Rozdział 4

164 16 2
                                    

Weszłam do samochodu i obrazu poczułam ciepłe usta na swoich. To było takie przyjemne. Michał pogłębił pocałunek i powoli zaczą ssać moje wargi. Odciagnelismy się od siebie gdy brakło nam powietrza. Spojrzałam w jego piękne niebieskie oczy i grzywką która przykrywała jego brwi. Usta miał jak zwykle uśmiechniete. Aż przegryzłam warge.
- To gdzie jedziemy?
- Nie wiem. A gdzie proponujesz?
- Kolacja w jakiejś drogiej restauracji, przy świecach i winie. Z ładnym widokiem zza okna. Lub na jakimś tarasiku. Piszesz się na to?
- Brzmi przekonująco. Pasuje mi.
- To teraz się trzymaj bo za 3 minuty będziemy na miejscu.

Michał nacisnął pedał gazu i ruszył z piskiem opon z pod mojego domu. Jechał bardzo szybko. Ale nie bałam się. Ufałam mu. W niecałe 3 minuty byliśmy pod restauracją. Michał wysiadł pierwszy i otworzył mi drzwi. Złapał mnie za rękę i pociągną za sobą. Gdy weszliśmy do środka odrazu podeszła do nas kobieta.
- Pan Rychlik?
- Tak
- Zapraszam do stolika.
Skąd ona go zna? I czemu nie czekamy w kolejce jak inni? Coś tu nie gra. Poszliśmy da kobieta a ona zaprowadziła mnie do stolika przy oknie. Było z niego widać cała Warszawę nocą. Piękny widok. Spojrzałam w menu. Same pyszności.
- Na co masz chęc? (spytał)
- nie wiem. Chyba owoce morza.
- Sałatka z łososiem, krewetkami i ślimakami?
- Oo tak! A ty?
- Chyba to samo wezmę.
- Ok.
Michał zawołał kelnerke a ona szybko przybiegła. Złożył zamówienie. Kelnerka wszystko zapisała, podziękowała i odeszła. Przez cały czas patrzyła się na mnie.
- Czy tylko mi się wydaje że ona przez cały czas się na mnie gapiła.
- Nie nie tylko tobie. Widziałem to. Często tu bywam. Może dlatego.
- Na ciebie też się patrzyła. Czuję się zazdrosna.
- Heh.. Kotek nie masz o co. Nie umówił bym się z takim pasztetem jak tamta dziewczyna.
- mam nadzieję.
Przerwał nam dźwięk telefonu. Był to telefon Michała. Przeprosił i wyszedł.
Michał
- Halo?
- Rychlik udało sie. Szkoda że nie widziałeś tego. Diego zrobił niezła robotę. Została nam tylko jeszcze jego laska, ale postanowiliśmy zostawić to tobie.
- Super. Jak ja sprzatniemy to będziemy świętować. A teraz musze kończyć .
- Dobra narazie
-Nara.
Sandra
Dłuższej chwili Michał wrócił. Na jego twarzy widniał uśmiech.
-Kto to był?
- Em... Kolega chciał mnie wyciągnąć na piwo ale odmówiłem mówiąc że jestem z tobą.
- okey.
W tym czasie kelnerka przyniosła jedzenie. Odrazu zabraliśmy się do jedzenia.. Było bardzo dobre. Po skończonej kolacji Michał odwiozł mnie do domu tłumaczac że musi jeszcze załatwić coś na mieście dlatego nie zostanie że mną dłużej. Zrozumiałam. Pożegnanie nie obyło się bez pocałunków. Odprowadził mnie do drzwi i jeszcze raz pocałował ale teraz w czoło.
- Pa kotek.
- Pa!
I odszedł w ciemność. Weszłam do domu i po cichu szłam w kierunku swojego pokoju. Było po 23 i pewnie ojciec z Moniką już spali więc nie chciałam ich budzić. Weszłam do pokoju i Odrazu poszłam spać.

Żyje! I te opowiadanie też! Mam taką nadzieję. Co tam u was?
U mnie nawet okey. No to ten.. tego.. Przepraszam za błędy i..
NIEBAWEM KOLEJNE!
Elo!

I Co My Teraz Zrobimy? // M. Rychlik [END]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz