Odcinam się choć na chwilę, aby mieć spokój i móc wszystko przemyśleć. Ostatnia szansa na odmowę. Nagle muzykę przekrzykuje mój tata.
-Kochanie, jesteś gotowa- to ten moment. Muszę podjąć decyzję teraz.
-Tak, jestem gotowa - mówię niepewnie i po cichu dodaję- chyba.
Zawieszam na ramię mój bagaż podręczny. Ubieram buty, zarzucam na plecy płaszcz.
-Niedługo wrócę, niedługo - wzdycham i wychodzę.
Powoli wsiadam do auta i zamykam drzwi. Tata wycofuje niezdarnie z podjazdu, a ja przyglądam się ze smutkiem budynkowi w, którym spędziłam szesnaście lat.
Po kilkudziesięciu minutach wyłania się budynek dworca. Głośno wypuszczam powietrze.
-Mała, nie martw się- powiedział ze sztucznym uśmiechem.
Samochód się zatrzymał. Wypakowaliśmy wszystkie walizki i powędrowaliśmy na peron.
-Zanim odjadę - podał mi niewielkie kolorowe pudełko - Mama kazała Ci to przekazać zanim wyjedziesz.
Spojrzałam mu w oczy. Chwyciłam podarunek. Świst nadjeżdżającego pociągu.
-Już jest- przytuliłam go, dałam buziaka w policzek i wsiadłam do wagonu. Odnalazłam odpowiedni przedział i miejsce. Usiadłam wygodnie, wyciągnęłam książkę i pogrążyłam się w lekturze. W pewnym momencie pociąg się zatrzymał na jednej ze stacji, a do mojego przedziału ktoś dołączył. Postanowiłam ignorować "ktosia" i nie podnosiłam wzroku znad książki.
Po godzinie i kilku stacjach byłam zmęczona jazdą. Schowałam książkę do torby. Ukradkiem spojrzałam na osobę siedzącą dokładnie naprzeciwko.
-Hej - powiedział nieśmiało. Przyjrzałam mu się lepiej. Kruczoczarne włosy i błękitne oczy. Duże, pełne usta i umięśnione ciało widoczne przez mocno przylegający czarny T-shirt z nazwą jakiegoś zespołu.
-Hej - wydusiłam.
-Jestem Mark, a Ty?- zapytał świdrując mnie wzrokiem.
-Hope - tata nadał mi to imię. Moja mama zmarła tuż po "cesarskim cięciu". Myślę, że stąd to imię. "Nadzieja", przypomina mi to o mamie, choć znam ją tylko ze zdjęć.
Po długiej rozmowie okazało się, że mamy nawet dużo wspólnego.
-Żadne z nas jeszcze nie dojechało do celu - po tym zdaniu nastała chwila ciszy - w takim razie moje następne pytanie brzmi: dokąd jedziesz?
-Do "Queen Ethelburga's College". Moja mama chodziła tam do szkoły i tata uznał, że też powinnam tam chodzić. To naprawdę dobre liceum.
-Czytałem o nim dużo - chwilę się zastanawiał, po czym się do mnie uśmiechnął - przed tym jak wysłałem tam podanie o przyjęcie.
-W takim razie cieszę się, że jeszcze tam nie dotarłam, a już kogoś znam- odwzajemniłam uśmiech.
***
-Hope, wstawaj, zaraz będziemy - oczy mi się kleją, a wszystko przede mną wraz z niebieskookim jest jeszcze rozmazane.
-Tak, już - wyprostowałam się na siedzeniu i wyjęłam poduszkę, która znajdowała się za moimi plecami- Jak długo spałam?
-Hmm... niecałą godzinę, wyszedłem na chwilę do toalety, a jak wróciłem już spałaś.
-No ok, ile jeszcze do naszego celu?- zapytałam z uśmiechem.
-Zgodnie z rozkładem jazdy- spojrzał na zegarek, pociąg zaczął zwalniać, a on wstał- właśnie teraz.
W jedną rękę chwycił mój bagaż, a w drugą swoją walizkę. Ja tylko zawiesiłam na ramię torbę i wyszliśmy zanim pociąg znowu ruszył.
Przeszliśmy trasę dłuższą niż myślałam, aby wyjść na parking przed dworcem.
Mark jednym ruchem ręki przywołał do siebie taksówkę. Kierowca pomógł nam wpakować wszystko do bagażnika i czekał aż podamy adres miejsca w które ma nas zawieść.
CZYTASZ
Tame the Monster
RomansaFagment: "Wiesz jak się obdziera ze skóry albo znasz smak krwi prosto z tętnicy. Nie można mieć dwóch różnych osobowości. Tak się po prostu nie da. Musisz wybrać - powiedział z iskrą smutku w oczach i odszedł."