Rozdział 6

24 3 0
                                    

Nadszedł czas treningu.  Przyznam,  że bałam się niemiłosiernie.  Dobra,  może nie bałam,  ale stresowałam okropnie. Nawet wiem z jakiego powodu. Tam jest Thomas.  Jeśli na treningu będę grać przeciw niemu i schrzanie?  Klops...  Skopie go po kostkach  albo przywalę w piszczel z zamiarem trafienia w piłkę oczywiście.  A jeśli będę grać z nim w drużynie...  Tak samo...  Przewrócę się o własne nogi lub coś z tych rzeczy.  Przynajmniej cieszę się,  że Lu mnie nie zostawiła.  Nie poszłabym tam sama.  Teraz obie nie mamy wyjścia.  Ona wpakowała w to mnie,  a ja ją.
A pomyśleć,  że gdyby nie moje jedno kłamstwo siedziałybyśmy sobie w parku,  opalały się,  a ja w, tym czasie zastanawiałabym się jak zagadać do Thomasa. 

Trening... Po przebraniu się w szatniach wyszliśmy na boisko.  Krótkie spodenki,  koszulka.  Całkiem okej ... Gdyby nie to,  że jest cholernie mokro,  murawa nie przypomina trawy,  tylko błoto! Bez mniejszego wysiłku pośliznę się podczas meczu,  albo nawet rozgrzewki. Kropi deszcz,  ale sądząc po chmurach zaraz runie grad. Lepiej być nie mogło.  Halę w środku zajmuję grupa taneczna.  Czy ja nie mogłam się  zgłosić właśnie do niej?!  No cóż przynajmniej jestem tutaj obok Thomasa...  Są jakieś pozytywne strony.  Znając Pana Smitha ( właściwie wcale go nie znam,  tylko z opowieści Lu)  to nie wpuścić nas do środka nawet podczas trąby powietrznej.  Dobra,  może przesadziłam. 
- Myślę,  że rozgrzaliście się już dzisiaj na wf- ie.  Chyba dałem wam niezły wycisk. To tyczy się też was dziewczyny. Luna,  Kate mam nadzieję,  że Tyler wybrał odpowiednie zawodniczki. Pokażcie na co was stać.  Podzielmy się od razu na dwa składy.  Tyler i Mike wybierajcie - głosił trener- A!  I nie myślcie,  że odpuszcze wam trening z powodu troszkę gorszej pogody -
Lu przewróciła marudnie oczami.
Tyler rozplanował:
Kate- napastnik, Thomas- napastnik Luna- pomoc, Sam- prawe skrzydło ,  Adam- lewe skrzydło , Anthony - bramka,  Niall- pomoc.

Mike zaplanował:
Jake- bramka,  Lucas- napastnik,  Sean- pomoc,  Roger- lewe skrzydło,  David- prawe,  Joe- napastnik , Liam- obrona,  rób co chcesz,  Colin- pomoc.

Zaczęliśmy mecz.  Cieszę się,  że jestem z Lu w drużynie,  ale mi trochę głupio,  bo ona w rzeczywistości nie umie wcale grać.  Robi to pierwszy raz na poważnie,  mam nadzieję,  że dobrze jej pójdzie. Szło nam całkiem dobrze,  ale po około 30 minutach moja przyjaciółka zmęczyła się już tak,  że nie starała się już nawet zabrać piłki przeciwnikom.  W pewnym momencie rozległ się gwizdek. 
- Liam!  Zamień się z Luną!  - krzyknął Smith.
Po chwili graliśmy znowu.  Nie myliłam się.  Zaczął padać grad. Trener jednak tak jakby tego nie widział,  schował się pod dachem a my graliśmy dalej.  Mokra murawa spowodowała to czego się spodziewałam.  Przewróciłam się.  Niestety nie na plecy...  Na twarz. Całą twarz miałam w błocie,  ubrania też.  Wszyscy zaczęli się śmiać.  Ja też,  wyobraziłam sobie jak komicznie musiało to wyglądać. Liam i Thomas pomogli mi wstać. 

Ostatecznie wygraliśmy 2:1. Trening nie był aż taki zły.  Jakoś sobie poradziłam,  nie licząc tego,  że mam całą twarz w błocie. 

I że Cię KochamOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz