Rozdział 5

20 4 0
                                    

Wstałam dzisiaj wcześniej,  przed budzikiem.  Jeśli mam być szczera to boję się tego treningu.  A co jeśli moja kondycja i umiejętności okażą się zbyt słabe na taką potężną drużynę?  W tamtym roku wygrali 102 mecze na 110. To naprawdę wyjątkowo dobry wynik.  Myślę,  że Tyler przyjął mnie do drużyny z litości,  a tak naprawdę dawał mi fory. I oczywiście z powodu wyrzutów sumienia,  bo nieźle przywalił mi tą piłką. Niby to była moja wina,  ale jak mówiłam pewnie się zlitował.

Zadzwonił budzik.  Zwlekłam się z łóżka.  Po lekcjach jest ten durny trening.  To przez Lu trafiłam do tej drużyny! Gdyby nie ona nadal żyła bym sobie spokojnie siedząc nad książkami jak każdy normalny uczeń,  a nie latała za piłką. Chciałabym,  żeby poczuła to samo co ja! Tak,  dokładnie to samo! Zrobię to co ona mi!  Na siłę wepchnę ją do tej drużyny! Poproszę ładnie Tylera,  a on zgodzi się bez problemu.  Zwłaszcza dlatego,  że widzę,  że podoba mu się Luna.  Tak wiem,  jestem złośliwa,  ale Lu nie powinna się obrazić. Rzadko to robi.

Gdy byłam w szkole od razu zaczęłam szukać chłopaka,  który przeprowadzał mój test.  Nie musiałam szukać długo,  bo już po chwili zobaczyłam go na sali gimnastycznej. Kopał piłkę,  a ona odbijała się od ściany wracając do niego.
- Hej Tyl! - nieświadomie zdrobniłam jego imię,  więc szybko dodałam końcówkę -er! 
- O!  Kate!  Co tu robisz?
- Szukałam Cię.
- Mnie?  Po co?
- Mam sprawę.  Luna też musi grać w drużynie!
- Dlaczego nie przyjdzie więc sama?
- Bo ona o tym nie wie.  Ale wiem,  że uwielbia nogę! Proszę Tyler zgódź się! -Ehh...  No dobra...  Ale tylko na próbę!
- Ok!  Dzięki! Jesteś wielki! A ! I jeszcze...  Mogę jej powiedzieć,  że to ty chcesz,  żeby grała?
- Nie rozumiem twoich pomysłów,  ale Okej.  Rób co chcesz.

Byłam niesamowicie szczęśliwa!  Nie dość , że będę grać z Lu w drużynie to jeszcze zrobiłam jej to co ona mi !
Gdy ją zobaczyłam od razu do niej podbiegłam.
- Lun! Będziesz grać ze mną w drużynie! - powiedziałam radośnie
- Co?!
- Tyler chciał,  żebyś grała!
- Nie będę nigdzie grać!
- I co ja mu teraz powiem?!  Proszę Luna nie zostawiaj mnie samej wśród tych śmierdzących koszulek! - Przyjaciółka parsknęła śmiechem.
- Nie obchodzi mnie co mu powiesz,  ale nigdzie z Tobą nie idę.  Sama chciałaś być w tej drużynie!
- Proszę! Lun! Przejdziemy przez to razem!  No jesteś moją przyjaciółką czy nie?  No niedaj się prosić!
- Ehh...  To jest ostatni raz kiedy się na coś takiego zgadzam! - powiedziała zdenerwowana dziewczyna. 
- Boże! Lun!  Dzięki Ci jesteś kochana!  Szykuj się na trening po lekcjach!

I że Cię KochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz