Steven siedział w nowoczesnej kuchni z kubkiem gorącej herbaty w dłoniach. Wodził wzrokiem po gładkich, białych blatach, nowoczesnych sprzętach, kończąc na ogromnych oknach. Przestronność Stark Tower działała na niego kojąco. Nigdy nie przepadał za zbytnim przepychem, ogromną ilością ozdób czy bałaganem. Zupełnie tak samo nie lubił zbytniego pedantyzmu w wystroju. Według niego dom powinien być funkcjonalny i przytulny, a nie tylko piękny.
W zupełniej ciszy rozmyślał nad wczorajszą rozmową z Hekate, gładząc przy tym brzeg białego kubka. Nigdy nie spodziewałby się po niej takiego wybuchu. Nie sądził, że nadejdzie taki dzień, w którym kobieta poprosi go o pomoc. Przywołał w pamięci obraz jej zapłakanej twarzy. Rzadko zdarzało mu się oglądać ludzi w tak skrajnym stanie emocjonalnym. Hekate siedziała skulona na plastikowym, wytartym krzesełku i wylewała wszystkie żale swojej duszy. Jednak nie jej stan, ani cały moment oczyszczenia zadziwił go najbardziej. To, co mu powiedziała, było zaskakujące.
Do pomieszczenia weszła Wanda, taszcząc torbę wypełnioną zakupami.
— Cześć, Steve. — Uśmiechnęła się przyjacielsko, stawiając siatkę na blat obok blondyna.
— Cześć, Wando — odpowiedział nieco zamyślonym tonem.
— Nad czym tak dumasz?
Steve przez chwilę obserwował, jak Maximoff wyciąga produkty i ustawia je na blacie. Jej ruchy były bardzo spokojne, zupełnie jakby nigdy nigdzie się nie spieszyła.
— Słyszałaś o sprawie Hekate, prawda? — zapytał.
— Tak — westchnęła, po czym uśmiechnęła się pokrzepiająco.
— I co o tym sądzisz?
— Nie wiem — przyznała, otwierając jedną z wielu błyszczących szafek. — Mógłbyś? — zapytała, wskazując na torebkę z kawą, której miejsce z założenia znajdowało się na najwyższej półce. Rogers podniósł się z miejsca i odłożył paczkę na odpowiednie miejsce. — Zaskoczyła mnie taka nagła zmiana i wciąż zastanawiam się, czy to nie przypadkiem jakieś gierki, ale nie mnie to oceniać. Tak naprawdę dokładnie nie wiem, co ci powiedziała — dodała, sięgając po kolejne produkty.
Kapitan na powrót usiadł na czarnym, skórzanym taboreciku, rozmyślając nad słowami Wandy. Dla niego sprawa była jasna — Hekate potrzebowała pomocy, więc był zobowiązany jej udzielić. Nie było innej opcji. Jednak z tego co zdążył się domyślić, Tony i reszta zespołu sądziła inaczej. Steve rozumiał, że nie ufali brunetce tak bardzo jak on, ale nie mogło to kolidować z jego planami.
— Wanda? — zaczął po dłuższej chwili ciszy.
— Tak?
— Próbowałaś przeniknąć jej do umysłu, prawda? — zapytał, zwracając spojrzenie na dziewczynę.
Maximoff speszyła się, a jej policzki przybrały purpurowy kolor. Ta sytuacja była dla niej bardzo krępująca, bo pomagając Tony'emu, oszukiwała Steve'a. Nie chciała być dwulicowa nawet, gdy zmuszała ją do tego sytuacja. Nie lubiła rozłamów w zespole, tym bardziej nie chciała wybierać pomiędzy przyjaciółmi.
— Co zobaczyłaś? — zapytał ponownie, odbierając jej reakcję jako potwierdzenie.
— Nic — przyznała. — Była zbyt silna i nie udało mi się niczego zobaczyć.
Rogers znów się zamyślił. Próbował rozgryźć Hekate i jej problem, ale coraz bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że to będzie długa i mozolna droga.
Po chwili do pomieszczenia wszedł Clint. Barton wyglądał nazbyt poważnie jak na niego.
— Słuchajcie, za godzinę wszyscy spotykamy się w sali konferencyjnej. Stark chce rozmówić się na temat Hekate — powiedział, pocierając dłonią kark.
CZYTASZ
Oto człowiek | Kapitan Ameryka
FanficCiemności własnego umysłu bywają zgubne. Jak daleko jesteśmy w stanie się podsunąć, by odkryć własne, głęboko skrywane oblicze? Hekate to imię tajemnicy. To imię niedostępnych i zaszyfrowanych sekretów oraz zamazanych wspomnień. Przedarcie się prze...