Rozdział 8

181 13 1
                                    

Od pół godziny próbuje dodzwonić się do Michała a on nie odbiera. Jego pocztą głosowa jest już pełną. Tak bardzo się martwię. Chodzę po całym mieszkaniu i nie mogę znaleźć sobie miejsca. A jak mu się coś stało?
Po dłuższej ciszy mój telefon wydał dźwięk. Szybko go odebrałam.

- Halo?!
- Kochanie, skarbeczku ty mój..
- Jesteś pijany!
- Oj to tylko parę kieliszków. Zapomniałem zadzwonić.
- Wysłeś  w nocy z mieszkania i od 3 godzin nie dałeś znaku życia. Zostawiłam ci milion wiadomości. A ty mi mówisz że to przez kilka kieliszków zapomniałes mi oznajmić że żyjesz?!
- sorry kotek. Miałem sprawę do załatwienia..
- Jaka do cholerny sprawa?
- Ale spokojnie niunia. To była bardzo ważna sprawa... Ale już ją załatwiłem... No to ja kończę. Papa...
-Ale...

Nie zdążyłam nic powiedzieć ponieważ się rozłączył. Byłam taka wściekła. Postanowiłam też mieć go w dupie. Wyjdę z koleżankami na jakiegoś drinka.. Dałam cynk dla dziewczyn i sama poszłam pod prysznic. Ubrałam obcisła siwą sukienkę i białe conversy.
Po godzinie ja, Angelika i Weronika byłyśmy już w klubie. Na początek zamówiliśmy sobie po mocnym drinku. Gdy go wypiłysmy. Ruszyłysmy na parkiet. Było tłoczno ale dało się tańczyć. Po chwili poczułam że ktoś łapie mnie za rękę i ciągnie do wyjścia. Chciałam się wyrwać. Ale najwyraźniej nie jestem zbyt silna bo to nic nie dało. Na zewnątrz stało sporo kolesi a w środku Michał  z poważna mina.

- O co chodzi?
- Co co chodzi?!  To ja się powinienem tego spytać. Co ty wyprawiasz?
- Phh.. Która jest godzina ?
- 21:00 ( odpowiedział jeden z tych kolesi.) 
-Jakieś...  raz,dwa... 5 godzin temu też byłeś pijany i to ja się martwiłam o ciebie. A tak w ogóle kto to jest?
- Nie zmieniaj tematu.
- oj weź wyluzuj.. Kotek.
- Dobra tak nie będziemy gadać. Jedziemy do domu. Chłopaki idzie po jej koleżanki i odwiedź cie je do domów.
- Okej szefie.
- nara..
- Czemu mówią do ciebie szefie? ( spytałam) 
- Później ci wyjaśnię. A teraz chodź...

Weszliśmy do mieszkania a ja już trochę otrzeźwiałam. Byłam zła. Co on sobie myśli, on może a ja nie. Chciałam już się wydrzec ale on zakrył mi budzie.
- Usiądź.. ( usiadłam) Muszę Ci to wreszcie powiedzieć. Wtedy zrozumiesz wszystko. To że czasami znikam, to że widziałaś mnie dziś z chłopakami których pewnie kojarzysz bo są zawsze gdy potrzebujesz pomocy.
- Wiedziałam że skądś ich znam. Dobra mów. Chcę to wiedzieć. Może wtedy nie będę się tak denerwować i nie robić takich rzeczy jak dziś.
- Dziękuję że mnie rozumiesz. A więc jestem szefem takiego gangu.
- Co?! Jesteś w gangu?! Ale..
- Wiem, znamy się długo, jesteśmy razem od roku. A to może wydawać się dziwnie. Ale jestem w gangu. I zabijałem ludzi.
- Co?! Ile osób zabiłes?
- 5.. Jest mi z tym źle. Chłopakom też. Nawet chcieliśmy to zakończyć ale najpierw musimy zabić jeszcze dwie osoby. Oni zabili mojego... Mojego przyjaciela.. I to na moim oczach. Jego ostanie słowa mówiły aby go pomscił. I to zrobię. Obiecałem mu to.
-... Przykro mi z powodu twojego przyjaciela. Cieszę  się że mi to powiedziałeś..
- To nie wszystko. Oni znaczy ten inny gang też się mści. Szefem jest tam Diego. Wiedza o tobie. Chcą cie skrzywdzić bo ja zabiłem dziewczynę jednego z nich. Ale na to nie pozwolę. Od dwóch miesięcy chłopaki nie odstępuja cie o krok. Wtedy wieczorem zabrali cie do domu. Na imprezie ten koleś prawdopodobnie był od Diego. Ale chłopaki w porę zainteresowali. Sprali go tak że z miesiąc że szpitala nie wyjdzie. Dziś też chłopaki mi powiedzieli gdzie jesteś. Nie pozwolimy aby coś Ci zrobili. Rozumiesz?
- Tak. Dziękuję..
- Nie masz za co. Kocham cie i nie pozwolę aby ci się coś stało.
- Wiem. Michał?
- tak?
- I co my teraz zrobimy?
- Zabijemy ich, a potem weźmiemy ślub.
- ślub?
- Tak...

No hejka miski. Oto kolejny rozdział. Dłuższy. Pełen akcji. Oczywiście możecie zostawić gwiazdkę i kom. Ja już mówię pa pa. Ps. Przepraszam za błędy. Niebawem kolejne.

I Co My Teraz Zrobimy? // M. Rychlik [END]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz