagle usłyszałam głośny ryk, widocznie dla nich musiał coś znaczyć, bo szybko się od siebie odsunęli i stanęli prawie na baczność. A ja się obudziłam.
Usiadłam pozwalając, aby moje nogi bezwładnie opadły na podłogę. Głośno zaciągam się powietrzem podduszona koszmarami, wyszukując w pokoju wzrokiem Agnes. Słońce już dawno znajduje się wysoko nad horyzontem. Zaczynam gorączkowo przeszukiwać szuflady, ale nie mogę znaleźć...
-Nie obrazisz się, że pożyczyłam twój T-shirt?- zapytała wychodząc z łazienki w mojej czarnej koszulce z Ed'em.
-Chciałam ją ubrać, ale jak już to ją noś - powiedziałam ukrywając wkurzenie- tylko przed zwrotem mi ją chociaż trochę odśwież albo wypierz.
-Ta.
No, więc muszę poszukać czegoś innego.
Otworzyłam jedną- z dwóch szaf- i ściągnęłam z wieszaka czarno-czerwoną koszulę w kratkę i czarne jeansy z dziurami. Zajrzałam pod łóżko w poszukiwaniu białych vansów. Ags podeszła do mnie i poprawiła bawełniany kołnierzyk.-Podkreśla kolor twoich oczu.
-I twój okres- zaśmiałam się patrząc na jej urażoną minę i wyszłam się przebrać ciągnąc materiał po podłodze.
Jak najszybciej się ogarnęłam i wyjęłam kluczyk od szafki. Kierując się instrukcjami mojej przyjaciółki dotarłam jakoś do szafki. Przełożyłam do torby książkę od historii, gdy nagle ktoś się pojawił i zatrzasnął drzwiczki.
-Hej mała- powiedział prawdopodobnie wpatrując się we mnie, a ja odwróciłam wzrok w inną stronę. Zaczęłam kierować się do klasy, ale zagrodził mi drogę. Postanowiłam przyglądać się jego czarnym conversom.
-Marnujesz w tej chwili mój cenny czas, zejdź mi z drogi albo coś Ci zrobię- odeszłam dwa kroki w bok i próbowałam go ominąć, ale dalej się ze mną droczył i za każdym razem, gdy zmieniłam pozycję on był przede mną i czekał na następny ruch.
Spojrzałam mu w oczy i nadepnęłam z całych sił na jego stopę. Stał jednak widocznie nieruszony moją determinacją.
-W ten sposób się mnie nie pozbędziesz- uśmiechnął się i dotknął pasma moich włosów. Z drugiego końca korytarza wydobył się niewyobrażalnie głośny ryk, a ja ujrzałam znaną mi już sylwetkę. Uśmiechnęłam się szerzej niż nieznany mi kretyn. Spojrzał na mnie z przerażeniem- chyba sobie żartujesz.
-Nie- gdy już triumfowałam nad nim Andy zdążył przybić chłopaka do ściany. Próbował się wyrwać z ognisto wrogiego uścisku, ale jakoś mu nie wyszło. Chwila mojej nie uwagi, krew cieknąca po brodzie i powoli spadająca na podstarzałe linoleum. Już chciał wykonać następny cios, ale chwyciłam go za skurzany materiał kurtki. Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem- nie warto, chodź.
-Jeszcze nie skończyłem- zanim zdążył się ponownie poruszyć przyciągnęłam go do siebie z siłą o której nie miałam zielonego pojęcia.
-Chodź- musiałam nie zauważyć wokół zebranych osób, ale wszyscy przyglądali się mi przepychającej pomiędzy. Jak najszybciej wyciągnęłam go poza całe widowisko- nie musiałeś tego robić.
-Tu chodziło o Ciebie, musiałem...- przestał mówić w chwili, gdy spotkaliśmy się wzrokiem, zastanawiał mnie ten jego wzrok, pełen... nie wiem jak to nazwać, nikt na nas jeszcze tak nie patrzył- jesteś taka piękna...
-Nie zaczynaj- powiedziałam i po prostu odeszłam.
Wiesz jak się obdziera ze skóry albo znasz smak krwi prosto z tętnicy. Nie można mieć dwóch różnych osobowości. Tak się po prostu nie da. Musisz wybrać - powiedział z iskrą smutku w oczach i odszedł.

CZYTASZ
Tame the Monster
عاطفيةFagment: "Wiesz jak się obdziera ze skóry albo znasz smak krwi prosto z tętnicy. Nie można mieć dwóch różnych osobowości. Tak się po prostu nie da. Musisz wybrać - powiedział z iskrą smutku w oczach i odszedł."